Pojawiają się już głosy, że propozycja prezydenta - biorąc pod uwagę orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego - jest niezgodna z Konstytucją, bo wraca do rozwiązania, które TK zakwestionował.  

Projekt został w piątek opublikowany na oficjalnej stronie prezydenta. Mowa o nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Zgodnie z nim przerwanie ciąży byłoby też możliwe w sytuacji gdy: badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne. 

Przypomnijmy, że przesłanka, którą Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucją wskazywała, że jest to możliwe w sytuacji gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej)". 

Czytaj: Prezydent wnosi projekt zmian w ustawie aborcyjnej>>

Premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do propozycji prezydenta, powiedział, że jest to ustawa, którą rząd jest "gotów bardzo szybko, nie tylko poddać dyskusji, uzgodnić ją, ale (także) bardzo szybko wdrożyć". - Tak, żeby nie było wątpliwości co do tego, że jeżeli ciąża zagraża życiu, zdrowiu kobiety, jeżeli ciąża pochodzi z gwałtu lub z czynu zabronionego, to żeby jasne było dla wszystkich kobiet, że sprawy nie ulegają zmianie względem poprzedniego stanu prawnego - zapewnił.

Przesłanka "węższa", ważny stan dziecka po urodzeniu

Ta propozycja budzi wątpliwości m.in. prawników. Wskazują, że zakres przedmiotowy regulacji - w stosunku do zakwestionowanego przez Trybunał Konstytucyjny przepisu - jest węższy. - Prawnie istotne mają być tylko te obciążenia zdrowotne, które mają prowadzić do śmierci dziecka/płodu. Charakterystyczna jest zmiana perspektywy. Projekt nie odnosi się do stanu płodu, a do hipotetycznego stanu dziecka po urodzeniu. Problematyczny jest język, którym posługuje się projekt ustawy - mówi Joanna Lazer, adwokat z Kancelarii Lazer&Hudziak. 

O jakie słowa chodzi? Prawniczka wymienia „niechybnie”, „bezpośrednio”, „wysokie”. - Oczywiście nie można w przypadku takiej regulacji uniknąć klauzul generalnych, ale ich nagromadzenie jest zbyt duże. Jakie intencje za tym stoją, możemy pozostawić do oceny czytelnikom. W medycynie nie ma nigdy absolutnej pewności. Dosłowne stosowanie słowa „niechybnie” doprowadzi do tego, że przepis będzie bardzo trudny w stosowaniu - wskazuje. 

W jej ocenie istnieje spore ryzyko, że przesłanka w takim brzemieniu nie będzie stosowana. - Niezrozumiała jest intencja projektodawcy w zmianie sformułowania z „duże” na „wysokie”. Z jednej strony można to uznać, za wyraz próby podkreślenia odmienności regulacji od zakwestionowanej przez TK a z drugiej może skutkować zaprzepaszczeniem dotychczasowego dorobku doktryny i orzecznictwa w tym zakresie - dodaje.

Czytaj: Wyrok TK szybko "wytnie" część legalnych aborcji i uruchomi karanie lekarzy>>

W ocenie prawników problematyczna jest również kwestia przesłanki bezpośredniego doprowadzenia do śmierci. Problem w tym, że jak mówią, nie wiadomo, kiedy ten skutek miałby nastąpić, aby mówić o takiej bezpośredniości. - Czy jeśli choroba lub wada, stanowiąca podstawę aborcji, może skutkować wystąpieniem chorób współistniejących, to ryzyko śmierci ze względu na te jednostki chorobowe ma być prawnie istotne? Na tym etapie można wyłącznie stawiać pytania. Próbę odpowiedzi na najważniejsze, tj. na ile proponowana regulacja odpowiada tej zakwestionowanej przez Trybunał Konstytucyjny, można podjąć pod dopiero po ogłoszeniu wyroku TK wraz z uzasadnieniem - dodaje mec. Lazer. 

