Nie tylko ludzie ucierpieli w czasie ostatnich powodzi. Tysiące zwierząt stało się ofiarami wody, która opuściła koryta rzek, a ich często okrutna śmierć  wynikała z zaniedbań opiekunów, którzy zostawili psy na łańcuchach czy zwierzęta hodowlane zamknięte w budynkach. Pojawiają się pytania dotyczące odpowiedzialności za zwierzęta w czasie katastrof naturalnych.

Zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa jest istotnym elementem polityki wewnętrznej państwa.

- W Polsce wciąż jednak brakuje procedur ewakuacji i ratowania zwierząt w przypadkach wystąpienia klęsk żywiołowych. Bezwzględnie należy stosować się do poleceń odpowiednich służb, w szczególności komunikatów obejmujących konieczność ewakuacji. Powinniśmy pamiętać o tym, że ewakuacja zwierząt jest bardziej wymagająca, ponieważ służby mogą nie dysponować odpowiednim sprzętem do ewakuacji w szczególności większych gatunków takich jak krowy, czy konie, a więc powinna być przeprowadzana zaraz po ogłoszeniu alarmu powodziowego – mówi Maria Januszczyk, wiceprezeska Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt, doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych UW.

 

Ratowanie mienia nie usprawiedliwia zaniedbań wobec zwierząt

Przepisy są jasne, jeśli chodzi o porzucenie zwierzęcia. Zgodnie z art. 6 ust. 2 pkt 11 ustawy o ochronie zwierząt porzucenie zwierzęcia przez właściciela lub inną osobę powinno być oceniane jako znęcanie się nad nim.

- Pod pojęciem „porzucenia” nie należy rozumieć jedynie tak powszechnego wywiezienia kota lub psa do lasu lub sąsiedniej miejscowości i zostawienie go tam, ale również pozostawienie zwierzęcia w zamknięciu/na łańcuchu pomimo realnego ryzyka utraty przez niego życia – tłumaczy dr Kamil Szpyt, radca prawny (Kancelaria Radcy Prawnego Dr Kamil Szpyt).

Zobacz również: Kulawy system pomocy dzikim zwierzętom po wypadkach

Zdaniem Marii Januszczyk w grę wchodzi art. 5 ustawy o ochronie zwierząt, który stanowi, że każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania, przez które należy rozumieć traktowanie uwzględniające potrzeby zwierzęcia i zapewniające mu opiekę i ochronę. Nie ma przy tym znaczenia o jakim gatunku zwierzęcia mówimy. Zgodnie zaś z art. 6 ust. 2 pkt 17 w zw. z art. 35 ust. 1a tej ustawy wystawianie zwierzęcia domowego lub gospodarskiego na działanie warunków atmosferycznych, które zagrażają jego zdrowiu lub życiu stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem, które podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Z kolei Emilia Kudasik-Gil, radca prawny (Kancelaria radcy Prawnego Emilia Kudasik – Gil) uważa, że w przypadku ewakuacji samego „właściciela” i pozostawienia zwierząt bez opieki w grę wchodzić może również poniesienie odpowiedzialności karnej za czyn polegający na braku zapewnienia zwierzętom odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku.

Przepisy nie wymagają jednak heroizmu i narażania własnego życia po to, żeby uwolnić zwierzę, a w czasie powodzi mają miejsce bardzo różne sytuacje, także zupełnie wyjątkowo.

Zobacz w LEX: Przepadek jako prawnokarna reakcja na popełnione przestępstwo przeciwko ochronie zwierząt > >

 

Cena promocyjna: 159.2 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 179.1 zł


-  Nie oznacza to, że wystąpienie podobnej klęski żywiołowej zwalnia właściciela/opiekuna z obowiązku dbania o zdrowie i życie zwierzęcia oraz depenalizuje przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem poprzez jego porzucenie. Na pewno nie można tutaj korzystać z argumentacji opartej na wartości pieniężnej, mówiąc o ochronie majątku o wyższej wartości, np. wyjaśnień w rodzaju: „ratowałem dobytek życia, upchnąłem ile mogłem w samochodzie, mnóstwo wartościowych rzeczy i tak musiałem porzucić, więc pies po prostu się nie zmieścił, a to zwykły kundel był” – wyjaśnia mec. Szpyt.
Jego zdaniem należy przyjąć, że jeżeli właściciel/opiekun nie podejmuje działań mających na celu ratowania zwierzęcia w przypadku powodzi, może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej za znęcanie się nad nim. Ma to miejsce w przypadku, gdy właściciel/opiekun świadomie naraża zwierzę na cierpienie lub śmierć, pozostawiając je w zamknięciu lub w miejscu, gdzie nie ma szans na przeżycie. Natomiast może on zwolnić się z odpowiedzialności m.in. w sytuacji, gdy wykaże, że nie miał możliwości działania w celu uratowania zwierzęcia. Oznacza to, że musi istnieć uzasadniona przyczyna, dla której właściciel/opiekun nie mógł zapewnić zwierzęciu pomocy.

 

W czasie powodzi właściciel nie zawsze odpowiada za szkodę wyrządzoną przez zwierzę

Odpowiedzialność właściciela/opiekuna zwierzęcia odnosi się nie tylko do zapewnienia zwierzęciu odpowiednich warunków i nieznęcania się nad nim, ale także wiąże się ze szkodami, które zwierzę może wyrządzić.

Zgodnie z art. 431 par. 1 Kodeksu cywilnego „kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy”.

