24 czerwca w Gdańsku odbędzie się III Kongres Prawników Polskich. Głównym tematem będzie przyszłość wymiaru sprawiedliwości, w tym projekty zmian dotyczące poszczególnych jego obszarów.
Patrycja Rojek-Socha: III Kongres Prawników zbliża się wielkimi krokami, sytuacja też jest wyjątkowa bo zbliżają się wybory. Czego po tym Kongresie możemy się spodziewać?
Krystian Markiewicz: Zacznijmy od tego, że na poprzednim II Kongresie Prawników zostały zakreślone pewne oczekiwania w stosunku do nas, czyli do prawników, do Społecznej Komisji Kodyfikacyjnej (która została powołana na I Kongresie) i powinny zostać spełnione. Przypomnę, że podjęto wówczas uchwałę - deklarację praworządności, z której wynikały określone wytyczne na przyszłość - m.in. to, by sędziowie do KRS byli wybierani przez sędziów, by zerwać z nadzorem Ministra Sprawiedliwości nad sądami, żeby zwiększyć udział obywateli w wymiarze sprawiedliwości i zagwarantować rzetelne postępowanie i niezależność prokuratury, no i oczywiście rozdzielić funkcję Ministra Sprawiedliwości/Prokuratora Generalnego. III Kongres Prawników ma odpowiedzieć właśnie na te wyzwania.
Czytaj: Sędzia Markiewicz: Neosędziowie muszą odejść, to podstawa naprawy wymiaru sprawiedliwości>>
Czy w takim razie możemy oczekiwać konkretnych projektów?
Tak, przedstawimy 5 projektów, które będą realizowały te postulaty, oczywiście z uwzględnieniem sytuacji, która jest obecnie. To nie będą tylko nasze projekty, bo np. projekt ustawy o TK opracowali eksperci Fundacji Batorego, a projekt ustawy o prokuraturze - prokuratorzy z Lex Super Omnia. Będziemy też zastanawiać się nad tym jak dojść do idealnego stanu. Podczas pierwszego panelu ocenimy jaki obecnie jest stan sądów i prokuratury, uwzględniając takie parametry jak czas trwania postępowań, efektywność, ale też niezawisłość czy niezależność. Drugi panel poświęcony będzie naszym propozycjom zmian - dotyczyć one będą nie tylko KRS, ale też SN, sądów powszechnych, prokuratury i Trybunału Konstytucyjnego. Trzeci panel ma z kolei dać odpowiedź na to, jak poprawić sprawność i efektywność wymiaru sprawiedliwości, a zarazem przywrócić jego niezależność, odnosząc się do wszystkiego, co się wydarzyło w ostatnich latach. Są to powszechne dostrzegane problemy z wyrokami sędziów wskazanych przez neo-KRS czy prokuratorami, którzy w trybie politycznym - za karę i w nagrodę - byli przesuwani.
Czy może pan wymienić najważniejsze zmiany wynikające z tych projektów?
Nasze propozycje realizują wszystkie te założenia, o których była mowa podczas II Kongresu Prawników. Zrywamy z nadzorem administracyjnym Ministra Sprawiedliwości nad sądami powszechnymi, bo uważamy, że jest to sprzeczne z Konstytucją, a to dlatego, że chodzi o nadzór polityka nad apolitycznymi i niezależnymi sądami. Ostatnie lata dowodzą także, że taki model nadzoru jest po prostu nieefektywny, nie sprzyja w żaden sposób sprawności postępowań, a wręcz przeciwnie - próby ręcznego sterowania wymiarem sprawiedliwości tylko pogarszają sytuację. Nie powinno być również połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Przesuwamy zarządzenie wymiarem sprawiedliwości na Krajową Radę Sądownictwa. To ona będzie tym organem, który wspólnie z prezesami sądów - co warto podkreślić: wybieranym przez sędziów - będzie dbała o efektywność i niezależność sądownictwa. To nie jest tak, że odbierzemy wszystkie kompetencje ministrowi, ale w naszej ocenie tam, gdzie chodzi bezpośrednio lub pośrednio o wymiar sprawiedliwości, minister nie może mieć żadnych kompetencji. KRS jest jedynym konstytucyjnym organem, gdzie spotykają się wszystkie trzy władze. Zasiadają w niej - poza sędziami – minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta oraz parlamentarzyści. To jest miejsce, w którym powinniśmy współpracować. To, co proponujemy, jest wprowadzaniem nowoczesnych, międzynarodowych standardów, wejściem na wyższy poziom zarządzania wymiarem sprawiedliwości.
