Badanie objęło 32 kraje świata. Wśród 13 uwzględnionych w zestawieniu europejskich krajów najgorzej wypadły Polska, Hiszpania i Czechy, w których blisko połowa respondentów przyznała się do używania pirackiego oprogramowania.
15 proc. ankietowanych z Polski zadeklarowało, że "zawsze" używa nielegalnego oprogramowania, natomiast 33 proc. - że robi to "w większości wypadków". Podobnie odpowiadali Czesi i Hiszpanie.
Według badania, wskaźniki piractwa są wysokie również w innych krajach Unii Europejskiej.
Badanie ujawniło ponadto, że chociaż około połowy respondentów przyznało się do korzystania z pirackiego oprogramowania, ponad 70 proc. deklaruje poparcie dla ochrony praw własności intelektualnej i woli programy legalne.
"Potrzeba było setek milionów złodziei na całym świecie, żeby ukraść w zeszłym roku oprogramowanie o wartości 42 mld euro - ocenił Thomas Boue z BSA. - Ta kradzież podkopuje przemysł technologiczny Europy, szkodzi gospodarce UE i hamuje tworzenie nowych miejsc pracy".
Jak twierdzi BSA, najwyższy odsetek piratów komputerowych mają kraje rozwijające się. Szczególnie dotyczy to Chin, gdzie 86 proc. użytkowników komputerów osobistych zdobywa oprogramowanie nielegalnie. Ta "alarmująca wielkość" populacji używającej pirackich programów jest - zdaniem BSA - "szczególnie niepokojąca", gdyż Chiny wyprzedziły USA i stały się największym rynkiem zbytu nowych komputerów PC.
BSA to międzynarodowy związek ponad 100 firm sektora IT, do którego należą m.in. Microsoft, Intel, Siemens i Kaspersky. Jednym z głównych celów stowarzyszenia jest walka z piractwem komputerowym. (PAP)