Pomysł przedstawił w minionym tygodniu wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis i zapowiedział, że powinien on zostać sfinalizowana już w 2018 roku. - Stworzenie pełnej unii bankowej jest niezbędne zarówno dla przyszłości unii gospodarczej i walutowej, jak i systemu finansowego wspierającego rozwój gospodarczy oraz tworzenie miejsc pracy - oznajmił wiceszef KE odpowiedzialny za stabilność finansową i rynek kapitałowy.

- Chcemy sektora bankowego, który będzie w stanie absorbować kryzysy i rozkładać ryzyko za pomocą środków prywatnych, zapewniając tym samym, że podatnicy nie będą jako pierwsi ponosić kosztów kryzysu - dodał. I przedstawił pakiet rozwiązań ograniczających ryzyko finansowe banków.

Ekonomista prof. Witold Orłowski uważa, że w obecnych czasach powstanie unii bankowej, czyli wspólnego silnego instrumentu kontrolno-nadzorczego w ramach Unii jest nieuniknione. - Wiele dużych banków działa dziś na skalę europejską i władze poszczególnych krajów nie są w stanie ich skutecznie kontrolować - mówi. - Mogą na przykład, dodaje, w przypadku kontroli lub problemów w jednym kraju przerzucać aktywa do oddziału w innym, co czyni nadzór w tym kraju bezradnym. - Jest szereg banków, które mają większe aktywa, niż PKB kraju, w którym działają. Władze takiego kraju nie są przecież w stanie skutecznie kontrolować takiego banku – zaznacza prof. Orłowski.

Natomiast Jako wiceszef sejmowej komisji finansów Janusz Szewczak (PiS) określa pomysł unii bankowej jako "mrzonki”.  Jego zdaniem taka unia bankowa musiałaby "wziąć na utrzymanie" przeżywające kłopoty banków z krajów południa Europy, co musiałoby się odbić na tym sektorze we wszystkich krajach UE.
- Szkoda, że pan komisarz Dombrovskis nie wypowiedział się w sprawie zagrożonych złych kredytów w bankach hiszpańskich, których jest na około 200 mld euro, czy w bankach włoskich, gdzie jest takich kredytów na ponad 400 mld euro" – komentuje.

Janusz Szewczak twierdzi, że w Polsce "moglibyśmy na to machnąć ręką, gdybyśmy mieli w naszych rękach 80 proc., a nie 50 proc. sektora bankowego". - Tymczasem nadal zagraniczne banki mają w Polsce bardzo duży segment rynku, w tym część z nich obciążona jest tzw. kredytami frankowymi - mówi. Stąd, według niego unia bankowa to kolejny "mit zjednoczeniowy", który mógłby mieć negatywne konsekwencje, a także oddawałby w ręce Brukseli nadzór nad całym sektorem finansowym w krajach UE.
- To są mrzonki, że można zrobić lepszą Europę z powodu jednolitej struktury bankowej. Lepsza Europa będzie wtedy, gdy się wróci do korzeni, czyli wartości chrześcijańskich, na których była tworzona - mówi Janusz Szewczak. (ks/pap)