Na czym ma ono polegać?
Na tym, by sędziowie czuli się odpowiedzialni za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, by zarządzanie było w gestii osób znających się na tym, profesjonalistów, a nie tych, których „kompetencja” wynika z namaszczenia politycznego. Bo przykłady takiego zarządzenia mamy obecnie – w jednym sądzie jest 100 spraw, a w drugim dziesiątki tysięcy, w jednym sądzie sąd czeka na akta, w innym - na rozprawę czeka się trzy lata. Sędziowie muszą czuć odpowiedzialność za to co robią, ponieważ to jest w interesie obywateli. Sędziowie musza być realnymi gwarantami praw obywateli.
Jednolity status sędziego?
To też jest nasz wcześniejszy postulat, który znajduje odzwierciedlenie w przygotowanych projektach. Po ujednoliceniu będzie można być sędzią sądów powszechnych w obecnej strukturze, czyli w różnych instancjach, ale status będzie jednolity. Staramy się doprowadzić do zrównania statusu wszystkich sędziów ponieważ chcemy docenić ich pracę - są tak samo ważni, niezależnie od tego czy są w sądzie rejonowym, okręgowym czy apelacyjnym. Ale z tym ma też wiązać się odpowiedni poziom nie tylko jeśli chodzi o wiedzę, ale poziom etyczny i poczucie odpowiedzialności wobec obywateli. Stąd tak ważną rolę będzie odgrywał samorząd sędziowski. To on będzie wybierał prezesa, ale też kontrolował jego działania. Dążymy do tego, aby sędzia nie stawał się czeladnikiem rozwiązującym kazusy, ale by wziął odpowiedzialność za dbałość o niezależność sądownictwa. Odnosząc się do standardów ETPCZ, ma być nie tylko mądry, ale również moralny i gotowy walczyć o praworządność.
Czytaj: Iustitia chce zdecydowanej reakcji KE w sprawie obecnej KRS>>
Jak będzie wyglądać wybór członków KRS?
Tutaj nie ma żadnych zmian w stosunku do projektu, który został przyjęty w ramach Porozumienia dla Praworządności. Będą to wybory oparte na wyborach powszechnych, wszyscy sędziowie będą mogli wybierać sędziów z różnych sądów i gwarantujących wszystkich rodzajom sądów – zgodnie z Konstytucją – udział w KRS. Przypomnę, że m.in. z tego powodu NSA uznał, iż KRS nie jest organem, o którym mowa w Konstytucji. Będą to wybory gwarantujące wszystkim sędziom równe prawa. Wybory będą jak najbardziej transparentne. Pozostawiamy również pomysł powołania Rady Społecznej przy KRS, która miałaby wspierać Radę - uważamy, że powinna ona funkcjonować. Zmiany, które wprowadziliśmy w tamtych projektach, mają związek z zadaniami KRS, która ma być także odpowiedzialna za nadzór nad sądami. Co oznacza, że i w jej strukturze musi być uwzględnione, że będzie organem zarządzającym tak wielką liczbą sędziów i sądów. Zresztą dobrym przykładem takiego modelu zarządzania na podwórku krajowym są sądy administracyjne, które nie podlegają nadzorowi Ministra Sprawiedliwości, a prezesa NSA.
Kandydaci na nowych prezesów będą musieli spełniać jakieś dodatkowe warunki?
