Wbrew obiegowym opiniom, najmniej istotne dla zrozumienia, z jakich przyczyn część pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej (JOPS) nie została uwzględniona w zapotrzebowaniu na rządowe dodatki, są same przepisy wprowadzające dofinansowanie do wynagrodzeń.

W przyjętej w maju ustawie ustawodawca wprost określił, że grupą odbiorców rządowego programu mają być pracownicy zatrudnieni w samorządowych jednostkach pomocy społecznej, czyli np. w ośrodkach pomocy społecznej, domach pomocy społecznej itp. W Ocenie Skutków Regulacji wprost wskazano na grupę niemal 133 tys. uprawnionych pracowników, a więc wszystkich, którzy zostali uwzględnieni w jedynej dostępnej publicznie i resortowej statystyce, odnoszącej się do poziomu zatrudnienia pracowników pomocy społecznej w Polsce (przyp. MRiPS-06).

Informacja dla pracownika JOPS w sprawie przyznania dodatku motywacyjnego - WZÓR w LEX >

Także przebieg procesu legislacyjnego i publiczne wypowiedzi przedstawicieli resortu rodziny - odpowiedzialnego za projekt - potwierdzały, że podstawą wypłaty przyszłych dodatków ma być status pracownika JOPS, a nie rodzaj realizowanych przez niego zadań. Wprawdzie w przyjętej, już bez publicznego oglądu, rządowej uchwale precyzującej przedmiotowo i podmiotowo program dodatków, wykluczono z niego pracowników regionalnych ośrodków polityki społecznej (ROPS), ale pozostałe zapisy, jeśli czytać je wyłącznie literalnie – umożliwiały nadal wypłatę dodatków dla pierwotnie zakładanej w ustawie grupy zatrudnionych. Kluczowe stało się bowiem wskazanie przez uchwałodawcę, że dodatkami obejmowani są pracownicy realizujący zadania „z zakresu pomocy społecznej”, a więc nie ograniczono w nim beneficjentów programu, wyłącznie do tych pracowników, którzy wprost realizują jedynie ściśle określone i wymienione zadania pomocy społecznej. Na podstawie tych właśnie zapisów, w zapotrzebowaniu na dodatki, bez większych zresztą kontrowersji, uwzględniono pracowników administracji lub obsługi, a więc osoby, które nie tyle pracują wprost na przepisach ustawy o pomocy społecznej, ale których praca służy zapewnieniu odpowiednich warunków do realizacji działań określonych w tej ustawie. Dodatki otrzymają więc np. kierownicy, księgowe, specjaliści ds. kadrowych, etc.  

Zaproszenie na SZKOLENIE: Kontrole w JOPS >

Uściślanie grona na etapie realizacji programu

To zatem nie same przepisy, a już etap składania do wojewodów zapotrzebowania na środki do wypłaty dodatków i etap realizacji dofinansowania wynagrodzeń – doprowadził do faktycznego pominięcia w wypłacie części z osób zatrudnionych w JOPS, a zajmujących się na co dzień m.in. wypłatą świadczeń rodzinnych, funduszu alimentacyjnego, etc. Jest to grupa pracowników, której ustawowo przypisano zadania związane z prowadzeniem określonych postępowań administracyjnych związanych np. z polityką społeczną i rodzinną. Warto jednak zauważyć, iż część z wyżej wymienionych, a pominiętych urzędników, szczególnie w małych gminach – w ramach tego samego etatu, realizuje też zadania określone ustawą o pomocy społecznej. Powoli stawało się jednak jasne, z jakich przyczyn pierwotne założenia dotyczące uwzględnienia w dodatkach wszystkich zatrudnionych, z czasem zaczęły być zastępowane wytycznymi ministerstwa oraz wojewodów, które nie tylko budzą dziś poważne wątpliwości prawne, ale doprowadziły do faktycznego wyłączenia części pracowników z ww. wsparcia finansowego. Przeczytaj także: Nie wiadomo, jak podzielić dodatek motywacyjny dla pracowników pomocy społecznej

