W przedmiotowej sprawie do fiskusa zwróciła się podatniczka w sprawie opodatkowania przychodów z tzw. „wirtualnego seksu”. Usługa polega ona na tym, że klient w trakcie połączenia poprzez internet ma z nią kontakt wizualny. Klient kieruje tym co kobieta ma zrobić lub mówić w trakcie wcześniej ustalonego i opłaconego czasu. Czynności kobiety nastawione są na zaspokojenie popędu seksualnego klienta. Podatniczka z wirtualnej prostytucji uzyskuje przychody. Zamierza więc prowadzić dokumentację pozwalającą na ustalenie wielkości uzyskiwanego z tego tytułu przychodu, rozważając np. prowadzenie ewidencji klientów i wykazu otrzymywanych z tego tytułu płatności.
Zdaniem podatniczki usługi, które wykonuje spełniają definicję prostytucji. Według niej prostytucja nie jest bowiem zawężona jedynie do odbywania stosunków płciowych, obejmuje ono bowiem także świadczenie innych usług o charakterze seksualnym w zamian za pieniądze lub korzyści. Kobieta argumentuje dalej, że tzw. seks przez kamerkę internetową jest kolejną formą prostytucji. Istota jest zawsze taka sama - zaspokojenie potrzeb seksualnych klienta bez zaangażowania uczuciowego, za pieniądze. Natomiast kamerka internetowa jest jedynie środkiem do realizacji tego celu i o uznaniu czegoś za prostytucję decyduje rzeczywisty charakter i cel świadczonej usługi, a nie środek techniczny, który służy do jej świadczenia.
Podatniczka podkreśla, że prostytucja, także ta internetowa nie może być przedmiotem prawnie skutecznej umowy i tym samym nie może podlegać opodatkowaniu. Przychody z tego tytułu nie podlegają również wykazaniu w deklaracji rocznej PIT. Po pierwsze, dlatego, że umowa o świadczenie usług seksualnych nigdy nie będzie ważną umową na gruncie prawa cywilnego. Wynika to z faktu, że umowa taka byłaby sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Po drugie z uwagi na fakt, że państwo polskie nie może pobierać podatków z tytułu nierządu. Według kobiety Skarb Państwa nie może czerpać korzyści w postaci daniny publicznej z uprawiania prostytucji przez podatników, gdyż jest to, w świetle art. 204 § 2 Kodeksu karnego, zabronione.
Fiskus nie zgodził się jednak z kobietą. Wskazał, że w ustawie o PIT brak jest definicji prostytucji. Należy więc w tym względzie odnieść się do reguł wykładni językowej. A zgodnie z definicją zawartą w Słowniku Języka Polskiego (Polskie Wydawnictwo Naukowe PWN), prostytucja to uprawianie seksu za pieniądze. Natomiast zgodnie z definicją Wikipedia, wolna encyklopedia, prostytucja (nierząd), to oddanie własnego ciała do dyspozycji większej liczbie osób w celu osiągnięcia przez nie zaspokojenia seksualnego i pobieranie za to wynagrodzenia materialnego. Mając na względzie te definicje fiskus uznał, że w przedmiotowej sprawie nie ma do czynienia z prostytucją, bowiem pomiędzy podatniczką a jej klientami nie dochodzi do kontaktu fizycznego (cielesnego), lecz wyłącznie wirtualnego. W przedmiotowej sprawie podatniczka nie oddaje własnego ciała do dyspozycji innych osób, lecz tylko je prezentuje na ekranie monitora komputerowego innej osobie (zgodnie z wolą i w sposób wskazany przez klienta) i niekoniecznie w celu zaspokojenia seksualnego. Zatem podatniczka oddaje do dyspozycji klienta jedynie „obraz” swojego ciała zarejestrowany przez kamerę internetową. Trudno także mówić o „pełnej dyspozycyjności” wobec klienta, skoro jest on pozbawiony możliwości np. dotyku.
Według fiskusa usługi, które świadczy podatniczka mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy, a więc również podlegać opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych, o ile oczywiście nie są wykonywane w warunkach określonych w art. 202 Kodeksu karnego. Co do kwalifikacji tych przychodów to mogą one w opinii fiskusa stanowić przychody z działalności wykonywanej osobiście, a jeżeli podejmowane w tym zakresie działania będą spełniać przesłanki określone w art. 5a pkt 6 ustawy o PIT - przychody z pozarolniczej działalności gospodarczej.
Interpretacja indywidualna Dyrektora Izby Skarbowej w Katowicach z 7 stycznia 2015 r., IBPBI/1/415-1164/14/AP