Pracodawcy RP pozytywnie oceniają tę nominację, jednak oczekują od nowego ministra finansów czegoś więcej niż tylko biernego administrowania finansami publicznymi. Wieloletnie doświadczenie ekonomiczne Mateusza Szczurka powinno pozwolić mu na sprawne zarządzanie finansami państwa, w warunkach szybko rosnącego uzależnienia Polski od zagranicznych inwestorów obecnych na rynku długu – m.in. w związku z ograniczeniem roli OFE.
Zdaniem Pracodawców RP, system zarządzania polskimi finansami publicznymi pozostaje anachroniczny, a przedsiębiorcy mają coraz więcej uzasadnionych powodów do narzekania na zwiększającą się represyjność organów podatkowych. O porażce lub powodzeniu misji nowego ministra finansów decydować będzie właśnie to, czy zdecyduje się na kontynuowanie polityki swego poprzednika. Charakteryzowało ją bowiem poszukiwanie za wszelką cenę możliwości zwiększenia dochodów budżetowych bez podnoszenia nominalnych stawek podatkowych, co oznaczało wprowadzanie drakońskich przepisów podatkowych – które dławią rozwój przedsiębiorczości. Jeśli to nie ulegnie zmianie, zastąpienie Jacka Rostowskiego Mateuszem Szczurkiem należałoby potraktować wyłącznie jako zabieg wizerunkowy.
Jak zauważa Andrzej Malinowski, Mateusz Szczurek zastaje sektor finansów publicznych w stosunkowo trudnej sytuacji. Załamanie się budżetu na 2013 r. oznacza, że znaczna część wysiłku konsolidacyjnego została zmarnowana, a deficyt liczony zgodnie z metodologią unijną wrócił do bardzo wysokiego poziomu 4,8 proc. PKB. Dalsze utrzymywanie luźnej polityki fiskalnej jest w obecnej sytuacji bardzo ryzykowne. Jednak z racji wchodzenia w cykl wyborczy rząd nie będzie skłonny do wprowadzenia znaczących oszczędności. Czas pokaże, jak w tej sytuacji poradzi sobie nowy minister.