- Wynika z tego, że w przypadku, gdyby np. właściciel/opiekun zwierzęcia pozostawił pootwierane zagrody/boksy na wypadek, gdyby woda podeszła pod jego gospodarstwo, tak, żeby zwierzęta mogły uciec, a sam udał się w inne miejsce w celu zabezpieczenia dobytku, będzie ponosił odpowiedzialność za szkody przez nie spowodowane – uważa mec. Szpyt.

Co jednak w sytuacji, gdy to była jedyna metoda uratowania zwierząt, których nie mógł zabrać ze sobą, np. gdy rolnik miał stado byków?

- Należy przyjąć, że właściciel powinien podjąć w pierwszej kolejności wszelkie inne działania mające na celu zabezpieczenie zwierzęcia. np. ich przewiezienie w inne miejsce, a dopiero w ostateczności, gdy już nie ma innego wyjścia, wypuścić je wolno. Jednocześnie nawet wówczas powinien dołożyć wszelkich starać, aby zminimalizować ryzyko wyrządzenia przez nie szkód – podkreśla prawnik.

W opowieściach powodzian przewija się kwestia dramatycznych wyborów, gdy ludzie stawali przed alternatywą: wypuścić zwierzęta, czyli dać im szansę na przeżycie, ale narazić siebie i innych na to, że zwierzęta wyrządzą szkody czy te zostawić je w zamknięciu na pewną śmierć.

- Wydaje się, że wykazanie braku możliwości ocalenia zwierzęcia w inny sposób oraz powołanie się na ustawowy obowiązek płynący z ustawy o ochronie zwierząt, mogłyby w tym przypadku przesądzić o tym, że właścicielowi/opiekunowi nie byłaby przypisana odpowiedzialność na zasadzie winy. Co nie oznacza, że i tak nie będzie musiał pokryć szkód – uważa mec. Szpyt.

Obowiązek naprawienia szkód wynika z art. 431 par. 2 Kodeksu cywilnego, który stanowi, że |chociażby osoba, która zwierzę chowa lub się nim posługuje, nie była odpowiedzialna według przepisów paragrafu poprzedzającego, poszkodowany może od niej żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody, jeżeli z okoliczności, a zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i tej osoby, wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego”.

Może też dojść do sytuacji, w której zwierzę porzucone przez opiekuna zostanie wypuszczone z zagrody przez osobę trzecią, chcącą je ratować. Wtedy opiekun zwierzęcia nie odpowiada za szkody przez nie wyrządzone.

- Natomiast jeżeli istniało w tym przypadku realne ryzyko zagrożenia zdrowia i życia zwierzęcia, sam opiekun/właściciel może już odpowiadać karnie za znęcanie się - mówi Kamil Szpyt.

Sprawdź w LEX: Kodeks cywilny. Komentarz aktualizowany: Art. 431 Szkoda wyrządzona przez zwierzęta > >

 

Szczególna sytuacja bezkręgowców

Ustawa o ochronie zwierząt odnosi się do kręgowców (art. 2 ust. 1), ale już w przypadku odpowiedzialności za szkodę także właściciele bezkręgowców ponosić odpowiedzialność za zwierzęta. Na takie sytuacje wskazuje mec. Szpyt, podając jako przykład hodowlę mniej lub bardziej jadowitych pająków lub skorpionów, które właściciel – nie mogąc ich przewieźć – decyduje się wypuścić.

Inna sprawa mogłaby być np. w przypadku wielotysięcznej kolonii mrówek, zamieszkującej w rozbudowanej konstrukcji złożonej z licznych aren połączonych z gniazdem. - Wówczas ich wypuszczenie na wolność mogłoby rodzić nie tylko istotne zagrożenie dla środowiska naturalnego, w przypadku gatunków inwazyjnych, czy konieczność pokrycia kosztów dezynsekcji bloku, a nawet - w bardzo nielicznych przypadkach - zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego – zauważa.

 

Sprawdź również książkę: Ustawa o ochronie zwierząt. Komentarz >>


Potrzebne są służby zajmujące się zwierzętami

Powódź pokazała, że brakuje podmiotów, które odpowiadałyby za pomoc zwierzętom. Możliwość udzielania pomocy zwierzętom mają Policja, Straż Pożarna, straże gminne (miejskie) oraz powiatowi lekarze weterynarii.

- Niemniej jednak podejmowanie skoordynowanych działań w tym zakresie wymaga przede wszystkim posiadania odpowiednich zasobów, które wykorzystywane są w pierwszej kolejności w celu ratowania ludzi. Co więcej, w przypadku wprowadzenia przez rząd stanu klęski żywiołowej, jeżeli siły i środki, którymi dysponują lokalne władze okażą się niewystarczające, istnieje możliwość wprowadzenia obowiązków świadczeń osobistych i rzeczowych polegających m.in. na zabezpieczeniu zagrożonych zwierząt, w szczególności poprzez dostarczanie im paszy i zapewnienie schronienia. Możliwość tę zapewnia art. 22 ust. 1 pkt 8 ustawy o stanie klęski żywiołowej – tłumaczy Maria Januszczyk.

Widać więc, że potrzeby są większe.

- Na gruncie obecnej sytuacji ponownie uwidacznia się konieczność powołania wyspecjalizowanej służby, która również w sytuacjach kryzysowych byłaby odpowiedzialna za ratowanie zwierząt. Powinna ona wówczas dysponować odpowiednim sprzętem, środkami transportu oraz "awaryjnymi" schronieniami dla zwierząt należących do różnych gatunków  -uważa Maria Januszczyk.

Zobacz wzór dokumentu w LEX: Decyzja przyznająca zasiłek celowy w związku z klęską żywiołową (powódź) > >