Józef Kielar: Z zapowiedzi premiera wynikało, że po wprowadzeniu Polskiego Ładu zwiększą się płace pielęgniarek i położnych. Okazuje się jednak, że w wielu przypadkach zmniejszyły się nawet o kilkaset złotych miesięcznie. Jak w pani ocenie wygląda sytuacja?

Zofia Małas: Polski Ład nie spełnił niestety swojego zadania. Nie tylko nauczyciele, czy osoby prowadzące działalność gospodarczą, ale także wiele pielęgniarek i położnych na nim traci. Przeprowadziliśmy ankietę na ten temat wśród naszej grupy zawodowej. Okazało się, że najwięcej na Polskim Ładzie tracą pielęgniarki i położne, które są już emerytkami, ale jeszcze pracują. W wielu przypadkach jest to faktycznie kilkaset złotych miesięcznie. A jako samorząd staraliśmy się przecież o to, żeby nasze koleżanki emerytki pozostały czynne zawodowo, bo ratuje to system ochrony zdrowia ze względu na duże braki kadrowe. Zdarza się też, że na Polskim Ładzie tracą również pielęgniarki i położne zarabiające najmniej, czyli w przedziale wynagrodzeń 3–3,5 tys. zł miesięcznie, a także te najlepiej zarabiające ze względu na to, że dorabiają do emerytury na kilku etatach po 300 i więcej godzin miesięcznie, a ich wynagrodzenie i świadczenie z ZUS przekracza 12,8 tys. zł. 

WZORY DOKUMENTÓW:

 

Nie jest tajemnicą, że w Polsce brakuje pielęgniarek i położnych. Jak duże są to niedobory w porównaniu z innymi krajami unijnymi?

W naszym kraju na tysiąc mieszkańców przypada 5 pielęgniarek, a średnia w krajach unijnych to prawie drugie tyle, bo 9,5. Są i takie państwa, jak Szwajcaria czy Norwegia, w których wskaźnik ten wynosi 15-16. W Polsce jest nas mniej na tysiąc mieszkańców niż u naszych sąsiadów Czechów czy na Węgrzech. Mamy też problem z zastępowalnością pokoleniową. Średnia wieku pielęgniarki wynosi 53 lata, a położnej 51 lat. Z prognozy i raportu Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych wynika, że w 2030 roku średnia ta wzrośnie do 60. lat. W dodatku Polski Ład będzie demotywował do pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Kryzys kadrowy w naszej grupie zawodowej jeszcze się pogłębi.

Czytaj: Pielęgniarki nie chcą pracować w Polsce, szpitalom grozi paraliż>>

Czy wynagrodzenie pielęgniarki powinno być uzależnione od kondycji finansowej placówki medycznej, w której pracuje?

Moim zdaniem, a także zgodnie ze stanowiskiem NRPiP, zależność taka nie powinna występować. Pielęgniarstwo i położnictwo to zawody specjalistyczne. Jeżeli więc ktoś je wykonuje w publicznej ochronie zdrowia i jest wynagradzany ze środków publicznych, to płace powinny być zunifikowane. Tak jest w większości krajów UE i nie tylko. Wynagrodzenia są zazwyczaj rozliczane zgodnie ze stawką godzinową. Bierze się pod uwagę wykształcenie, kompetencje i rodzaj stanowiska pielęgniarki i położnej.

Czytaj też: Naczelna pielęgniarka-zakres praw i obowiązków >

 

Cena promocyjna: 99 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 74.26 zł


W Polsce placówki ochrony zdrowia są różnie zarządzane, a pracownicy nie mogą ponosić konsekwencji tego, że pracodawca nie ma środków na godziwe płace. To system ochrony zdrowia powinien być tak zorganizowany, żeby było to możliwe. Są przecież placówki medyczne, które przyznają premie motywacyjne czy regulaminowe, bo sytuacja finansowa im na to pozwala.

Z jakiego powodu część absolwentów studiów pielęgniarskich i położniczych nie pracuje w wyuczonym zawodzie lub wyjeżdża z kraju?

Powodów jest co najmniej kilka. Tak zwaną ustawą covidową zostały zniesione minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek i położnych w poszczególnych oddziałach szpitalnych. Dyrektorzy placówek medycznych oszczędzali więc na zatrudnianiu nowej kadry. Zrodził się pewien precedens polegający na tym, że absolwentki zgłaszały się do wspomnianych dyrektorów, żeby się zatrudnić, ale oni nie przyjmowali ich do pracy, pomimo że poszczególne oddziały szpitala nie spełniały minimalnych norm dotyczących zatrudnienia. Proponowali np. wolontariat przez pół roku.

Czytaj też: Bezpieczeństwo i higiena pracy pielęgniarki w podmiotach wykonujących działalność leczniczą >

Zazwyczaj pielęgniarki i położne szukają pracy w pobliżu miejsca swojego zamieszkania, np. ze względów rodzinnych. Gdy to się nie udaje, stają przed koniecznością znalezienia alternatywnego rozwiązania. Młode osoby w wielu przypadkach rezygnują z wykonywania zawodu lub decydują się na zawodową emigrację. To wielka strata, bo zapotrzebowanie na pielęgniarki i położne jest ogromne.

Koleją przyczyną, hamującą zatrudnienie absolwentów pielęgniarstwa i położnictwa, jest kryzys finansowy szpitali. Nie mają środków na zatrudnienie młodego personelu, bo ogromnie wzrosły rachunki za media, czy utylizację odpadów np. medycznych. Kontrakty z NFZ tego nie uwzględniają. To jest kwadratura koła.