Odpowiedzialność karna wymaga jednoznacznych przepisów

W ocenie adwokat Ewy Marcjoniak problemem jest nie tyle zastąpienie sformułowania „dużego prawdopodobieństwa” - „wysokim prawdopodobieństwem”, co dalsza części projektowanego przepisu, który zdecydowanie nie dorównuje dotychczasowej przesłance.
- Przede wszystkim, mowa jest już nie o upośledzeniu płodu albo nieuleczalnej chorobie zagrażającej jego życiu lecz o tym, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe, co lekarz, zdaje się, miałby prorokować. Pamiętajmy, że przerwanie ciąży  z powodu upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej - dodaje. 

W jej ocenie kompletnie niejasne i nieostre jest sformułowanie dotyczące obciążenia dziecka nieuleczalną chorobą lub wadą prowadzącą „niechybnie i bezpośrednio” do śmierci dziecka. - Co oznaczać ma związek niechybności i bezpośredniości? Będzie się nad tym poważnie zastanawiał niejeden prawnik i toczyć będą się dyskursy prawne na ten temat, podczas gdy projektodawca wymaga, aby dla lekarza te zwroty były jasne, jednoznaczne, bo to na lekarzu ciąży obowiązek postawienia diagnozy. Lekarze będą mieli uzasadnione obawy przed podjęciem się interpretacji takich pojęć jak „niechybnie i bezpośrednio” - mówi. 

 

Zwraca uwagę również na wynikający z propozycji wymóg, by lekarz ocenił, czy wobec takiego płodu mogą by być podejmowane skuteczne działania terapeutyczne. - Nie wiadomo o jakie „działania terapeutyczne” chodzi projektodawcy? Czy mają zostać podjęte, czy tylko rozpatrywane? Czy wreszcie znane i dostępne w Polsce, czy na całym świecie? A to lekarz będzie miał obowiązek wykazania, że bez względu na zastosowane działania terapeutyczne dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do jego śmierci - mówi. 

I podkreśla, że przepisy prawa, które prowadzą do odpowiedzialności karnej osoby muszą być jednoznaczne, nie powinny zawierać pojęć nieostrych, niedookreślonych.

Lekarz stanie przed nie lada dylematem

Podobnie sprawę oceniają lekarze. Wskazują, że medycyna nie jest zero-jedynkowa i trudno jednoznacznie w okresie prenatalnym zdiagnozować wadę, by z dużą precyzją i niezachwianą pewnością określić, że mamy do czynienia z nieuleczalną chorobą lub wadą prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka. 

- Bo co to znaczy niechybnie i bezpośrednio? Jaki - mówiąc wprost - dajemy sobie czas do śmierci dziecka po porodzie - godzinę, miesiąc, kilka lat? W wielu przypadkach nie jesteśmy w stanie na to jednoznacznie odpowiedzieć. Co więcej, czasem rokowanie może być beznadziejne, a dziecko będzie żyło, z ciężkimi wadami genetycznymi - mówi  prof. Mirosław Wielgoś, kierownik I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii, Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii.

 

W jego ocenie proponowana zmiana dalej nie dotyka sedna problemu. - To jest próba złagodzenia tego, co Trybunał orzekł – i dobrze, że wreszcie obudziło to refleksje na najwyższym szczeblu – nadal jednak kobieta nie będzie mogła decydować. Nadal nie ma prawa wyboru, czy chce, może, jest w stanie, urodzić ciężko chore, niepełnosprawne, nieodwracalnie uszkodzone dziecko. Bo co tak naprawdę jest granicą między bardzo ciężko chorym, a mniej chorym dzieckiem? To bardzo trudne do określenia. Tak jak nie można opracować zamkniętego katalogu wad, czy nieprawidłowości, które kwalifikują się do terminacji - wskazuje profesor. 