Muszą być sędziami tego sądu, w którym chcą być prezesami. Koniec ze spadochroniarzami-karierowiczami. Nie może być tak, że prezes sądu jest osobą z zewnątrz, uzależnioną np. od ministra sprawiedliwości. Prezes sędziów ma być "pierwszym wśród równych", czyli ma reprezentować sędziów, ma być od sędziów i być odpowiedzialnym za sądy i sędziów. Dodam, bo to ważne, że ma reprezentować sędziów także przed społecznością lokalną, dlatego wprowadzamy swego rodzaju sprawozdania na poziomie samorządów lokalnych. Jeżeli taki prezes nie będzie wykonywał swoich obowiązków, za które się mu płaci, KRS będzie mogła go pozbawić stanowiska z własnej inicjatywy lub kolegium właściwego sądu.
Czytaj w LEX: Zmiany w polskim sądownictwie przed TSUE i ETPC >
Załóżmy, że sędziowie w wyborach zdecydują, że prezesem ich sądu powinien zostać neosędzia, który orzekał w sądzie wyższej instancji, bo awansował po opinii obecnej KRS i następnie, po wejściu w życie proponowanych m.in. przez Iustitię zmian, wrócił do macierzystego sądu niższej instancji. Będzie mógł objąć stanowisko?
Oczywiście. Jeśli tylko nie zostanie skazany dyscyplinarnie, nie będzie z tym problemu. To jest wola sędziów. Kończymy z czasami, kiedy minister przywozi sędziom prezesa w teczce. Taki prezes będzie musiał pamiętać, że jego rola będzie inna, bo inne będą zadania prezesa. Z kolei sędziowie powinni pamiętać, że prezes, były neosędzia, nie będzie współpracował z ministrem sprawiedliwości, tylko będzie musiał współpracować z nową KRS, która będzie miała legitymację od wszystkich sędziów, a nie od polityków.
Jeśli już poruszyliśmy temat "nowych" sędziów awansowanych, wybieranych przy udziale neoKRS, co powinno się z nimi stać po zmianach?
Sytuacja w tym zakresie jest w mojej ocenie klarowna. Na poprzednie stanowiska mają wrócić ci, którzy awansowali i to oczywiście nie dotyczy nowych sędziów po KSSiP, którzy byli wcześniej asesorami, czyli znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Inaczej mówiąc, powrót na wcześniejsze stanowiska dotyczy co do zasady osób, które awansowały z sądu „niższego do wyższego” czy też przyszły z innych korporacji. Będą nowe konkursy na te miejsca, każdy będzie mógł się do nich zgłosić. Tego chce społeczeństwo, to wynika z naszych niedawno przeprowadzonych badań opinii społecznej. Dla tych badanych, którzy uważają, że konkurs z udziałem neo-KRS był wadliwy, sprawa jest jednoznaczna, te osoby nie mogą zostać na stanowiskach, które zajmują. Opcja powrotu dla ankietowanych i tak wydaje się dość łagodna, spora część oczekuje wydalania takich osób z zawodu czy wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Nasze rozwiązanie to po prostu przywrócenie sprawiedliwości.
Czytaj w LEX: Laskowski Michał, Granice wolności wypowiedzi sędziego w warunkach kryzysu praworządności >
Co z wakatami, które powstaną?
Są takie obawy, że sądy niższej instancji będą mieć więcej sędziów, wyższej - mniej. My odpowiadamy na to: nie szkodzi. Po pierwsze najważniejsze są zasady konstytucyjne. Sędzią może być tylko i wyłącznie osoba wybrana legalnie, a nie z jaskrawym naruszeniem Konstytucji. Co więcej, taka sytuacja wprowadzi nam pewność prawa, co jest niezwykle istotne dla funkcjonowania każdego państwa. Dziś mamy systemowy problem: tysiące skarg do Trybunału w Strasburgu kwestionujących legalność neo-sedziego, a na podwórku krajowym wnioski o wyłączenie i przeróżne testy bezstronności. Poprzez cofnięcie neo-sędziów do początkowego etapu konkursów unikniemy setek tysięcy środków zaskarżenia, które będą w nieskończoność wnoszone ze względu na to, że orzeczenie wydał neosędzia. Z kolei z wakatami poradzimy sobie bez najmniejszego problemu poprzez system delegacji. Czyli nadmiar sędziów z sądów niższego rzędu i niedomiar w sądach wyższego rzędu będzie wyrównywany, tak jak jest wyrównywany i teraz przez delegacje. Jakieś 10 proc. sędziów obecnie funkcjonuje w delegacjach. W okresie przejściowym będziemy dalej korzystali z delegacji, ale już na przejrzystych zasadach.