Czytaj też: Coaching w pielęgniarstwie >

Jak praca zmianowa wpływa na zdrowie pielęgniarek i położnych szczególnie w kontekście nieprzestrzegania norm zatrudnienia?

Praca zmianowa w przypadku pielęgniarek i położnych przez 25 lat oznacza, że nie śpią one przez 5 lat w swoich własnych łóżkach. Brak snu, zmęczenie, zaburzenie rytmu dobowego odbija się to na ich zdrowiu fizycznym i psychicznym, ma wpływ funkcjonowanie społeczne, wydajność. Zagrożenia zdrowia związane są przede wszystkim z pracą w godzinach, w których naturalnie zegar biologiczny nakazuje nam odpoczynek, ale nie tylko. Na dyżurach nocnych obsadza się mniej personelu pielęgniarskiego i pomocniczego, co może wpływać na większe obciążenie pracą. Naukowcy odkryli, że praca na nocną zmianę przez długi czas zwiększa ryzyko rozwoju otyłości i cukrzycy typu 2, wrzodów.  Istnieją też mocne dowody na to, że praca zmianowa stwarza zwiększone ryzyko zachorowania na raka. Pielęgniarki, położne cierpią na choroby przewlekłe, np. na cukrzycę, czy nadciśnienie. Zmiana nastroju, drażliwość i depresja są częstymi skutkami częstego lub przewlekłego braku snu. Ograniczone kontakty towarzyskie pogłębiają frustrację spowodowaną notorycznym zmęczeniem.

Czy pomysł, żeby wrócić do kształcenia pielęgniarek i położnych w liceach medycznych jest dobrym pomysłem, a jeżeli nie, to dlaczego?

Absolutnie! Żadnym lekarstwem nie będzie powrót do zasad kształcenia sprzed 20. lat. Nie uzdrowi to sytuacji. Obowiązuje nas dyrektywa unijna, która jasno określa, jak powinno wyglądać kształcenie pielęgniarek i położnych w UE. Studia pierwszego stopnia trwają nie krócej niż 6 semestrów, a liczba godzin zajęć nie może być mniejsza niż 4720 (studia drugiego stopnia to dodatkowe 1300 godzin). Trzeba również pamiętać o uwzględnieniu w procesie kształcenia przedmiotów ogólnych i matury. Oznacza to, że uczeń liceum medycznego musiałby przebywać w szkole 24 godziny na dobę. W naszej rzeczywistości jest to nierealne. Posłużę się własnym przykładem, bo kończyłam liceum medyczne. W liceach ogólnych było wówczas około 15 przedmiotów, a w naszej szkole ponad 20. Brakowało czasu na życie prywatne. Obecnie piętnastoletni człowiek nie jest przygotowany do takich obciążeń psychicznych jak 20 lat temu. Chce korzystać z życia i ma do tego prawo.

Czytaj też: Płatny urlop szkoleniowy dla pielęgniarek i położnych >

 Co proponujecie w takiej sytuacji?

Dobrym rozwiązaniem jest utworzenie nowego zawodu medycznego. Mam na myśli opiekuna medycznego (asystentki pielęgniarskiej). Jako NRPiP byliśmy przeciwni wydłużaniu kształcenia w tym zawodzie do trzech semestrów. Uznaliśmy, że dwa semestry są wystarczające do tego, żeby asystentka pielęgniarska mogła wykonać proste czynności przy pacjencie: pomoc w umyciu, spożywaniu posiłków, zaprowadzeniu do toalety, transporcie na badania itp. Tego nie musi robić pielęgniarka dyplomowana. Mimo to na co dzień te proste czynności wykonuje, co powoduje, że jest przeciążona pracą.

Uprawnienia do wykonywania zawodu opiekuna medycznego ma już w Polsce ponad 70 tys. osób. Problem jednak w tym, że pracodawcy nie chcą ich zatrudniać – pracuje niespełna 7 tys. opiekunów medycznych. Ubolewam z tego powodu, bo na każdej zmianie powinna pracować jedna, a nawet dwie asystentki pielęgniarskie. Gdyby tak było, pielęgniarka mogłaby poświęcić więcej czasu na czynności bardzo specjalistyczne, które częściowo przejmujemy od naszych kolegów lekarzy. Dotyczą one edukacji własnej, pacjenta i jego rodziny, profilaktyki, promocji zdrowia itp. Obecnie pielęgniarki nie mają na to czasu.  

Sprawdź też: Podnoszenie kwalifikacji zawodowych personelu medycznego - urlopy szkoleniowe, umowy, świadczenia >

Jakich niezbędnych zmian legislacyjnych oczekuje samorząd pielęgniarek i położnych?

W tej sytuacji niezbędna jest nowelizacja ustawy o minimalnym wynagrodzeniu – to jeden z postulatów Białego Miasteczka, który nie został zrealizowany, a protest medyków przecież trwa nadal. Jest to bowiem ustawa dyskryminująca środowisko medyczne. Konieczne jest również wykonywanie przepisów dotyczących norm zatrudnienia, a przede wszystkim wdrożenie w życie Polityki Wieloletniej Państwa na Rzecz Pielęgniarstwa i Położnictwa w Polsce przyjętej przez rząd. Poza tym musimy od nowa zająć się ustawą o zawodach pielęgniarki i położnej. Wnieśliśmy do niej wiele poprawek.