- Wycofanie się z tej wielkiej reformy procedury karnej było skutkiem wyznawanego przez prawników i polityków, którzy właśnie objęli w Polsce władzę światopoglądu. Dla nich nie do przyjęcia był pełny dialog w procesie. A pełny dialog w procesie jest w pewnym sensie odbiciem dialogu w społeczeństwie, to są rzeczy zawsze ze sobą związane - mówi karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który swoją opinię na ten temat wygłosił podczas odbywających się pod koniec października w Krakowie Międzynarodowych Targów Książki, gdzie promował kolejne wydanie "Procesu karnego", którego jest współautorem.
Cena promocyjna: 71.2 zł
|Cena regularna: 89 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Przeważyło stanowisko prokuratury
Zdaniem prof. Waltosia, rezygnacja z wprowadzonej już reformy procedury karnej była bardzo silnym ukłonem w kierunku prokuratury, która te zmiany krytykowała. - Bo przecież ta wielka reforma wprowadzająca w pełni proces kontradyktoryjny, oznaczała duże obciążenie prokuratorów. Nagle prokurator, właściwie z osoby, która może być lub nie być na rozprawie, bo tak naprawdę nic od niego do tej pory nie zależało, musiał stać się aktywnym uczestnikiem procesu. Został obciążony obowiązkami, musiał nauczyć się uczestniczenia w prawie, składać wnioski, musiał wygłosić przemówienie, a pisząc akt oskarżenia - musiał go wytezować. I wreszcie - musiał stać się partnerem dla obrońcy - mówi.
Sąd ma być neutralny
Prof. Waltoś przyznaje, że nowe rozwiązanie krytykowano za wymuszanie biernej postawy sądu podczas procesu ale podkreśla, że o to właśnie chodziło. - Sąd nie ma się angażować w proces, zdradzając przy tym własne stanowisko wobec przedmiotu sporu. To prowadzi do sytuacji, że w pewnym momencie mamy dwóch oskarżycieli na rozprawie. I dochodzi do zachwiania równowagi - mówi. Wskazuje, że w brytyjskim systemie common law nie ma z tym problemu. - A on przecież ciągle funkcjonuje i jakoś wyroki tam zapadają, nie słyszy się były niesprawiedliwe, nie ma tam też rażących przewlekłości. Wyroki w krajach, w których obowiązuje system common law, zapadają szybko, nie ciągną się tam latami. Jeżeli proces od początku do końca trwa tam rok, to jest już duża krytyka, a u nas sprawa o każdą zbrodnię nie trwa nigdy krócej niż półtora - dwa lata.
A więc system common law jest bardziej sprawny - podkreśla prof. Waltoś.
I przypomina, że system ten polega m.in. na tym, że nie wszystkie dokumenty trafiają przed sąd. - Sąd jest bierny, ale sąd jest uważny. Sąd czuwa nad przebiegiem procesu. A strony doskonale wiedzą, że należy sądowi przedstawiać to, co służy osiągnięciu celu procesu - podkreśla prof. Stanisław Waltoś.
Zobacz wywiad z prof. Stanisławem Waltosiem>>