Anna i Adrian są po rozwodzie. Ich małoletnia córka Jadwiga mieszka z matką. W wyroku rozwodowym przesądzono, że alimenty na dziecko wynoszą 900 zł miesięcznie, zaś ojciec ma prawo do kontaktów z córką 4 razy w tygodniu. Anna źle znosi to, że jej były mąż spędza dużo czasu z córką. Uważa, że dziewczynka lepiej rozwija się, gdy spędza czas z nią i jej bliskimi. Zarzuca byłemu mężowi, że zbyt chętnie zabiera Jadwigę na pizzę i hamburgery, a ponadto denerwuje ją to, że Adrian pozwala córce na swobodne spędzanie czasu przed telewizorem. Anna postanowiła, że w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego zapisze córkę na szereg zajęć pozaszkolnych. Takie rozwiązanie jawi jej się optymalnym rozwiązaniem. Dzięki dodatkowych zajęciom dziewczynka lepiej się rozwinie. Poza tym, nie będzie spędzała zbyt wielu popołudni z ojcem, a przecież Adrian będzie musiał zapłacić znacznie wyższe alimenty. Anna zapisała więc 9-letnią Jadwigę do szkoły językowej, na basen, balet, zajęcia z ceramiki i kurs komputerowy.

Czy wszystkie wydatki związane z korepetycjami i zajęciami dodatkowymi rzutują na wysokość należnych alimentów? Czy zapełnienie dziecku wszystkich popołudni, co ogranicza jego czas wolny, może być sprzeczne z dobrem dziecka, które nie może np. spotykać się z drugim rodzicem i jego bliskimi?

Czytaj: Alimenciarz wciąż państwu umyka, pomóc ma tryb natychmiastowy i tabele >>

Sąd przeanalizuje

Jak mówi sędzia Anna Begier z Sądu Rejonowego we Wrześni, członkini Zespołu ds. Prawa Cywilnego "Iustitii", rzeczywiście zdarza się, że problem bywa przez rodziców podnoszony, i w sprawach o kontakty, i w tych o alimenty.

Dodaje, że zapisywanie dziecka na zbyt liczne zajęcia może nie być dla niego korzystne, gdyż powoduje tylko przemęczenie. - I oczywiście nie może eliminować kontaktu z drugim rodzicem, który to kontakt jest ważniejszy niż np. niszowego rodzaju zajęcia plastyczne. Nie można potraktować jako rozsądne wyrażonego przez ośmioletnie dziecko życzenia, że chce uczęszczać na trzy języki obce, jazdę konną, piłkę, taniec i robotykę, zamiast kontaktów z rodzicem - wskazuje.

Zaznacza, że z reguły rodzice dochodzą do porozumienia i jeśli korepetycje kolidują z dniem kontaktów ustalonym sądownie - to po prostu zmieniają dzień kontaktów. - Dobra wola bywa potrzebna i u rodziców uprawnionych do kontaktów - jeżeli dziecko wymaga np. rehabilitacji na basenie, która jest w grafiku tylko raz w tygodniu czy ma w weekend turniej sportowy, to rodzic w ramach swego kontaktu mógłby pojechać z dzieckiem. Niestety, zdarzają się na takim tle głębokie konflikty - podsumowuje.

Czytaj: Nowe dziecko na kontakty z poprzednimi wpływać nie powinno >>

Nastolatek raczej sam zdecyduje

Sędzia przyznaje równocześnie, że w przypadku nastolatków sytuacja może wyglądać inaczej - z uwagi na przygotowanie do matury mogą korzystać z licznych zajęć, ale w tym wieku potrzeby obu stron co do kontaktów są z reguły mniejsze, a kontakty z rodzicem w sposób elastyczny często ustala samo dziecko, z pominięciem rodzica pierwszoplanowego.

Korki w alimentach, jazda konna z 800 plus

A czy korepetycje i zajęcia pozalekcyjne wpływają na zakres obowiązku alimentacyjnego?

- To zależy i od sytuacji dziecka, ale też i od możliwości zarobkowych i stopy życiowej zobowiązanego. Jeżeli dziewięcioletnie dziecko ze względów rozwojowych ma problemy w nauce, to nie sposób nie zaliczyć do usprawiedliwionych potrzeb korepetycji z matematyki. Jeżeli licealista chce dostać się na oblegane studia i zdaje maturę rozszerzoną z chemii, a zobowiązany rodzic jest bardzo zamożny - również powinien takie zajęcia przynajmniej współfinansować. Nie można jednak wymagać partycypacji w kosztach jazdy konnej od rodzica, który poza powodem ma jeszcze kilkoro innych i to chorujących dzieci, nie ma kwalifikacji zawodowych i osiąga dochód w granicy płacy minimalnej - tłumaczy sędzia Anna Begier. I przypomina, że takie zajęcia mogą być finansowane ze świadczenia 800+, gdyż taki był chyba cel jego wprowadzenia.

Dr Aleksandra Kluczewska, adwokat prowadząca Kancelarię Adwokacką w Krakowie i Olkuszu zaznacza, że czasy się zmieniają i nie jest już rzadkim zjawiskiem uczęszczanie przez dzieci (zwłaszcza te starsze) na korepetycje. - Te jak najbardziej są wliczane do potrzeb dziecka i mogą wpływać na wysokość alimentów - mówi.

-  Uważam, że zawsze najlepszym rozwiązaniem jest porozumienie między rodzicami, ustalenie ilości zajęć, korepetycji, a także kosztów tych zajęć. Często bowiem drugi rodzic dowiaduje się o kwocie i ilości zajęć już po fakcie. Myślę, że warto porozmawiać wcześniej i spróbować dojść w tej kwestii do porozumienia. W przeciwnym przypadku rozstrzygać będzie sąd, a jego rozwiązanie zazwyczaj jest satysfakcjonujące wyłącznie dla jednej strony. Zwracam też uwagę, że w ostatnich latach coraz częstszą praktyką staje się wysłuchanie dziecka przed sądem (art. 216[1] kpc). Nie widzę przeszkód, aby sąd mógł porozmawiać z takim nastolatkiem, aby poznać za czym kryje się duża ilość korepetycji, czy też innych zajęć pozalekcyjnych - zauważa mec. Kluczewska.

 

Słowo klucz? Dobro dziecko

- Z mojej praktyki zawodowej wynika, że takie sytuacje wynikają przeważnie z nieprzepracowanych relacji pomiędzy rodzicami, którzy nadal tkwią w konflikcie i jeden z nich lub oboje próbują sobie zrobić na złość - mówi mec. Kluczewska

Dodaje, że sąd w tego typu postępowaniach będzie kierował się przede wszystkim dobrem dziecka i oceni, ile z takich zajęć pozalekcyjnych faktycznie jest niezbędnych i, czy uczęszczanie na nie wynika z chęci poszerzenia wiedzy dziecka, realizacji jego pasji, czy też stanowi wyłącznie próbę ograniczenia kontaktów z drugim rodzicem i egzekwowania od niego wyższych alimentów. - Doświadczony sędzia powinien do takiego tematu podejść ze zdrowym rozsądkiem i ocenić, czy dla dobra dziecka lepszym jest zajmowanie (niemal) każdego popołudnia korepetycjami, czy ważniejsze jest spotkanie z drugim rodzicem - podsumowuje.