Jak zauważają autorzy, pod koniec lat 80. pozwy i opinie prawne powstawały na maszynach do pisania. Pisma były wówczas krótsze, zaś autorzy przechodzili w nich bezpośrednio do meritum.
Obecnie bywa, że metodą kopiuj/wklej powstają tasiemcowe, kilkusetstronicowe pisma, z akapitami powielanymi z innych pism. Także uzasadnienia wyroków są dłuższe, zaś prawdziwe powody sędziowskich decyzji trzeba tropić, strona po stronie, w zawiłych wywodach. - Procesory tekstów ułatwiają wydłużanie pism czy opinii w nieskończoność, a to zaciemnia prawdziwe problemy. Co więcej, wydaje się, że sposób pisania wpływa również na sposób myślenia – komentują autorzy.
Ich zdaniem zjawisko to jest następstwem technologicznej rewolucji – od pisania ręcznego lub na maszynie przeszliśmy do komputerów, drukarek i obszernych baz danych, które pozwalają jednym kliknięciem myszki uzyskać dostęp do całej krajowej bazy ustawodawczej.
- Ta rewolucja zmieniła sposób naszej pracy. Z pewnością ją ułatwiła. Prawdopodobnie również zwiększyła dostępność usług prawniczych. Ale ten technologiczny skok, który mamy już za sobą, ma także swoje wady. Choćby i tę: sądom trudno jest zidentyfikować najistotniejsze elementy sprawy w tasiemcowych pismach – czytamy w komentarzu. Więcej>>
Dostęp do baz danych zmienia pracę prawników
Łatwy dostęp do zamieszczanych w internecie przepisów, analiz prawnych i innych dokumentów powoduje, że pisma procesowe stały się bardzo długie. Utrudnia to często znalezienie w nich sedna sprawy oraz argumentacji, do której trzeba się ustosunkować piszą Łukasz Lasek i Jakub Barański z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.