Katarzyna Żaczkiewicz: Czy zgodzi się Pan z argumentem Prezydenta, który zaskarżył ustawę o Trybunale Konstytucyjnym do tego trybunału uznając, że niezgodne z Konstytucją są przepisy, które stwierdzają nieważność i brak skutków prawnych orzeczeń Trybunału oraz podważają status niektórych sędziów Trybunału?

Tomasz Zalasiński: Zanim odpowiem na pytanie, chcę poinformować, że jestem członkiem Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji im. S. Batorego i jednym z twórców zaskarżonej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawy ją wprowadzającej, więc moja opinia w tym przypadku będzie subiektywna. Rzetelność wymaga, abym to otwarcie przyznał.  

Nie zgadzam się z argumentacją Prezydenta przedstawioną we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, choć nie jestem nią zaskoczony. Miałem wprawdzie małą nadzieję, że prezydent uwzględni sposób opracowania tej ustawy, gdyż powstała ona w sposób precedensowy w polskim systemie ustrojowym – stworzył ją zespół ekspertów, ustawa ma charakter apolityczny i została skonsultowana z licznymi organizacjami społecznymi. Jest także przygotowana z jak najszczerszą intencją uzdrowienia systemu kontroli konstytucyjności prawa w Polsce. Ponad 50 podmiotów społeczeństwa obywatelskiego tę ustawę poparło. Skierowano ją do Sejmu jako projekt poselski. W Senacie projekt został udoskonalony po bardzo twórczej i transparentnej debacie.

Prezydent skierował jednak obie ustawy do TK.

 

Prezydent stwierdza, że wszyscy sędziowie TK zostali powołani prawidłowo i nie ma podstaw unieważniać wyroków wydanych przez tzw. dublerów. A Konstytucja w art. 190 gwarantuje nienaruszalność tych orzeczeń...

Wnioski Prezydenta i zawarta w nich argumentacja abstrahują od układu odniesienia, tzn. są pisane tak, jakby Trybunał Konstytucyjny w Polsce działał prawidłowo, jakby wszystko było w porządku, jakby nie było problemu osób nieuprawnionych do orzekania (tzw. dublerów), jakby nie było orzeczeń w sprawie Xero Flor i M.L. przeciwko Polsce. Jakby wszystko to, co wydarzyło się po 2016 roku w TK nie miało miejsca. Tymczasem rzeczywistość jest zgoła inna. System kontroli konstytucyjności prawa w Polsce został po 2016 r. doprowadzony do ruiny, wręcz sprofanowano jego wcześniejszy dorobek. Aktualnie Trybunał przybrał formułę ustrojową całkowicie nieadekwatną do tego, co mówi Konstytucja RP. Wyszedł z ram konstytucyjnych, zasady podziału władz i stanowi rodzaj ustrojowego libero…

Czytaj w LEX: Wyrok Trybunału Konstytucyjnego a związanie granicami skargi kasacyjnej > >

 

Trybunał Konstytucyjny gra na każdej pozycji?

Stosownie do potrzeb. Jeśli jest potrzeba, to przyjmuje rolę ustawodawcy, czy wręcz ustrojodawcy i dyktuje nam samozwańczo normy wręcz konstytucyjne, których jednak w Konstytucji nie ma. Tak było w niesławnym wyroku dotyczącym aborcji. W innym przypadku staje się organem władzy wykonawczej, próbując prowadzić politykę kadrową w Ministerstwie Sprawiedliwości i Prokuraturze. A gdy jest potrzeba, to Trybunał – nie bacząc na Konstytucję – śmiało stawia się w roli podmiotu uprawnionego do kontroli rozstrzygnięć Sądu Najwyższego czy międzynarodowych trybunałów, bądź stosuje zabezpieczenia starając się powstrzymać organy władzy publicznej od realizacji ich ustawowych i konstytucyjnych obowiązków.

 

W odpowiedzi na wyrok Xero Flor, Trybunał orzekł, że art. 6 Konwencji Praw Człowieka – prawo do sądu – działa w Polsce zakresowo. Wobec tego ETPCz w zakresie mianowania sędziów nie jest kompetentny? TK wykluczył uprawnienia trybunału międzynarodowego. Czy to jest zgodne systemem prawa w Polsce?

O tym dokładnie mówię. Trybunał stracił z pola widzenia literę Konstytucji. Uważa wręcz, że sam ją może kształtować, jako – sformułowanie to pojawiało się często w wypowiedziach niektórych polityków - „sąd słowa ostatecznego”.

Wracając jednak do pytania o wyroki wydane z udziałem osób nieuprawnionych do orzekania. Przepisy ustaw skierowanych przez prezydenta do TK bardzo wyraźnie wskazują, kiedy mamy do czynienia z osobą nieuprawnioną do orzekania. Rozstrzygnięcia z udziałem takiej osoby nie są orzeczeniami, o których mowa w art. 190 Konstytucji i nie korzystają z przewidzianej w nim konstytucyjnej ochrony. Zostały one bowiem wydane w postępowaniu, które z mocy ustawy jest nieważne. Przesądza o tym kodeks postępowania cywilnego, do którego odsyła obowiązująca ustawa o TK. Jeśli zatem w składzie orzekającym zasiada osoba nieuprawniona do orzekania, to postępowanie jest nieważne. W tym wypadku trybunały międzynarodowe i TK stwierdziły, że mamy do czynienia z trzema osobami nieuprawnionymi do orzekania. Zatem musimy przyjąć, że rozstrzygnięcia przez nie wydane zapadły w nieważnym postępowaniu, a więc nie korzystają z ochrony przewidzianej w art. 190 ust. 1 Konstytucji.  Nikt nie kwestionuje zatem, że wyroki TK są ostateczne i nie podlegają zaskarżeniu. Tak jest, jeśli mamy do czynienia z wyrokiem TK w rozumieniu Konstytucji RP.

I tu się rozmijamy z oceną prezydenta, który we wnioskach do TK stoi na stanowisku, że nie ma w TK osób, co do których można postawić zarzut, że są nieuprawnione do orzekania, że wszystko jest legalne.

Sprawdź w LEX: Niezależność Trybunału Konstytucyjnego i suwerenność konstytucyjna RP > >

 

Niektórzy prawnicy mówią, że takiemu niekonstytucyjnemu organowi jakim jest TK, trzeba odebrać środki finansowe, a najlepiej - "wyłączyć prąd". Czy tak można?

Tu byłbym bardzo ostrożny. Każda kolejna władza może bowiem – subiektywnie – sięgnąć po ten argument w relacji z TK, KRS lub Sądem Najwyższym, Najwyższą Izbą Kontroli, czy Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Budżet TK powinien jednak zostać zracjonalizowany, nie może bowiem – jak w ostatnich latach – rosnąć odwrotnie proporcjonalnie do ilości wykonywanej pracy i liczby wydawanych rozstrzygnięć. W przypadku KRS i TK pojawiają się także przesłanki obiektywne, związane z obowiązkiem wykonania wyroków TSUE i ETPCz przez ustawodawcę, które mogą skutkować niezbędną korektą w zakresie budżetu tych instytucji.    

 

Cena promocyjna: 51.74 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 62.1 zł