Jedenaście osób z tej grupy ma „sformalizowany” status, bo postanowieniem z 27 grudnia 2021 r. prezydent odmówił im powołania. Cztery z nich miały być powołane do Sądu Najwyższego (Wojciech Kocot, Aleksander Kappes, Katarzyna Polańska, Janusz Kaspryszyn), jedna do wojewódzkiego sądu administracyjnego (Grzegorz Borkowski), a pozostałe miały awansować do różnych sądów powszechnych (Agnieszka Łukaszuk, Grzegorz Miśkiewicz, Tomasz Wojciechowski, Krzysztof Ptasiewicz, Piotr Raczkowski, Wojciech Buchajczuk). Jest też sprawa trzech sędziów, którym prezydent odmówił w czerwcu 2016 r. powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego lub powołania na wyższe stanowisko, bez uzasadnienia takiej decyzji. Złożyli oni bezskuteczną skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a teraz ich sprawa czeka na rozpatrzenie przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Jest też grupa osób, które nie otrzymały żadnej informacji w sprawie powołania lub odmowy.

Czytaj: Sędzia powołany po 2018 r.? Według Komisji Weneckiej musi przejść weryfikację, bez wyjątku>> 

 

Odmowne postanowienie w drugiej kadencji

- Po czterech latach oczekiwania i już w drugiej kadencji prezydenta Dudy otrzymaliśmy postanowienie o odmowie powołania. Zwróciliśmy się o uzasadnienie, ale nie otrzymaliśmy go. Tylko z publicznych wypowiedzi prezydenta dowiadywaliśmy się, że jest to rzekoma jego prerogatywa, z której nie musi się on tłumaczyć – mówi serwisowi Prawo.pl prof. Aleksander Kappes z Uniwersytetu Łódzkiego. - Główny problem, który dotyczy wadliwego rozpatrzenia wniosku prawidłowo ukształtowanej KRS w naszej sprawie polega na braku podstaw prawnych odmowy powołania na stanowisko sędziego. Nasza Konstytucja kompetencji prezydenckiej odmowy mianowania sędziego w ogóle nie przewiduje – dodaje prof. Wojciech Kocot z Uniwersytetu Warszawskiego. Obaj są „zainteresowani”, więc może nieobiektywni, ale w poglądzie o bezprawności postępowania prezydenta wspiera ich prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. - Mamy do czynienia z sytuacją, w której proces powołania sędziego nie został skutecznie zakończony. Z tego powodu, że prezydent wydał postanowienie, które jest uzurpowaniem kompetencji, których prezydent nie ma. Prezydent ma prawo do powoływania sędziów, ale nie ma prawa do odmowy powołania osoby, która uzyskała pozytywną rekomendację Krajowej Rady Sądownictwa – mówi. I dodaje, że opinie Andrzeja Dudy o jego rzekomo królewskich prerogatywach i pełnej swobodzie we wskazywaniu sędziów, nie zasługują na poważne komentowanie.
- Stosownie do art. 126 ust. 3 konstytucji RP, prezydent wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach. W żadnym z tych źródeł nie wspomina się o uprawnieniu prezydenta do odmowy powołania na stanowisko sędziego, tak jak nie ma takiego uprawnienia w przypadku nadania przez prezydenta tytułu naukowego – dodaje prof. Kocot, przywołując blokowaną od 2019 r. decyzję w sprawie prof. Michała Bilewicza. - Ponadto, gdyby prezydent miał prawo odmowy, musiałby istnieć jednocześnie tryb odwoławczy dla kandydata na stanowisko sędziego, a taki nie jest przewidziany w ustawie. Nie ma czegoś takiego, jak odmowa powołania na stanowisko sędziego, tak jak niedopuszczalna jest odmowa nadania tytułu naukowego profesora - przekonuje.

