"Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest – Lecz kiedy jej ni ma – Samotnyś jak pies!" - śpiewali niegdyś Starsi Panowie. Rząd zdaje się iść tym tokiem myślenia i stawiać na to - co w jego ocenie - daje szansę na trwałość. Nie patrzy przy tym choćby na statystyki dotyczące rozwodów. I można by to w jakimś zakresie zrozumieć. W małych miejscowościach, wsiach, miastaczkach nadal popularny jest model dużych, wielopokoleniowych rodzin. A to pomaga i przy opiece nad dziećmi - bo dziadkowie są pod ręką, i przy opiece nad starszymi - bo dzieci opiekę nad nimi naturalnie podejmują. Państwo jest w tym zakresie odciążone, pozornie wszystko działa, do czasu gdy ktoś się z modelu wyłamie i wyjedzie, albo postawi na inny sposób życia. Tych, którzy jednak zostają trzeba wspomóc i utwierdzić w tym, że ich wybór jest dobry.

Czytaj: Państwo nie dopłaci do zatrudnienia rozwodnika i singla? Praca zdalna dla małżonków >>

 

Czy wiesz, że użytkownicy zalogowani do Moje Prawo.pl korzystają z dodatkowych newsów prawnych tylko dla nich?

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl i zyskaj unikalne funkcjonalności >>>

 

"Matka Polka" potrzebuje wsparcia?

Tym razem chodzi o ustawę o aktywności zawodowej, która ma zreformować system pomocy osobom bezrobotnym i biernym zawodowo. Zmieni ona m.in. przepisy dotyczące ubezpieczenia zdrowotnego, odciążając urzędy pracy od obowiązku odprowadzania za nich składek zdrowotnych. Wprowadzi też kilka nowych mechanizmów pomocy i dopłat dla firm – w tym na tworzenie stanowiska pracy zdalnej. Rząd nie proponuje jednak firmom pieniędzy na zatrudnienie wszystkich bezrobotnych, chce w ten sposób wesprzeć tylko niektóre grupy. Przede wszystkim osoby, które nie ukończyły 30. roku życia - w ich przypadku dodatkowych kryteriów nie ma. Na ten rodzaj wsparcia mogą też liczyć – niezależnie od wieku – osoby sprawujące opiekę nad osobą zależną.

Ciekawiej jest jednak w przypadku bezrobotnych w wieku 30-40 lat – pracodawca dostanie pieniądze na stworzenie dla nich miejsca pracy, jeżeli:

  • samotnie wychowują co najmniej jedno własne lub przysposobione małoletnie dziecko lub
  • pozostaje w związku małżeńskim lub wychowuje co najmniej jedno własne lub przysposobione małoletnie dziecko.

Autorzy w uzasadnieniu projektu zaznaczają, że według danych GUS największą grupę osób biernych zawodowo stanowiły kobiety, które jako przyczynę braku poszukiwania zatrudnienia wskazywały głównie obowiązki rodzinne.

 

Cel szczytny, problem z realizacją

Chęć aktywizacji kobiet na terenach zmarginalizowanych może wydawać się szczytna. Zaraz powstaje jednak pytanie, co z tymi, które męża nie mają, dzieci też jeszcze nie, a są w równie złej sytuacji. Więcej, co z innymi bezrobotnymi, którzy w ustawowe kryteria się nie wpisują.

Celem ukrytym, prawdopodobnie, są jak zwykle dzieci. Na niski przyrost naturalny nic nie działa, rząd próbuje więc dalej w kolejnych obszarach. Stawia przy tym na małżeństwo, bo w jego ocenie, to nadal gwarant stabilności. A nawet jeśli nie, to wyplątanie się z więzów małżeńskich jest trudniejsze niż rozstanie się w nieformalnym związku. Szkopuł w tym, że same zachęty do macierzyństwa i tacierzyństwa nie wystarczą, zdalna praca też nie. Potrzebna jest cała otoczka - od żłobków i przedszkoli począwszy, po służbę zdrowia i godną płacę. Do dzieci również zmusić nikogo nie można.

Pomijanie przy tym singli, osób w związkach partnerskich, LGBT+ jest jak strzelanie sobie w piętę. Ani nie zachęci do małżeństw, ani nie zmieni podejścia do dzieci. Wzbudzi natomiast szereg pytań dotyczących choćby nierównego traktowania i dyskryminacji.