By zrozumieć całą sytuację, należy najpierw poznać podstawy niemieckiego systemu podatkowego w zakresie… religii. Otóż niemieckie władze od zarejestrowanych członków kościołów pobierają 8-9 proc. podatek kościelny (tzw. Kirchensteuer), który trafia do kiesy kapłanów. Z tegoż podatku opłacane są remonty świątyń, wynagrodzenia księży oraz wszelkie inne wydatki ponoszone przez kościoły (np. na szkoły bądź ośrodki opieki społecznej czy zdrowotnej). Dla wiernych, a więc zarazem członków danego kościoła, istnieje tylko jeden sposób na uniknięcie tegoż podatku: wypisanie się z niego.
Zmiana, jaka przyczyniła się do masowych odejść Niemców z różnych kościołów, wchodzi w życie co prawda dopiero od początku stycznia 2015 r., ale widocznie okazała się dla niektórych nie do zaakceptowania. Polega ona na tym, że to banki będą pobierały z kont zarejestrowanych wiernych (zarabiających więcej niż 801 euro rocznie) podatek kościelny i przekazywały zebrane pieniądze władzom.
Przedstawiciele kościołów są zdziwieni reakcją wiernych. – Od stycznia nie jest wprowadzany nowy podatek. To jedynie zmiana procedur. Być może kościoły popełniły błąd nie dyskutując dogłębnie na temat tej zmiany z wiernymi – powiedział dla pisma „Christ&Welt” przedstawiciel kościoła katolickiego przy parlamencie w Berlinie ks. Karl Juesten.
Efekt jest jednak alarmujący dla niemieckich instytucji religijnych: zarówno w luterańskiej diecezji w Berlinie, jak i w katolickiej w Stuttgarcie, liczba odejść w I połowie 2014 r. była taka sama, jak w całym 2013 r. Co ciekawe, znaczną część „uciekinierów” stanowią emeryci.
Niemieckie kościoły oskarżyły doradców finansowych o namawianie wiernych do tej specyficznej optymalizacji podatkowej. Przypomniały, że wierny poza kościołem nie ma prawa do wielu obrzędów takich jak ślub, nie ma prawa być chrzestnym czy nawet pracować na rzecz kościoła. Pewnego rodzaju pocieszeniem jest fakt, że za wyjście z kościoła z powodu chęci uniknięcia płacenia podatków nie jest obłożone ekskomuniką (czyli jest to tylko wyjście formalnoprawne, a nie religijne).
Na reakcję finansjery nie trzeba było długo czekać. – Przedstawiciele kościołów powinni przemyśleć sprawę głębiej. Dlaczego tak ważna i prywatna sprawa jak wiara w Niemczech sprowadza się do tak trywialnej, ale publicznej kwestii jak podatki? – pyta bankier z Duesseldorfu Thomas Lange na łamach serwisu Reuters.
Warto podkreślić, że już w 2013 r. z niemieckiego kościoła katolickiego wypisało się blisko 180 tys. wiernych (o 50 % więcej niż w 2012 r.). Socjologowie twierdzą, że wpływ miał na to głównie skandal z udziałem jednego z biskupów. Wydało się, że za kwotę 31 mln euro zbudował dla siebie luksusową rezydencję i biuro. – Odejścia wiernych z niemieckiego kościoła bolą i muszą zostać dokładnie przeanalizowane przez hierarchów – powiedział kard. Reinhard Marx, doradca papieża Franciszka.
W RFN katolicy i protestanci stanowią po około 30 proc. ponad 80-milionowego społeczeństwa. W 2013 r. od katolików zebrano 5,5 mld euro podatku kościelnego, a od protestantów 4,8 mld euro.
Portal Skarbiec.Biz – największy, niezależny serwis o prawie, finansowaniu i gospodarce.