Kto będzie mógł być delegowany i kto będzie o tym decydował?
Po pierwsze mamy projekt docelowej formuły delegacji i będą to delegacje krótkoterminowe do kolegialnych składów. Natomiast na początku, w okresie przejściowym - trzech lat - niewątpliwie trzeba będzie wprowadzić system delegacji przy decyzji KRS, prezesów Sądów Apelacyjnych i przy udziale samorządu sędziowskiego - czyli poprzez kolegium. Zastrzegam, że delegacje będą na czas określony, z gwarancjami wynikającymi z samego delegowania. Spełnimy wymogi wynikające z orzeczenia TSUE, czyli jeśli ktoś jest delegowany to musi być pewny, że nie będzie można go odwołać z delegacji np. za to, jak orzekał. Wszystko po to, by obywatele mieli pewność, że mają gwarantowane prawo rozpatrzenia swojej sprawy przez niezależnego sędziego, który jest delegowany.
Delegacja jest postrzegana obecnie jako bolączka sądów, wśród wad wymienia się też to, że część sędziów delegowana jest po znajomości.
W naszych projektach takie ryzyko jest eliminowane. Każdy będzie miał prawo być delegowany, każdy kto się zgłosi. I każdy będzie mógł się zgłosić. Będzie równe prawo do delegowania. Podkreślę jednak, że to delegacje na krótki okres czasu, których nie będzie można przedłużać i tylko do składów zawodowych kolegialnych. Delegować będą prezesi sadów apelacyjnych po uzyskaniu pozytywnej opinii kolegium. Oczywiście kończymy z delegacjami do MS i innych przybudówek politycznych .
Co z obecnymi orzeczeniami neosędziów? Przykładowo w sprawach frankowych to może być wiele spraw, bo i część tych sędziów to nowi sędziowie.
Pierwsze pytanie - ile osób będzie podważać wyroki, które zostały wydane? Ja jestem zwolennikiem, by w zakresie sądów powszechnych nie przyjmować żadnych nowych rozwiązań tylko te, które są obecnie. Jeśli strona chce, to może wyrok zaskarżyć, zresztą ma taką możliwość już teraz. I są strony, pełnomocnicy, którzy podnoszą niewłaściwość składu, składają środki zaskarżenia, czy wnioski o wznowienie postępowania. Uważam, że takie osoby, gdyby były pozbawione prawa do sądu, zasługują na ochronę prawną, będą mogły korzystać z prawa do wznowienia postępowania czy z prawa do przywrócenia terminu by wnieść środek zaskarżenia. Ale jeżeli ktoś nie widział problemu w tym, co się dzieje w Polsce, akceptował, nie kwestionował składów, nie podnosił tego w środkach zaskarżenia, to nie widzę powodu, by miał profit z tego, że wchodzi w życie ustawa przywracająca praworządność, kiedy ta praworządność nie bardzo go obchodziła. Przypomnę, że w k.p.c jest regulacja, która wprost stanowi, że jest podstawa do wniesienia skargi o wznowienia postępowania, jeżeli w wydaniu wyroku brała udział osoba nieuprawniona. W moim przekonania taką osobą jest neosędzia, ale do wniesienia takiej skargi są określone terminy, więc komu upłynął termin to upłynął, a komu nie, to niech składa taką skargę i zobaczymy co zrobią sądy. To jest nasze stanowisko na tu i teraz. Być może w jakiś sposób orzecznictwo TSUE czy ETPC wskaże konieczność zastosowania środków zaskarżenia. Jeśli tak będzie, to uwzględnimy takie rozwiązanie. Są choćby pytania sędziego Piotra Gąciarka dotyczące możliwości wykonania przez niego, jako sędziego penitencjarnego, wyroków neosędziów. Trzeba pamiętać też o tym, że wartością jest stabilność systemu prawa i wydaje mi się, że ten nasz projekt pozwala taką stabilność zapewnić.