Zdaniem prof. Wyrzykowskiego, mamy tu do czynienia z pozorem aktu urzędowego prezydenta. - A ten pozór polega na tym, że jest to forma postanowienia, ale przecież nie ma podstawy prawnej do jego wydania. Prezydent uzurpował sobie prawo do pewnych czynności urzędowych, których nie ma. Ta uzurpacja uzyskała formę postanowienia, które jest pozornym rozstrzygnięciem. To rozstrzygnięcie nie powinno być traktowane jako element porządku prawnego – przekonuje. A prof. Wojciech Kocot dodaje, że owszem prezydentowi przysługuje pewien zakres władzy dyskrecjonalnej, ale w przypadku powołania sędziego jest on niezwykle wąski i musiałyby zaistnieć nadzwyczajne okoliczności, by mógł odmówić powołania. - Okoliczności te mogłyby dotyczyć kandydata na stanowisko sędziego - np. ukrycie okoliczności, które wykluczałby możliwość pełnienia urzędu sędziego, okoliczności związane z rażącym naruszeniem reguł opiniowania przez KRS, fałszerstwo dokumentacji będącej elementem procesu mianowania itp. Nieprawidłowości musiałyby być tak istotne, że same przez się, po ich ujawnieniu stanowiłyby uzasadnienie odmowy mianowania – wyjaśnia prof. Kocot.

Czytaj: Komisja Wenecka z zastrzeżeniami do unieważnienia powołań "nowych" sędziów>>

Czyściec dla zwykłych neo-sędziów, dyscyplinarka dla funkcyjnych - projekt na finiszu>>

"Nowi" sędziowie piszą do Komisji Weneckiej, chcą okrągłego stołu>>

 

Sprawa w Strasburgu, rząd na razie milczy

- Zanim to postanowienie się ukazało, ja i prof. Kocot uznaliśmy, że już nie zostaniemy powołani, a nie mamy prawa do skargi na przewlekłość do sądu administracyjnego, bo już znaliśmy stanowisko sądów administracyjnych w tej sprawie. Zwróciliśmy się więc ze skargą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Potem, po ukazaniu się tego postanowienia okazało się, że adwokat Sylwia Gregorczyk-Abram wniosła do ETPCz skargę w imieniu innych sędziów, którym prezydent odmówił powołania i ostatecznie Trybunał zdecydował o połączeniu wszystkich tych spraw do jednego postępowania - przypomina prof. Aleksander Kappes. Potwierdza to mec. Gregorczyk-Abram. - Sprawa została zakomunikowana polskiemu rządowi, jeszcze poprzedniemu, który odpowiedział na pytania Trybunału w zakresie naruszenia m.in. art. 6 i 8 Konwencji, a my ustosunkowaliśmy się do tej odpowiedzi. Sprawa nie jest jeszcze rozstrzygnięta, a jest to jedna z wielu podobnych spraw dotyczących polskich sędziów - mówi serwisowi Prawo.pl.

Zainteresowani kandydaci na sędziów odpowiedź polskiego rządu oceniają bardzo krytycznie. - Według nas tam są kompletne bzdury. Zażądano uznania naszych skarg za niedopuszczalne, a stwierdzono nawet, że nie wyczerpaliśmy drogi sądowej w kraju, bo mogliśmy wystąpić o ochronę dóbr osobistych, co jest już jakimś kompletnym nieporozumieniem – komentuje prof. Kappes. A mec. Gregorczyk-Abram dodaje, że za zgodą klientów może jedynie powiedzieć, że ówczesny rząd nie uznał naruszenia Konwencji w tej sprawie, czyli nie dopatrzył się żadnych uchybień ze strony państwa. Jednak prof. Kappesa najbardziej porusza to, że nowy rząd nie podjął w tej sprawie jeszcze żadnych działań. - Czyli przede wszystkim nie zmienił stanowiska w sprawie. Jednocześnie, naszym zdaniem, powinien uznać te nasze skargi i zaproponować ugodę. Doprowadziłoby to do zakończenia postępowania przed Trybunałem. Zaproponowana ugoda musiałaby jednak zawierać wyraźne przyznanie naruszenia art. 6 Konwencji, co dla nas mogłoby otworzyć drogę do ubiegania się o powołanie na stanowiska, o które wnioskowała Krajowa Rada Sądownictwa, może też zawierać kwotę niewielkiego tzw. słusznego zadośćuczynienia wypłacanego przez rząd – wskazuje.

