Wyroki nakazowe mają – w założeniu – usprawnić postępowania karne w ten sposób, że w sprawach „oczywistych” sąd może wydać wyrok bez rozprawy. Na czym ta „oczywistość” ma polegać? Otóż sąd musi stwierdzić na podstawie zebranych w sprawie dowodów, że okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości.

Czytaj: SN: Zarzut usiłowania przeszkodzenia legalnej manifestacji nie do trybu nakazowego >>

 

Sąd Najwyższy wskazuje

Sąd Najwyższy doprecyzował to zresztą, wskazując, że ten „brak wątpliwości” powinien oznaczać, że nie zachodzą one w zakresie sprawstwa, winy, ale też innych istotnych okoliczności takich jak czas czynu, czy uprzednia karalność oskarżonego (wyrok SN z 29 lipca 2024 r., sygn. akr II KK 228/24). Wyrokiem nakazowym można orzec wyłącznie karę ograniczenia wolności lub grzywnę w wysokości do 200 stawek dziennych albo do 200 000 zł (art. 502 par. 1 k.p.k).

Jak powyższe przekłada się na funkcjonowanie wyroków nakazowych w praktyce? Doświadczenie zawodowe pokazuje, że sądy nadużywają tej instytucji w sprawach zupełnie innych niż te, dla których jest stworzona i przeznaczona.

Zobacz wzór dokumentu w LEX: Sprzeciw od wyroku nakazowego  > >

 

Od wyroku nakazowego po wieloletnie postępowanie

Tylko w ciągu ostatnich kilku lat zetknąłem się z wyrokami nakazowymi, które zostały zaskarżone, przerodziły się w wieloterminowe postępowania w pierwszej instancji, a w niektórych przypadkach klienci, którzy – na pierwszy rzut oka sądu – byli winni w sposób niebudzący wątpliwości, zostali uniewinnieni.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że przy nadmiernym obciążeniu sprawami, sędziowie sięgają do niezbyt chwalebnej praktyki – jak nie wiesz, co zrobić, to skaż, ale daj lekką karę. To korytarzowe porzekadło sądowe zagościło niestety w instytucji wyroków nakazowych. Choć powinna ona dotyczyć spraw, w których „materiał dowodowy jest tak jednoznaczny, że nie nasuwa żadnych istotnych zastrzeżeń” (wyrok SN z 28 czerwca 2024 r., sygn. akt II KK 203/24), to spotykamy się z wyrokami nakazowymi w sprawach nie tylko nieoczywistych, ale nad wyraz wątpliwych.

 

Kapturowa procedura?

Co ciekawe, w takich bardzo wątpliwych sprawach zapadają wyroki wymierzające relatywnie niewysokie grzywny. Z perspektywy obrony wygląda to na chęć łatwego pozbycia się sprawy na zasadzie „może skazuję, ale za bardzo nie krzywdzę”. Rzecz w tym, że dla bardzo wielu osób stwierdzenie faktu dopuszczenia się przestępstwa i wynikająca z tego karalność, budzi sprzeciw i niezrozumienie. Zwłaszcza, że przewidziany dla instytucji wyroków nakazowych sposób procedowania sądu wywołuje skojarzenie bycia skazanych w „kapturowej procedurze”. Klient ma przeświadczenie, że jest skrzywdzony samym faktem, że toczy się przeciwko niemu postępowanie karne, przygotowuje obronę, chce złożyć wyjaśnienia, a pewnego dnia odbiera z poczty „kwit”, z którego wynika, że sąd nie ma żadnych wątpliwości co do jego winy.

Wyrok nakazowy można oczywiście zaskarżyć, złożyć wnioski dowodowe i przedstawić swoje racje, jednak tę instytucję trawi wiele uproszczeń, dróg na skróty i rozstrzygnięć przedwczesnych, a na pewno nie przemyślanych. Mówi się, że niezbadane są wyroki boskie i to jeszcze można zrozumieć. Trudniej jest zrozumieć niezbadane wyroki nakazowe. A jest ich naprawdę wiele.