Ani policja, ani organizatorzy protestu nie podali jeszcze szacunkowej liczby uczestników. Przywódca Krajowej Federacji Lekarzy (FNAM) Mario Jorge Neves liczy na "tysiące protestujących".
Związki zawodowe podkreślają, że część lekarzy jest zmuszana do pracy po godzinach, i sprzeciwiają się zlecaniu zadań publicznej służby zdrowia prywatnym firmom.
Mimo akcji strajkowej zapewniono opiekę medyczną w minimalnym zakresie, tak jak w niedziele czy święta. Ministerstwo zdrowia przewiduje, że jeśli w strajku wezmą udział wszyscy lekarze, trzeba będzie odwołać ok. 400 tys. umówionych wizyt i blisko 4,5 tys. operacji. W wielu szpitalach zabiegi i wizyty przełożono już wcześniej.
W ramach oszczędności w służbie zdrowia, które w tym roku mają wynieść ok. 800 mln euro, centroprawicowy rząd Pedro Passosa Coelho m.in. obniżył dopłaty do leków i zlikwidował niektóre usługi. Związki krytykują te działania jako "ograniczające dostęp obywateli do opieki zdrowotnej".
Rząd do ostatniej chwili starał się przekonać organizatorów strajku do jego odwołania. Na wyznaczonym na niedzielę spotkaniu związkowcy się nie stawili. Minister zdrowia Paulo Macedo mimo to ogłosił, że "pozostaje otwarty na dialog".
W zamian za 78 mld euro pomocy od UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego Portugalia zobowiązała się do zredukowania deficytu budżetowego do 4,5 proc. PKB w tym roku, oraz do 3 proc. PKB w 2013 roku. Oznacza to, że do przyszłego roku rząd musi zaoszczędzić ok. 1,2 mld euro. (PAP)
akl/ ro/
11807250 11806618