Jak pisze autor komentarza, blockchainy publiczne są zdecentralizowanymi rejestrami utrzymywanymi przez podmioty rozproszone na całym świecie, które często pozostają anonimowe. Układ tych podmiotów jest dynamiczny i zmienny w czasie. Zdarzenia na publicznym blockchainie dokonują się zatem w przestrzeni, która pozostaje poza kontrolą państwa, nie jest przypisana do żadnej konkretnej jurysdykcji. Zdarzenia te są oderwane od przestrzeni geograficznej.
Blockchain lub łańcuch bloków (czasem też łańcuch blokowy) - zdecentralizowana i rozproszona baza danych w sieci internetowej bez centralnych komputerów i niemająca scentralizowanego miejsca przechowywania danych
- Istnieją trzy podstawowe wyzwania, które powodują, że uregulowanie blockchaina będzie wymagało bardzo niestandardowego podejścia. Po pierwsze, bardzo trudno jest przypisać to, co dzieje się na blockchainie, do konkretnej jurysdykcji. Nie ma oczywistych łączników, które pozwalałyby przyporządkować do blockchaina określone prawo właściwe. Po drugie, blockchain jest domeną, w której coraz częściej będą pojawiali się tzw. autonomiczni aktorzy w postaci smart kontraktów oraz stojących za nimi algorytmów. Zdarzenia dokonujące się na blockchainie mogą być zatem tylko do pewnego stopnia przypisywane tradycyjnym podmiotom prawa. Po trzecie, rozproszona architektura blockchaina powoduje, że nie ma tradycyjnego suwerena, który mógłby przejąć kontrolę nad tym, co się w tej przestrzeni rozgrywa – pisze autor komentarza. Więcej>>
Jaka jurysdykcja właściwa dla blockchaina?
Jeśli blockchainy publiczne będą się w dalszym ciągu rozwijać tak dynamicznie jak obecnie, będziemy w najbliższym czasie świadkami postępującej alienacji blockchaina w stosunku do tradycyjnych systemów prawa twierdzi Krzysztof Wojdyło z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.