Pikniki 800 plus kosztowały ponad 8 mln zł. Kwota ta pochodziła z rezerwy ogólnej budżetu państwa, która służyć powinna finansowaniu wydatków nieprzewidzianych – wywołanych zdarzeniami losowymi.

- Każda złotówka publicznych środków musi być wydatkowana w sposób transparentny, w sposób przejrzysty i w sposób rzetelny. Takie jest nasze zobowiązanie, takie jest zobowiązanie koalicji 15 października. Niestety doświadczenia dotyczące naszych poprzedników, poprzedniej władzy, pozostawiają wiele do życzenia – powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, na konferencji w Częstochowie.

 


Wydano 8 mln zł, choć można było tylko 200 tys. zł

Szefowa resortu zwróciła uwagę także na to, że zmiana w kwocie świadczenia nie wymagała tak kosztownej kampanii informacyjnej. - To ogromne kwoty środków publicznych przeznaczone na promocję i organizację pikników na temat świadczenia, które wypłacane jest od lat, o którym nikogo informować w naszej ocenie nie trzeba było. Zmiana kwoty z 500 zł na 800 zł to była po prostu waloryzacja. Z przeprowadzonych analiz wynika, że gdyby zdecydowano się na wysłanie listów, żeby poinformować o fakcie waloryzacji zainteresowanych, to koszty opiewałyby na około 200 tys. zł. 200 tys. zł a 8 mln zł to kolosalna różnica – podkreślała Dziemianowicz-Bąk. I dodała: – Mówimy o środkach publicznych, mówimy o ośrodkach, które powinny służyć polskim rodzinom, które powinny służyć polskim obywatelom i nie tylko tym obywatelom, którzy akurat przeprowadzają swoją kampanię wyborczą.

 


Zarzuty niedopełnienia obowiązków i przekroczenie uprawnień

Zawiadomienie zawiera zarzut podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez byłą dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji. Wybór podmiotów organizujących pikniki i stoiska, zdaniem NIK, odbywał bez zachowania zasad przejrzystości postępowania, uczciwej konkurencji oraz równego traktowania. W niektórych przypadkach zapytanie wysyłano trzem potencjalnym wykonawcom, dając tylko kilka godzin na przygotowanie oferty. To powodowało, że część przedsiębiorców rezygnowało ze złożenia swojej propozycji. Tym samym interes publiczny został narażony na szkodę, bo ministerstwo nie mogło wybrać optymalnej oferty.

Drugi zarzut dotyczy podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez byłą dyrektor departamentu. Chodzi o kwestię niecelowego zakupu powierzchni reklamowej (billboardów) w ramach kampanii „Rząd blisko seniorów” w wybranych powiatach trzech województw. NIK wskazał związek pomiędzy zakupem tablic reklamowych akurat w tych lokalizacjach z kampanią wyborczą polityków z ówczesnego kierownictwa resortu.

Zarzut wobec Marleny Maląg dotyczy podejrzenia przekroczenia uprawnień poprzez wydawanie poleceń dyrektorowi podległego jej departamentu dotyczących opisanych powyżej działań. Oznacza to podejrzenie działania na szkodę interesu publicznego.

Ostateczna ocena działań byłej dyrektor departamentu oraz byłej minister należeć będzie do prokuratury i ewentualnie sądu. O sprawie poinformowana została także Państwowa Komisja Wyborcza.