"Nie rozmawiałem z ministrem o dymisji" - oświadczył w środę premier dziennikarzom w Sejmie. "Zresztą nie mam w zwyczaju rozmawiać z ministrami o dymisji nie dokonując jej później. Dymisja to nie jest +fajny+ temat jak pogoda, czy piłka nożna, że się siada, rozmawia i nie ma z tego konsekwencji. Kiedy rozmawiam z ministrem o dymisji, to następnego dnia staje się ona faktem" - dodał.
Pogłoski o dymisji Rostowskiego pojawiły się przy okazji prac rządu nad projektem nowelizacji budżetu państwa na 2013 r., nad którym pracuje Sejm. Premier przyznał, że prognozy rządu dotyczące przede wszystkim dochodów budżetowych w pierwszym kwartale, okazały się przeszacowane, ale wynikało to - jak wskazywał - z faktu, że nikt się nie spodziewał "tak dużego obsunięcia w strefie euro".
"Nikt nie był w stanie przewidzieć, że pierwszy kwartał br. w Unii Europejskiej będzie tak wyraźnie gorszy od tego, co przewidywały wszystkie instytucje prognozujące nie tylko e Europie, ale także na świecie. Stąd tak wiele państw musiało nowelizować budżety" - powiedział Tusk.
"Gdybym miał obcinać głowę komuś, kto nie trafił z prognozą na pierwszy kwartał, to musiałbym też się zamachnąć na Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i 56 innych instytucji, które pomyliły się dokładnie w tym samym stopniu" - zaznaczył szef rządu.
Dziennikarze pytali Tuska, dlaczego zdecydowanie nie zdementował pogłosek o dymisji szefa resortu finansów. Premier wyjaśnił, że uważa, iż "dość twardo" wystąpił w jego obronie. "Nawet przed północą użyłem - czego nie robię zbyt często - Twittera, by przeciąć wszystkie te spekulacje" - wskazał.
Zdaniem premiera dużo ciekawsze byłoby to, kto rozsiewa plotki o dymisji Rostowskiego. "Jestem zdziwiony, że informacja coraz częściej zastępowana jest plotką" - powiedział. Dodał, że bycie szefem rządu nie polega na codziennym dementowaniu pogłosek o dymisji kolejnego ministra.
"Minister Rostowski to naprawdę bardzo poważy człowiek, nie tylko pod względem kompetencji, ale znamy się długie lata i to jest jeden z najpoważniejszych i takich wewnętrznie przyzwoitych ludzi. On też nie zwykł rozprawiać o dymisjach. Jeśli kiedyś panu ministrowi się odechce, to przyjdzie i to zamelduje. Nie będzie tego pozostawiał tego plotkom i pogłoskom" - zaznaczył premier.
her/ drag/