Adwokat Gregorczyk-Abram potwierdza, że obecny rząd nie podjął w tej sprawie działania, ale w ocenie nie jest tak radykalna jak uczestnicy tych spraw i wskazuje wielką liczbę takich stanowisk złożonych w ETPCz, które ten rząd musi skorygować. – Takich spraw dotyczących praworządności jest w Trybunale ponad 700 i rząd je sukcesywnie przegląda, a w niektórych już proponuje ugody. - Może w tej sprawie rząd czeka na wyrok, który w przyszłości pozwoli ustanowić jakiś standard? – zastanawia się. Ale przyznaje, że to oczekiwanie może potrwać.

Czytaj w LEX: Przedwczesne zakończenie kadencji członka Krajowej Rady Sądownictwa – obszerne omówienie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (I Sekcja) w sprawie Żurek v. Polska > >

 

Kandydaci wciąż oczekujący na powołanie

Jaki jest więc obecnie status osób, które otrzymały rekomendacje legalnej KRS, ale nie zostały powołane na urzędy sędziowskie przez prezydenta? Zdaniem prof. Mirosława Wyrzykowskiego, są cały czas osobami oczekującymi na powołanie. Tego samego zdania jest adwokat Sylwia Gregorczyk-Abram. – Nowy prezydent, jeśli będzie to osoba szanująca konstytucję, może powołać te osoby – stwierdza. - Moim zdaniem jednym z pierwszych aktów nowego prezydenta będzie zmiana postanowienia w postaci powołania tych osób na urząd sędziego – dodaje prof. Wyrzykowski.

Czytaj także w LEX: Jeden tzw. neosędzia SN nie jest Sądem Najwyższym. Omówienie wyroku TS z dnia 7 listopada 2024 r., C-326/23 (Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów) > >

 

Postanowienia niebyłe czy do unieważnienia?

Wśród prawników wspierających niepowołanych sędziów są rozważane dwie wersje rozwiązania problemu po objęciu władzy przez nowego prezydenta. Według pierwszej, powinien on uznać postanowienie z 27 grudnia 2021 r. za nieistniejące, jako nie mające podstaw prawnych. Jest jednak też opinia, że należałoby doprowadzić do stwierdzenia nieważności tego postanowienia prezydenta i do wznowienia postępowania. - W każdym razie ten ekspert też potwierdził, że skończy się to dla nas dobrze, ale trzeba będzie przejść pewną procedurę. Oczywiście to będzie możliwe po objęciu władzy przez nowego prezydenta i pod warunkiem, że będzie to osoba zamierzająca przestrzegać konstytucyjnych zasad – podkreśla prof. Aleksander Kappes. Zwolenniczką tej drogi jest też mec. Sylwia Gregorczyk-Abram. – Jeśli prezydent odmówił formalnie powołania, to trzeba uruchomić procedurę unieważnienia tego postanowienia – przekonuje. I dodaje, że prowadzi też sprawy osób, które nie dostały formalnej odmowy. A prof. Wojciech Kocot stwierdza, że on i pozostali niepowołani kandydaci uważają, że kolejny prezydent nie będzie związany nielegalnymi aktami podjętymi przez Andrzeja Dudę i w każdej chwili może ich powołać. - Uchwały KRS, w których pozytywnie zaopiniowano nasze kandydatury, nadal obowiązują, bo rekomendacja jest w rozumieniu ustawy o KRS bezterminowa i bezwarunkowa – podkreśla w rozmowie z Prawo.pl.

Prof. Mirosław Wyrzykowski zgadza się generalnie z tą argumentacją, ale uważa, że powinna nastąpić zmiana postanowienia od odmowie powołania na urząd sędziego. – Najpierw powinno nastąpić stwierdzenie nieważności postanowienia o odmowie powołania na urząd sędziego z tego względu, że postanowienie zostało wydane bez podstawy prawnej. To oznaczałoby uznanie prezydenta jako organu administracji państwowej w rozumieniu funkcjonalnym. Jest to konstrukcja uznawana przez doktrynę prawa konstytucyjnego i administracyjnego, jak i orzecznictwo - prawda, niespójne – sądów administracyjnych. Przyjęcie tej konstrukcji – czemu uparcie przeciwstawia się prezydent – potwierdzałoby otwarcie drogi do - oczywistego - stosowania kodeksu postępowania administracyjnego w tej sprawie – podsumowuje.

Zobacz w LEX: Znaczenie orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dla naprawy wymiaru sprawiedliwości po kryzysie praworządności w Polsce > >