Opinię taką prof. Ereciński wygłosił podczas zorganizowanej 3 marca br. w Katowicach konferencji „Sędzia a Konstytucja. Kryzys sądownictwa konstytucyjnego a rozproszona kontrola zgodności prawa z Konstytucją”.
Więcej: Sędziowie: gdy państwo prawa zagrożone, trzeba odwoływać się do konstytucji>>
W trakcie debaty zadał pytanie, czy jeśli władze polityczne i administracyjne wybiórczo traktują wyroki Trybunału i tylko niektóre z nich publikują i uznają za obowiązujące, to czy w obecnej sytuacji także sądy mogą w ten sposób podchodzić do orzeczeń TK. Jak podkreślał, problem ten może wystąpić szczególnie wtedy, gdy pojawi się kwestia nieważności postępowania. – Jeżeli warunki dotyczące konstytutywności danej czynności w ramach postępowania nie są spełnione, to tym samym pozbawione są te czynności przymiotu czynności procesowych, co pozwala na uznanie postępowania i orzeczenia za nieistniejące lub za wadliwe, czyli także dotknięte nieważnością. A istotnym kryterium może tu być możność lub niemożność usunięcia uchybienia w jakikolwiek przewidziany przez prawo sposób.
Jeżeli jednak nie ma środka zaskarżenia, zwyczajnego czy nadzwyczajnego, a w przypadku orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego takich środków nie ma, wtedy można mówić, że albo postępowanie było nieistniejące, albo orzeczenie jest nieistniejące. Nie można wtedy mówić o orzeczeniu sądowym – mówił prof. Ereciński. I dodał, może to być orzeczenie faktycznie istniejące, ale prawnie nie. – Ponieważ brakuje mu istotnych cech wymaganych przez ustawę, choćby posiadały one zewnętrzne cechy orzeczenia – podkreślił. Według prof. Erecińskiego jednym z przypadków, w których możemy mieć do czynienia z orzeczeniem nieistniejącym jest wydanie go przez osobę nie będącą sędzią, albo z udziałem takiej osoby.
Czytaj: Prof. Karol Weitz: wyrok wydany z udziałem „dublera” jest wyrokiem nieistniejącym>>