Z przyjętej przez pracującą nad projektem ustawy o Sądzie Najwyższym poprawki PiS wynika, że szef kancelarii prezesa Izby Dyscyplinarnej - podobnie jak szef kancelarii I prezesa SN - będzie miał wynagrodzenie ustalane na poziomie sekretarzy stanu. Pierwotnie w prezydenckim projekcie było przewidziane, że szef kancelarii prezesa Izby Dyscyplinarnej miałby mieć wynagrodzenie na poziomie podsekretarza stanu. Z prezydenckiego projektu wynika, że prezes tej Izby, lub upoważniona przez niego osoba, będzie decydowała w sprawach prawa pracy w stosunku do osób wykonujących w niej czynności służbowe. Wcześniej komisja odrzuciła poprawkę Nowoczesnej, która chciała, żeby Izba Dyscyplinarna SN nie miała osobnej kancelarii. Poseł Michał Szczerba (PO) prosił o uzasadnienie wprowadzenia tego rozdziału i - jego zdaniem - de facto tworzenia osobnego sądu w ramach SN. - Nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie, takie jest to uzasadnienie - mówił Szczerba nawiązując do dialogów z filmu "Miś". - I co nam zrobicie? - spytała Krystyna Pawłowicz (PiS). (ks/pap) Czytaj: Posłowie PiS radykalnie zmieniają prezydencki projekt o SN>>
Izba Dyscyplinarna w ramach, ale obok Sądu Najwyższego
Sejmowa komisja sprawiedliwości opowiedziała się za rozdziałem organizacyjnym pomiędzy Sądem Najwyższym, a jego Izbą Dyscyplinarną. Ma ona m.in. mieć osobną kancelarię, a jej szef specjalne wynagrodzenie.