Karol Ż. wystąpił do ubezpieczyciela Pogotowia Lotniczego z żądaniem zapłaty 5 tys. zł za zniszczenie dachu budynku przez podmuch lądującego śmigłowca. Pozwany odmawiał wskazując, że lądowanie było związane z akcją ratunkową, a sama procedura przeprowadzona zgodnie z przepisami. Sąd I instancji oddalił powództwo.
Właściciel wyłącznie winy powstaniu szkody
Sąd ustalił, że do zdarzenia doszło, gdy pilot śmigłowca realizując lot ratunkowy wykonał przepisowe okrążenia nad wybranym miejscem do lądowania, w pobliżu zabudowań powoda. Profil lotu śmigłowca był adekwatny do wybranego miejsca lądowania i zgodny z instrukcją pogotowania lotniczego. Zdaniem sądu, o uszkodzeniu dachu budynku zadecydowały dwa czynniki: jego zły stan techniczny oraz nieprawidłowe wykonanie. Samo lądowanie było drugorzędnym czynnikiem zaistnienia szkody. Prawidłowo wykonany i konserwowany dach nie powinien ulec zniszczeniu przy podmuchu generowanym przez płaty maszyny.
Sąd wskazał, że w zakresie odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez statki powietrzne ustawa Prawo lotnicze odsyła do przepisów art. 435 i 436 k.c. Powołując się na opinię biegłych sąd uznał zatem, że pozwanemu udało się wykazać wyłączną winę poszkodowanego za zaistniałą szkodę, jako przesłankę uwalniającą go od odpowiedzialności. Dach był bowiem samowolą budowlaną, a jego wyeksploatowanie i brak konserwacji były wyłączną przyczyną zniszczenia. Wyjaśnił przy tym, że pozwanego nie mogło uwolnić od odpowiedzialności samo wykonywanie akcji ratowniczej śmigłowcem, gdyż szkoda wyniknęła w związku z manewrem podchodzenia do lądowania, a nie przelotem statku powietrznego.
Odpowiedzialność pogotowia wyceniona na 3 tys. zł
Powód nie zgodził się z tym wyrokiem, wskazując, że przecież do momentu zdarzenia dach prawidłowo pełnił swoją funkcję. Bez lądowania śmigłowca nic by się w tym stanie rzeczy nie zmieniło. Istnieje zatem związek przyczynowy między zniszczeniem dachu, a manewrem wykonanym przez pilota pogotowia lotniczego. Sąd Odwoławczy podzielił te argumenty i przyznał mu 3 tys. zł odszkodowania. Wprawdzie bowiem dach był w złym stanie technicznym, ale do czasu zdarzenia spełniał swoje funkcje ochronne. Mimo zerowej wartości technicznej, biegły wycenił jego wartość materialną na 6 tys. zł. Co do odpowiedzialności pozwanego, zdaniem Sądu Odwoławczego, sąd I instancji błędnie uznał, że to powód był wyłącznie winny szkodzie. Bez manewru podejścia do lądowania do zniszczenia by faktycznie nie doszło. A zatem zaistniały dwie równoważne przyczyny szkody. Tymczasem tylko wyłączny związek między tym zachowaniem a szkodą zwalniałoby przedsiębiorstwo z odpowiedzialności za szkodę o której mowa w art. 435 i 436 k.c. Skoro tak, to nie ma podstaw by twierdzić, że pozwany ubezpieczyciel zwolniony jest z odpowiedzialności wobec wykazania przesłanki egzoneracyjnej w postaci wyłącznej winy poszkodowanego. Brak wyłącznej winy poszkodowanego nie stał przy tym na przeszkodzie stwierdzeniu jego przyczynienia się do powstania szkody (art. 362 k.c.) A to powinno być ustalone na poziomie 50 proc. z uwagi na utrzymywanie dachu w złym stanie technicznym, bliskim rozkładowi. Powyższe uzasadniało przyjęcie odpowiedzialności pozwanego za skutki zdarzenia, lecz pomniejszone o połowę.
Wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu z 24.06.2020 r. I Ca 32/20.