Sejm uchwalił w piątek ustawę budżetową na 2025 r. z rekordowym deficytem 289 mld zł. Ustawa przewiduje też "rekordowo wysokie wydatki na obronność", które mają wynieść ponad 187 mld zł oraz 222 mld zł na opiekę zdrowotną. 

Podczas piątkowej debaty przedstawiciele rządzącej koalicji i opozycji zarzucali sobie nawzajem doprowadzenie do katastrofalnego stanu finansów publicznych. 

- Po rządach PiS odziedziczyliśmy zerowy wzrost gospodarczy, inflację sięgającą 18 proc. i deficyt, za który na Polskę nałożono procedurę nadmiernego deficytu. Dziś na szczęście gospodarka przyspiesza, inflacja spada, a my krok po kroku naprawiamy wasze błędy – mówił minister finansów Andrzej Domański.

Według Ministerstwa Finansów rząd przywraca budżetowi państwa właściwą konstytucyjnie rangę podstawowego aktu zarządzania finansami państwa i transparentność oraz kontrolę parlamentarną nad gromadzeniem i wydatkowaniem środków publicznych.

 

Zadłużenie rośnie jak śniegowa kula

Innego zdania są jednak eksperci. Podkreślają też, że nowy rząd powtarza w budżecie grzechy poprzedników.

Polityka fiskalna nowego rządu niewiele różni się polityki starego rządu. Ciągle generowane są nowe wydatki, a w efekcie rośnie deficyt, który odkłada się w postaci zadłużenia. Mamy więc efekt kuli śniegowej. W międzyczasie zapadają wyemitowane wcześniej obligacje. Nie spłacamy  jednak długu, a ten dług, który zapada, refinansujemy emisją nowych obligacji, już po wyższych rentownościach. Koszty obsługi są więc coraz wyższe. Generujemy zadłużenie i nie wywołuje to żadnej refleksji, bo politykom wydaje się, że mogą kupić głosy wyborców bez żadnych konsekwencji – mówi dr Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton oraz ekspert Business Centre Club.

Zaznacza, że jest to model działania nie tylko obecnego rząd, ale i poprzednich. Jego zdaniem należy zweryfikować takie wydatki, jak np. 800 plus (62 mld zł rocznie) i tzw. babciowe, czyli program aktywny rodzic (ponad 8 mld zł rocznie).

Duży udział w budżecie mają też wydatki zbrojeniowe, częściowo utajnione, co wymusza sytuacja geopolityczna. - Powstaje jednak pytanie, na ile są one racjonalne, a na ile jest to kupowanie sprzętu, żeby uspokoić opinię publiczną – mówi dr Mrowiec.

Tymczasem zgodnie z oficjalnymi prognozami w 2026 r. polski dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB. Przypomnijmy, że zgodnie z przyjętymi w Traktacie o funkcjonowaniu  UE kryteriami konwergencji deficyt budżetowy nie może przekroczyć 3 proc. PKB, a dług publiczny – 60 proc. PKB.

-Gdyby dług był liczony poprawnie, powinniśmy już teraz podejmować działania oszczędnościowe, czyli obniżać wydatki i podwyższać podatki. Jednak w Polsce zostały zmienione definicje, przyjęto tzw. krajową definicję długu, która nie obejmuje całego zadłużenia sektora finansów publicznych. Rząd unika w ten sposób kroków naprawczych przewidzianych w ustawie o finansach publicznych, nie podejmuje koniecznych działań, ale zwiększa zadłużenie - mówi dr Mrowiec.

Prawdziwy deficyt o wiele wyższy niż oficjalny

Równie krytycznie ocenia nowy budżet dr Sławomir Dudek, założyciel, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych.

- To kolejny budżet przygotowany pod presją populizmu. Kolejny rząd obawia się zmniejszyć wydatki, by nie stracić głosów wyborców. Nie jest to jednak budżet stabilny, ponieważ nie wiemy, ile tak naprawdę wynosi deficyt. Nadal poza budżetem pozostaje równoległy „neobudżet”. Chodzi o plany finansowe 20 funduszy utworzonych, powierzonych lub przekazanych Bankowi Gospodarstwa Krajowego na podstawie odrębnych ustaw, których nowy rząd nie zamknął. Te 20 funduszy BGK ponosi 155 mld zł wydatków, w większości finansowanych z drogiego długu. Te fundusze generują ok. 100 mld zł deficytu. Jeśli więc chcemy ustalić prawdziwą wysokość deficytu, powinnyśmy do 289 mld zł dodać koleje 100 mld zł. To poważne wyzwanie, by zredukować tak ogromny deficyt - mówi dr Sławomir Dudek.

Zaznacza, że korzystanie z równoległego "neobudżetu" BGK to kontynuacja łamania art. 219 Konstytucji, zgodnie z którym Sejm uchwala budżet państwa na rok budżetowy w formie ustawy budżetowej. To oznacza to brak kontroli parlamentarnej i społecznej na środkami BGK, ponieważ nie są one zatwierdzane w formie ustawy przez parlament.

Tylko częściowo można to tłumaczyć wzrostem wydatków na obronność. Mimo iż w 2025 r. Polska odnotuje najwyższy wzrost długu w całej UE, to wystarczy to jedynie na sfinansowanie jednych z najniższych w całej UE wydatków na zdrowie.

-Najbardziej niepokoi mnie brak niepokoju ze strony rządzących - mówi dr Dudek. 

Sprawdź również w LEX: Źródła finansowania deficytu budżetowego > >

 

Przedsprzedaż
Prawo finansów publicznych i prawo podatkowe [PRZEDSPRZEDAŻ]
-20%
Przedsprzedaż

Elżbieta Chojna-Duch, Hanna Elżbieta Litwińczuk, Elżbieta Kornberger-Sokołowska

Sprawdź  

Cena promocyjna: 79.2 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 69.3 zł


Pytanie o procedurę nadmiernego deficytu

Również Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, alarmuje, że finanse publiczne są w coraz gorszym stanie. Mimo iż rząd zobowiązał się do redukcji deficytu poniżej 3 proc. do 2028 r., to obrał mało realną ścieżkę zwiększania dochodów i utrzymywania wydatków na zbliżonym poziomie. - Liczyliśmy, że rząd zdecyduje się mimo wszystko zredukować wydatki. Wybrał jednak zwiększenie dochodów poprzez m.in. podniesienie podatków - mówi Zieliński.

Polska została objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu. W nadchodzących latach zarządzanie finansami publicznymi będzie więc stanowiło nie lada wyzwanie, tym bardziej że rząd nie wycofuje się z obietnic wyborczych i zapewnia, że kwota wolna od podatku w wysokości 60 tys. zł zostanie wprowadzona w tej kadencji.

- W dyskusji o przyszłorocznym budżecie nie można zapomnieć o nowelizacji tegorocznego budżetu. Jego ostatnia aktualizacja pokazuje możliwą skalę „przestrzelenia” założeń dla budżetu na 2025 r. Istnieje duże ryzyko, że dochody nie zostaną wykonane i na nic się wtedy zda kreatywna księgowość ministra finansów - dodaje ekspert Lewiatana. 

Czytaj również: ​Sejm uchwalił budżet na 2025 rok