Czytaj: Hejt przeciw sędziom - dymisja wiceministra Piebiaka>>
Z punktu widzenia pozycji zawodowej i bezpieczeństwa życiowego sędziowie mają wyjątkowo korzystną sytuację. Taki awans, jak ten na wiceministra, czy inne stanowisko w strukturach administracji publicznej, nie niesie za sobą żadnego ryzyka. Sędzia nadal pełni swój urząd i gdy ta misja w innym urzędzie się skończy, może wrócić do orzekania.
Jeśli więc pominąć przywiązanie do misji, o której mówił Łukasz Piebiak w swoim oświadczeniu o dymisji - "nie chcę, aby wysuwane pod moim adresem oszczerstwa stały się pretekstem do ataków na zmiany w sądownictwie, na które czekały miliony Polaków" - to bezrobocie mu nie grozi, może wrócić do spokojnej pracy sędziego.
Czy jednak będzie ona spokojna i bezstresowa? Raczej nie, bo po tym co robił i mówił Łukasz Piebiak przez prawie cztery minione lata, nie może chyba liczyć na uznanie i wsparcie ze strony otoczenia, w którym się znajdzie. Owszem zapewne przyjaźnie przywita go prezes jego sądu, do którego powołania na to stanowisko były wiceminister się przyczynił. Ale prawdopodobnie nie spotka się z sympatią ze strony większości sędziów. Zapewne nie wszyscy wrogo zareagują na powrót byłego wiceministra i byłego aktywnego działacza stowarzyszenia "Iustitia", ale jeśli ktoś jest ciekaw, ja te proporcje rozkładają się w warszawskim sądzie rejonowym i w innych sądach, to może sprawdzić wyniki głosowań zgromadzeń sędziowskich, gry protestowały one przeciwko zmianom wprowadzanym w wymiarze sprawiedliwości czy przed nominacjami nowych prezesów sądów.
A więc przed sędzią Łukaszem Piebiakiem trudny moment. No chyba, że minister, który wymusił na nim dymisję, wyznaczy mu jakąś nową misję, która pozwoli kontrowersyjnemu sędziemu nie wracać do macierzystego sądu. Może KRS zaproponuje go do powołania na urząd w jakimś sądzie wyższej instancji? A może minister sięgnie po patent, który zastosował 12 lat temu wobec kończącego swoją misję w Ministerstwie Sprawiedliwości na tym samym stanowisku sędziego Andrzeja Kryże, którego mianował na odchodne prokuratorem i skierował do pracy w Prokuraturze Krajowej.
Czytaj: Rzecznik dyscyplinarny zajmie się wiceministrem Piebiakiem i... szefem Iustitii>>