Dlaczego rzecznik dyscyplinarny powołany ad hoc przez ministra sprawiedliwości z takim oporem wszczyna postępowania wobec sędziów, którzy złamali zasady etyki, przystępując do konkursów po 2018 r.? Dlaczego wbrew apelom stowarzyszeń sędziowskich nadal zarzuty dyscyplinarne stawiają obecni rzecznicy sędziów sądów powszechnych Piotra Schaba i jego zastępców Przemysława Radzika i Michała Lasoty?

Sędziowie ci jako rzecznicy od momentu powołania „wzięli na celownik” sędziów, którzy sprzeciwili się niekonstytucyjnym zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” opublikowało nawet specjalną księgę „Wymiar sprawiedliwości pod presją”, z pełną listą prześladowanych sędziów w latach 2015-2023. Nazwisk jest ich ponad 90 – wraz z szykanowanymi radcami prawnymi, adwokatami i prokuratorami.

Sędziowie byli ścigani pod wieloma pretekstami - założenie koszulki „Konstytucja” czy zwrócenie się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniem prejudycjalnym.

 

Zapętlenie proceduralne

Paradoks polega na tym, że prokurator występuje teraz o uchylenie immunitetu tym osobom. A tzw. rzecznik ad hoc stawia zarzuty dyscyplinarne za bezpodstawne dyscyplinarki, które wszczynali wobec sędziego Waldemara Żurka. To będzie pierwsza sprawa dyscyplinarna rzeczników jeszcze sprawujących swoje funkcje jako oskarżyciele.

Minister Adam Bodnar wyjaśniał wielokrotnie: trzeba zaczekać z odwołaniem do końca kadencji rzeczników, bo ustawa nie przewidziała trybu odwołania.

W tej sytuacji w styczniu br. minister sprawiedliwości Adam Bodnar wyznaczył na stanowiska rzeczników dyscyplinarnych ministra sprawiedliwości sędziów Grzegorza Kasickiego oraz Włodzimierza Brazewicza. Rolą tzw. rzeczników ad hoc jest prowadzenie spraw dyscyplinarnych na wyraźne polecenie ministra. Sama konstrukcja rzeczników ad hoc powstała w 2018 r. z inicjatywy poprzedniego ministra Zbigniewa Ziobro. Teraz Krajowa Rada Sądownictwa uważa, że część przepisów o ich powoływaniu jest niekonstytucyjna. Wniosek o zbadanie sprawy znalazł się już w Trybunale Konstytucyjnym.

- Sam rzecznik powołany ad hoc nie może wszcząć sprawy dyscyplinarnej sędziego. Minister zleca zbadanie, czy zachodzą przesłanki wszczęcia postępowania – wyjaśnia Wiesław Kozielewicz, sędzia Sądu Najwyższego, prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej. – Na każdym etapie rzecznik dyscyplinarny ad hoc może przejąć sprawę dyscyplinarną sędziego. Rzecznik ad hoc ”wypiera” więc od udziału starego rzecznika, który sprawę prowadził. Niezależnie, czy sprawa była już przesłana do sądu dyscyplinarnego Sądu Apelacyjnego, czy nie. Bo w sprawach dyscyplinarnych sędziów pierwszą instancją jest właśnie Sąd Apelacyjny, a drugą dopiero Izba Odpowiedzialności Zawodowej.

Sprawę komplikuje to, że np. dotychczasowi rzecznicy dyscyplinarni nie uznają powołanego przez ministra ad hoc sędziego Brazewicza, który umarza sprawy przez niego wszczęte. Tak było z oskarżeniami wobec sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie Marzanny Piekarskiej-Drążek.

-  To że sędzia Michał Lasota, tak jak i pozostali rzecznicy nie uznają rzeczników „ad hoc” jest dla mnie obojętne i mnie nie dziwi, bowiem na temat zasobu wiedzy prawniczej części tych rzeczników wypowiadałem się już publicznie wielokrotnie – tłumaczy Prawo.pl sędzia Włodzimierz Brazewicz, rzecznik ad hoc.  - Są w tym zakresie przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych, które określają miejsce takiego rzecznika w strukturze postępowań dyscyplinarnych. I tak 19 listopada IOZ w wyroku wskazał, że odwołania od decyzji Izby Odpowiedzialności Zawodowej podjętych w I instancji, które za podstawę kwestionowania orzeczenia wskazywały na „wątpliwość” konstytucyjności powołań rzeczników ad hoc pozbawione są podstawy faktycznej – stwierdza Brazewicz.

Czytaj w LEX: Sędzia bezstronny, czyli obiektywny > >

 

A dlaczego sprawy idą tak wolno?

- Przeszkodą w wykonywaniu funkcji rzecznika ad hoc w tej chwili jest wolne tempo działania sądów dyscyplinarnych przy sądach apelacyjnych. Jest to konsekwencja braku prezesów tych sądów – uważa sędzia Brazewicz. -Z brakiem woli przekazywania akt przez rzeczników ministra Ziobry sobie poradziliśmy, w tym zakresie Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej prowadzi postępowanie przygotowawcze – dodaje.

W ocenie sędziego SN dr. Jarosława Matrasa z Izby Karnej problem tkwi w systemie, który jest nieefektywny.

- Mamy w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej kilka spraw wniesionych parę lat temu, które nie są rozstrzygnięte z różnych przyczyn. Choćby dlatego, że składy sędziowskie są kwestionowane, gdyż są wadliwie powołane. Nie widać żadnego światełka w tunelu, bo mamy system, który wobec sędziów nie działa. Do Izby Odpowiedzialności Zawodowej są poważne zastrzeżenia, co możemy przeczytać choćby w orzeczeniu pani sędzi Skoczkowskiej z lutego 2024, który jest aktem oskarżenia tego systemu – wskazuje sędzia Matras.

Podobnie uważa sędzia Wiesław Kozielewicz. Jego zdaniem latami będziemy się zmagać z galimatiasem prawnym. – Mamy takie czasy, w których na dwóch prawników jest dziesięć poglądów. I nic tu się nie zmieni. System interpretacji przepisów jest tak rozchwiany, że tego już się nie uporządkuje  - twierdzi prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej.

Sprawdź także w LEX: Sędzia ma prawo kłamać w swojej obronie > >

 

Cena promocyjna: 199.2 zł

|

Cena regularna: 249 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 174.3 zł