W ustawie budżetowej zapisano, że dochody państwa w tym roku sięgną niemal 277 mld zł, a wydatki przekroczą 324 mld zł. To miało oznaczać deficyt na poziomie 47,5 mld zł. Tymczasem we wrześniu dochody budżetowe przekroczyły już 209 mld zł, a wydatki 231 mld zł. Deficyt wyniósł więc zaledwie 22 mld zł. Według pierwszych danych po październiku nie powinien on przekroczyć 30 mld zł. Harmonogram dochodów i wydatków budżetu państwa zakładał, że po październiku deficyt w budżecie sięgnie 43,5 mld zł.
– Jest to efekt z jednej strony lepszej realizacji dochodów – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. – Szczególnie dochodów podatkowych, których wykonanie jest wyższe niż ubiegłoroczne i wyższe niż plan. To pokazuje, że kondycja gospodarki jest nieco lepsza, niż się spodziewano i wyraźnie lepsza niż w ubiegłym roku. Przede wszystkim w zakresie popytu krajowego.
W Polsce spada bowiem bezrobocie, rosną wynagrodzenia, a przy tym spadają ceny towarów i usług. Wyższa jest produkcja, a rosnąca sprzedaż detaliczna i konsumpcja wpływają na wzrost dochodów podatkowych. Przede wszystkim z VAT-u i akcyzy, ale też podatków od dochodów i podatków pośrednich.
– W tym samym czasie budżet utrzymuje dyscyplinę po stronie wydatków – dodaje główny ekonomista Banku Millennium. – Oszczędności wydatkowe pochodzą przede wszystkim z niższych kosztach obsługi długu publicznego. Wiąże się to z jednej strony ze spadkiem stóp procentowych i niższymi rentownościami obligacji, z drugiej strony jest to efekt zmian w systemie emerytalnym i mniejszych kosztów obsługi zadłużenia w związku z brakiem konieczności transferu czy emisji obligacji dla Otwartych Funduszy Emerytalnych.
W rezultacie deficyt budżetowy jest wyraźnie niższy, niż założono w budżecie i – jak ocenia Grzegorz Maliszewski – w całym roku może być o co najmniej 13 mld zł niższy niż planowano na ten rok.
– Przypomnę, że plan budżetowy założony był na poziomie 47 mld zł, a prawdopodobne wykonanie znajdzie się poniżej 34 mld zł.
Te lepsze parametry budżetu nie powinny mieć istotnego wpływu na notowania złotego. Inwestorzy wzięli już pod uwagę możliwość znaczącego obniżenia polskiego deficytu. Zresztą jak zwraca uwagę główny ekonomista Banku Millennium, na notowania złotego wpływ mają głównie trendy globalne i ryzyko geopolityczne. Można natomiast liczyć na wzrost zainteresowania polskimi obligacjami.
– Niższy deficyt to niższe emisje obligacji, niższa ich podaż, a przy ciągłym zainteresowaniu inwestorów polskim długiem niewątpliwie wpływa to na spadek rentowności i wzrost cen papierów skarbowych – prognozuje Grzegorz Maliszewski. – Natomiast w dalszym ciągu głównym wyznacznikiem sentymentu są trendy globalne i sentyment globalny, to on w ostatnich tygodniach wyznacza sentyment na rynku polskich obligacji. Natomiast niewątpliwie sytuacja fiskalna sprzyja temu, żeby ten sentyment utrzymał się pozytywny.