Zobacz więcej w LEX: Dodatek „1000 zł” dla pracowników pomocy społecznej >

Resort bał się przeszacowania i podwójnego finansowania

Po pierwsze, wydaje się, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki nie było pewne, czy budżet programu szacowany dla ok. 133 tys. pracowników JOPS tj. zgodnie z powołaną już statystyką resortową, faktycznie odzwierciedla realną liczbę pracowników tych jednostek i tym samym, czy nie zostałby w efekcie przekroczony. Nie jest tajemnicą, że dane zbierane przez MRPiPS, choć zwykle są jedynym źródłem określonych informacji, już w latach ubiegłych okazywały się delikatnie ujmując – „wątpliwe”. Domniemana ostrożność resortu obecnie straciła na znaczeniu. Wiadomo już, że łączna liczba zatrudnionych, zgłoszonych do złożonego zapotrzebowania do wojewodów na realizację programu, obejmuje 128 442,25 pracowników (tj. w przeliczeniu na etaty - 121 595,81 etatów). Oznacza to, że zarówno w stosunku do faktycznej liczby pracowników, jak też etatów w JOPS (zgodnie z powołaną statystyką odpowiednio: 132 991 – pracowników; 127 115, 83 - etatów)  - istnieje jeszcze określona rezerwa, która pozwoliłaby na objęcie dodatkami przynajmniej część z „pominiętych” pracowników.

Po drugie, w publicznych wypowiedziach sugerowano, że objęcie dodatkami pracowników realizujących np. zadania z zakresu świadczeń rodzinnych, stanowiłoby faktycznie „podwójne” finansowanie ich wynagrodzeń. Faktem jest, że zadania te mają charakter zlecony i wprost związane są z przekazywaniem samorządom, określonych środków z budżetu państwa na realizację i obsługę tych zadań. W założeniu mają one również służyć zatrudnieniu i wynagrodzeniu pracowników realizujących określone postępowania.

Sprawdź w LEX: Czy dofinansowanie do wynagrodzeń dla pracowników jednostek organizacyjnych pomocy społecznej w postaci dodatku motywacyjnego (1000 zł) na lata 2024-2027 jest zwolnione ze składki na związki zawodowe? >

Problem w tym, że zarówno rządzący, jak i strona samorządowa, poza realizowanym w przeszłości przez samorządy - świadczeniem „Dobry Start” (wyprawka szkolna, obecnie wypłacana przez ZUS), nigdy nie byli skłonni zagwarantować pracownikom obsługującym te zadania odpowiedniej części otrzymywanych dotacji na ich wynagrodzenia. Tylko częściowo usprawiedliwieniem dla samych samorządowców może być fakt, iż przekazywane środki, zwykle i z reguły w mniejszych gminach - nie wystarczały nawet na pokrycie faktycznie ponoszonych kosztów związanych z organizacją wypłaty danego świadczenia. Nawet jednak wtedy, gdy liczba rozpatrywanych spraw np. dotyczących 500+ była znaczna, a co za tym idzie przekazywane środki na realizację zadania też były odpowiednio wyższe – to zauważalny w skali kraju był trend, że samorząd jak ognia unikał sytuacji, choćby częściowego przekazania tych dotacji, pracownikom zaangażowanym w wypłatę świadczenia. Rząd z kolei, w przyjmowanych aktach wprowadzających dane świadczenie, nie dbał o to, by prawnie zagwarantować odpowiedni udział dotacji w wynagrodzeniu pracowników.

Reasumując – nie można dziś odpowiedzialnie twierdzić, że pominięci pracownicy zostali już faktycznie objęci rządowym wsparciem płacowym, tj. w ramach środków pochodzących z budżetowego dofinansowania do określonych zadań zleconych. 

