Belka nie ma jednak wątpliwości, że dla opozycji decyzja o znowelizowaniu ustawy budżetowej będzie "cudowną okazją, by przejechać się po ministrze finansów, jak po łysej kobyle".

Szef NBP przyznał w czwartek w TVP Info, że tegoroczny budżet okazał się oparty na zbyt optymistycznych założeniach i to zarówno pod względem tempa wzrostu PKB, jak i tempa inflacji.

Ocenił jednocześnie, że to nie tragedia. "Wszyscy się tego spodziewaliśmy" - podkreślił. Przypomniał również, że on także kiedy był ministrem finansów, w 2001 r. stanął przed koniecznością nowelizowania budżetu, więc podchodzi do tego "w sposób filozoficzny".

"Jeśli chodzi o meritum tej nowelizacji, to ja się niemal w pełni z nią zgadzam. Tu nie ma dyskusji: to co zaproponował rząd, to co zaproponował minister Rostowski, jest słuszne" - ocenił szef NBP. "Ja także uważam, że to jest dobre, że w większości to urealnienie polega na zwiększeniu deficytu, a w mniejszości (...) polegać będzie na cięciu wydatków" - zaznaczył.

Proszony o komentarz do słów wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego, że Rada Polityki Pieniężnej za późno zareagowała na spadek inflacji, Belka powiedział, że jest ponad to. "Wszyscy na świecie myśleliśmy, że PKB będzie rósł szybciej - nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie - że inflacja będzie wyższa (...) Jestem przeciwny takiemu ping-pongowi politycznemu, w którym minister Rostowski także bierze udział, próbując tę piłeczkę przerzucić na Radę Polityki Pieniężnej" - powiedział Belka.

Prezes Belka uważa, że obecnie nie ma potrzeby dalszego zaciskania pasa i cięcia wydatków budżetowych, jednak trwałe zniesienie wszystkich progów ostrożnościowych uznałby za błąd. Jego zdaniem, kraj nie potrzebuje dalszych oszczędności budżetowych i obniżki wydatków, dlatego że rynki kapitałowe traktują nas bardzo dobrze. "Właściwie wszystkie potrzeby pożyczkowe państwa minister finansów już zaspokoił, więc nie ma co bawić się w masochizm" - powiedział Belka.

Jak podkreślił, nie radziłby zniesienia wszystkich progów ostrożnościowych, bo dyscyplina budżetowa jest bardzo cenna. Zwrócił uwagę, że dobra polityka budżetowa powinna zacząć się w dobrych czasach, tymczasem u nas zdestabilizowano politykę budżetową kilka lat temu, gdy w okresie dobrej koniunktury obniżono podatki.

Decyzję o zniesieniu trzeciego progu podatkowego i obniżeniu składki rentowej zaproponowała w czasie rządów PiS ówczesna minister finansów Zyta Gilowska, a zmiany te weszły w życie już w czasie, gdy u władzy była koalicja PO-PSL.

 

Pytany przez dziennikarza, o ewentualne pożyczanie pieniędzy np. z NBP, czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Belka powiedział, że w przypadku NBP zabrania tego Konstytucja. "Z MFW mamy otwartą linię kredytową, ale tylko na wypadek jakiś zdarzeń klęskowych. Tutaj na pewno nie wchodzi to w rachubę" - zaznaczył.

Na pytanie czy możliwe jest dodrukowanie pieniędzy, jak to się dzieje w Stanach Zjednoczonych, odparł: "nie ma takiego mechanizmu". Dopytywany: "czy w ogóle, nawet po cichu?", Belka ripostował: "Co to znaczy po cichu?". "My nic nie robimy po cichu" - zaznaczył.

W ocenie Belki resorty nie powinny mieć problemu ze znalezieniem blisko 8 mld zł oszczędności. Cięcia wydatków na taką kwotę oczekuje premier Donald Tusk. "W budżecie jest wystarczająco dużo takich +zakładek+, które pozwalają na niemalże bezbolesne (...) obniżenie wydatków państwa o te 8 mld zł. Mówię niemal, bo nie zawsze to są niewykorzystanie rezerwy. Ale np. wyobrażam sobie, że może zostać dotknięty budżet wojska" - powiedział Belka.

Według niego koszt obsługi długu publicznego będzie niższy od zakładanego.

"Poza tym, w budżecie jest szereg rezerw na różnego rodzaju wydatki, także związane z funduszami unijnymi, które prawdopodobnie nie będą wykorzystane. Te 8 mld zł da się wyskrobać bez większego problemu" - powiedział szef NBP.

her/ drag/ mow/