Nie chodzi o błędy w leczeniu. Specjaliści podkreślali, że chorzy nie zawsze jednakowo reaguje na tę samą terapię. „Postęp w genetyce sprawił, że coraz lepiej potrafimy to określić dzięki molekularnym badaniom rozpoznawania nowotworów” – powiedział we wtorek prof. Włodzimierz Olszewski, patolog Centrum Onkologii w Warszawie.
Złośliwa zmiana nowotworowa powstaje na skutek nagromadzenia mutacji genetycznych w prawidłowej komórce. Wykrycie jakiego są one rodzaju pozwala lepiej dostosować terapię do konkretnego chorego. Przykładem jest mutacja o nazwie HER2 występująca u 20 proc. kobiet chorych na raka piersi.
Prof. Olszewski powiedział, że w naszym kraju nie ma już z tym problemu, gdyż na terenie kraju jest 30 pracowni zajmujących się oznaczeniem tej mutacji. W ubiegłym roku objęto tymi badaniami wszystkie pacjentki. Gorzej jest z innymi rodzajami nowotworów. Zbyt mało jest pracowni molekularnych zajmujących się na przykład rakiem płuca i rakiem jelita grubego.
„Terapia celowa, czyli nakierowana na poszczególne mutacje nowotworowe nie jest pustosłowiem, gdyż wyraźnie poprawia wyniki leczenia tych chorych, którzy się do niej kwalifikują” - powiedział prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej. Dodał, że dzięki badaniom molekularnym można też ocenić jak bardzo agresywny jest nowotwór i jakie są szanse chorego. Badania te powinny być zatem rozwijane, by można było objąć nimi wszystkich chorych.
Prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii, powiedział, że chorzy na nowotwory krwi mają w naszym kraju dostęp do wszystkich najważniejszych leków w tego rodzaju jednostkach chorobowych. Dodał, że polska hematologia reprezentuje poziom światowy.
„Skuteczność leczenia w znacznym stopniu zależy jednak od ośrodka, w którym leczy się chory” – powiedział dr Janusz Me-der, prezes Polskiej Unii Onkologii. Najlepsze efekty uzyskuje się w tzw. ośrodkach referencyjnych, specjalizujących się w leczeniu nowotworów. W całym kraju jest 26 takich pełnoprofilowych placówek onkologicznych dla dorosłych i 15 dla dzieci. Leczeniem wszystkich chorych na raka zajmuje się znacznie więcej, bo prawie 500 szpitali (w większości z nich wykonywane są jedynie operacje onkologiczne).
Według prof. Magdaleny Bielskiej-Lasoty z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH, na dobrym poziomie jest również leczenie nowotworów rzadkich. W naszym kraju na 186 rodzajów takich nowotworów choruje 41 tys. osób, czyli 22 proc. wszystkich chorych onkologicznie. Pięcioletnie przeżycia uzyskuje się u 48 proc. pacjentów, tyle samo ile wynosi średnia w krajach Unii Europejskiej. Jej zdaniem, skuteczność leczenia byłaby jeszcze wyższa, gdyby wszyscy chorzy mogli być leczeni w ośrodkach referencyjnych.
„Niedostateczne jest natomiast leczenie wspomagające” – alarmował dr Jerzy Jarosz z Centrum Onkologii w Warszawie. Przede wszystkim dlatego, że zbyt mało stosujemy opioidowych leków przeciwbólowych. Wykorzystanie tych środków jest wciąż aż pięciokrotnie niższe niż w większości innych krajów europejskich, takich jak Wielka Brytania, Niemcy i Szwecja.
Jego zdaniem, jest to zdumiewające, gdyż jesteśmy na czwartym miejscu w Europie, jeśli chodzi o liczbę ośrodków leczenia paliatywnego. „Świadczy to o tym, że system opieki paliatywnej w Polsce jest drogi i niedostatecznie efektywny” - dodał.
Prof. Olszewski podkreślił, że za mało mamy patologów. Jest ich obecnie 420, a powinno być co najmniej 1 500. Jeśli ich liczba nie wzrośnie, trudno będzie rozwijać nowoczesną diagnostykę opartą na molekularnych badaniach rozpoznawania nowotworów.