Sprawdź w LEX: ile powinien wynosić dodatek motywacyjny dla pracownika OPS (1000 zł) przy zatrudnieniu na 3/8 etatu i 5/8 etatu? >

 

Konsekwencja upychania zadań do JOPS

Podobnie, trudno za rzetelne i obiektywne, uznać inne twierdzenia rządzących, którzy uzasadniając wykluczenie ww. grupy pracowników – wskazują, że jednostki samorządu terytorialnego same odpowiedzialne są za stworzenie sytuacji, w której zadania z konkretnych ustaw i rządowych programów (poza pomocą społeczną), przekazywane były do JOPS, choć samorząd powinien, albo mógł zdecydować o ich powierzeniu np. pracownikom urzędu gminy lub innemu podmiotowi. Tym samym – jak się twierdzi - to także jednostki samorządu terytorialnego powinny przyjąć teraz odpowiedzialność za dodatkowe finansowanie wynagrodzeń tych pracowników, których zakres realizowanych zadań nie wynika z ustawy o pomocy społecznej.

Zgadzając się, że ośrodki pomocy społecznej stały się przez wiele lat „workiem bez dna”, do których samorząd wrzuca kolejne zadania (choć ich specyfika znacznie odbiega od reguł pomagania najbardziej potrzebującym), nie sposób nie zauważyć, że furtkę dla takiej praktyki tworzą właśnie sami rządzący. W kolejnych ustawach dopuszcza się bowiem wprost możliwość wyboru przez władze samorządowe podmiotu, który prowadzić będzie określone postępowania. I zwykle pierwszy wybór wójta, burmistrza lub prezydenta miasta to przekazanie tych obowiązków do jednostki organizacyjnej pomocy społecznej. W efekcie tak tworzonego przez wiele lat bałaganu i chaosu kompetencyjnego poszkodowanymi płacowo mają być obecnie wyłącznie sami pracownicy.

Pierwsza jaskółka zapowiedzi gruntowanych zmian

Ostatni argument, po który sięgnęli rządzący w tej kwestii dotyczy planowanych zmian w systemie świadczeń rodzinnych i opiekuńczych, a polegających jak się zdaje, na ich dalszym wygaszaniu oraz częściowym przekazaniu do realizacji do innych podmiotów np. ZUS. Zamiary te są na wstępnym etapie debaty, jednak już teraz między wierszami pojawia się opinia, że pracownicy pominięci w dodatkach i tak docelowo odejdą do innych instytucji lub zmieni się ich charakter pracy. Brak dodatków – to więc swoiste wyprzedzenie zmian, które mogłoby dodatkowo rozwiązać przyszły problem redukcji etatów. Jeśli rzeczywiście taka miałby być sugestia – to pozostaje ona nie tylko nieuczciwa względem pracowników, których należałoby o tym planie uprzedzić, ale także sprzeczna z dobrze pojętym interesem publicznym. Nie zasadnym jest pozbywanie się wykwalifikowanych kadr w sytuacji, gdy cały czas obserwujemy deficyt pracowników w administracji publicznej. Nadto, nawet w czasie do finalnego zrealizowania zapowiadanych zmian, wykluczona z dodatków grupa zawodowa nie powinna być dyskryminowana lub nierówno traktowana w dostępie do świadczeń pracowniczych przysługujących za wykonywaną w służbie publicznej - pracę.

Z tych wszystkich względów, warto by decydenci jeszcze raz przeanalizowali założenia programu dodatków i krytycznie zweryfikowali swoje powierzchowne wnioski oraz decyzje w tej sprawie. Pozytywne efekty i takiż też społeczny odbiór dofinansowania do wynagrodzeń, bardzo łatwo popsuć nierozważnymi działaniami, a trwający właśnie czas pierwszych dokonywanych ocen w tym zakresie,  jest doskonałym momentem na wdrożenie stosownych korekt.     

Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, starszy specjalista pracy socjalnej w Ośrodku Pomocy Społecznej oraz organizacji pozarządowej, wieloletni koordynator procedury "Niebieskie Karty" i Zespołu ds. Rodziny.

 

Ekonomia społeczna jako narzędzie przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu
-10%

Irena Lipowicz, Magdalena Małecka-Łyszczek, Radosław Mędrzycki

Sprawdź  

Cena promocyjna: 161.1 zł

|

Cena regularna: 179 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 125.31 zł