Lekarze podkreślają, że nie da się stanu dziecka przed urodzeniem ocenić w absolutnie jednoznaczny sposób.
- Są oczywiście pewne wady letalne - jeśli jest dziecko z bezmózgowiem - to umrze, nie ma żadnych szans i to jest jeden z takich jednoznacznych, skrajnych przypadków. Wyobraźmy sobie jednak mniej jednoznaczną sytuację. Jak ma to ocenić lekarz, w którą stronę się "przechylić", czy nie jest to poważna wada, czy jest. I to niekoniecznie musi być właściwe rozpoznanie, a lekarz, który niewłaściwie zdiagnozuje taki przypadek może być wówczas narażony na różnego rodzaju sankcje, represje. To jest mętna woda - dodaje prof. Wielgoś.

W jego ocenie duże wątpliwości będzie też budzić wskazane w propozycji "wysokie prawdopodobieństwo". - Gdzie jest ta arbitralna granica pomiędzy wysokim a niskim prawdopodobieństwem? Podejrzewam, że miałbym wielokrotnie duże problemy, albo nawet nie byłbym w stanie - może poza bezmózgowiem – powiedzieć w danym przypadku, że jedna ciąża z pewnością kwalifikuje się do terminacji, a inna - nie. I nie wiem też, czy lekarze będą w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za wyrażanie tak jednoznacznych opinii - dodaje prof. Wielgoś. 

Kompromis sprzeczny z orzeczeniem Trybunału? 

To kolejna kwestia, na którą zwracają uwagę rozmówcy Prawo.pl.
Dr Aneta Sieradzka z Kancelarii Prawnej Sieradzka Partners uważa, że projekt jest niekonstytucyjny bo "stanowi powrót do przesłanki wad letalnych, co do której TK orzekł, że jest niezgodna z Konstytucją". 

Wątpliwości ma w tym zakresie także profesor Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa. - Założenie wyroku, który Trybunał wydał jest takie, że dziecko jest od momentu poczęcia. Tymczasem prezydent zaproponował, by w tych przypadkach kiedy wady są tak ciężkie, że istnieje szanse, iż umrze bezpośrednio po porodzie, można było spowodować wcześniej jego śmierć. I to jest - biorąc pod uwagę wyrok TK - dyskusja na takim poziomie, jak w sytuacji osoby chorej na nowotwór, kiedy wyczerpano wszystkie możliwości terapii i powstaje pytanie, czy można spowodować jej wcześniejszą śmierć. W Polsce eutanazja jest niedopuszczalna, także ta na życzenie - wskazuje profesor. 

Czytaj: Fundacja Helsińska: Nie uznawajcie aborcyjnego wyroku TK>>

Dodaje, że jeśli takie rozwiązanie wejdzie w życie, to będzie mogło być stosowane w niewielu przypadkach. - Katalog wad rzeczywiście letalnych jest niewielki. Pytanie też co to znaczy wada letalna. W przypadku np. zespołu Edwardsa większość dzieci umiera po jednym, dwóch dniach, ale są też takie, które żyją dłużej. Tutaj nie ma prostych odpowiedzi. Dodatkowo, dla osób, którzy uważają, że jest to zabicie dziecka, dalej tak będzie - wskazuje.  

- Pamiętajmy też o tym, że orzeczenie Trybunału wyraźnie wskazuje, że żadna forma pozbawienia życia dziecka, które jest potencjalnie niepełnosprawne lub może umrzeć, nie jest możliwe. To co proponuje prezydent jest jakimś kompromisem, tylko dalej wydaje mi się, że rozmawiamy o realizacji prawa przez lekarzy, ale pytanie czy to w ogóle ma szanse zaistnieć w takiej postaci. Bo przecież ten kompromis, który działał od 1993 r. nagle się okazał niezgodny z Konstytucja. Pytanie czy jakakolwiek forma ingerencji, zmiany jest po orzeczeniu TK zgodna z prawem - dodaje prof. Czajkowski.