Czytaj w LEX: Pietrzykowski Tomasz, Polski kryzys konstytucyjny oczami pozytywisty prawniczego >
Uchwała trzech Izb SN była w tym zakresie dość zachowawcza, tak jakby nie chciano otwierać Puszki Pandory. Bo zapewne jest gros wyroków - jak choćby te dotyczące franków, gdzie ryzyko zaskarżania orzeczeń będzie bardzo duże. To z kolei może oznaczać dla tej konkretnej grupy kolejną, długotrwałą batalię w sądach.
Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do sądu ustanowionego na podstawie prawa i o tym nie można zapominać. W uchwale Trzech Izb SN, a dokładnie w uzasadnieniu, było jedno zastrzeżenie, że ta uchwała zachowuje moc przy założeniu, że w Polsce mamy KRS, o której mowa w Konstytucji. Po tej uchwale NSA wielokrotnie orzekł, że takiej KRS nie mamy. System może oczywiście przyjąć, że zostawia wyroki, dlatego w przepisach jest osoba "nieuprawniona" i to jest przesłanka wznowienia postępowania. Czyli nie uznajemy, że są to orzeczenia nieistniejące (tzw. sententia non existens), a dajemy możliwość wznowienia postępowania. Podkreślam, ta możliwość już teraz istnieje. W mojej ocenie należałoby w tego typu sprawach sprawdzać, w związku z tym co się dzieje, czy pełnomocnik strony czy banku składał wniosek o wyłączenie sędziego, czy podnosił to w apelacji, czy składał skargę o wznowienie. Sędzia ma dbać o wszystkie strony, a nie tylko o jedną, nawet jeśli jest nim konsument. Jeżeli te wyroki zapadły rok, dwa lata temu to są nie do wzruszenia. Nikt nie straci, bo skończyły się terminy. A jeśli ktoś chce wnieść o wznowienie postępowania, ponieważ ma termin otwarty, no to musi zdecydować.
A czy w takim razie jest szansa na to, że "nowi" sędziowie np. z wydziału frankowego, którzy te sprawy znają, mają doświadczenie, wrócą do zajmowania się nimi w ramach delegacji?
Oczywiście, że tak. Ale tam gdzie zostanie stwierdzone, że są inni znakomici sędziowie, z potencjałem, w takim sądzie, to właśnie oni zostaną delegowani. I na tym to polega. Delegowanie ma być nie według zasług politycznych i tego kto lepiej zadba o swoją karierę i wygodę życiową, ale według tego kto lepiej jest w stanie służyć obywatelowi. Zawsze będą niedoskonałości, ale po to, w sposób odpowiedzialny, pracujemy nad planem naprawczym, by było ich jak najmniej. Żeby w miarę bezszkodowo to przeszło.
Co ze sprawami "na biegu"? Zostaną dokończone przez obecny skład czyli "nowego" sędziego?
Zasada kontynuacji składu w postępowaniu cywilnym musi ustąpić prawu do sądu ustanowionego na podstawie prawa.
Co w takim razie pozostanie w gestii ministra sprawiedliwości?
Stosunkowo dużo. Wszystko to, co nie dotyczy sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Nie martwiłbym się na miejscu nowego ministra, że nie będzie pracy. Przeciwnie, przed kolejnym ministrem olbrzymie wyzwania. Od dawna trwają prace nad nowymi wielkimi kodyfikacjami w prawie cywilnym, karnym czy administracyjnym. Potrzebna jest elektronizacja wymiaru sprawiedliwości. Odbudowanie zaufania do tej instytucji. To praca na długie lata. Mam nadzieję, że minister będzie w końcu aktywnym członkiem KRS i będzie współpracował z Radą przy reformie sądów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.