Pierwsze 100 dni rządu Donalda Tuska pozostawiło spory niedosyt pod względem naprawiania prawa przez koalicję 15 października. O ile nikt nie miał wątpliwości, jak wiele pracy czeka rządzących, to zdziwienie budził styl pracy, w jakim rządzący starali się nadrobić opóźnienia i jednocześnie wprowadzić rozwiązania ważne dla obywateli. Np. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, któremu przyszło zmagać się z niedokończonym przez poprzedników projektem ustawy o sygnalistach, postanowiło zintensyfikować prace, stosując tryb odrębny, czyli prowadzić proces legislacyjny na etapie rządu z pominięciem uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych. W pierwszej kolejności do Sejmu „wypchnęło” jednak przepisy, które nie rodziły większych problemów - ustawę o świadczeniu dla 100-latków i dodatkową waloryzację dla emerytów i rencistów, a także przepisy o świadczeniach w ramach programu "Aktywny rodzic". O szeregu ważnych zmian, jak chociażby przepisach wdrażających nowe zasady ustalania płacy minimalnej, panuje cisza.

- Polska ma ogromne zaległości we wdrażaniu prawa unijnego. Pod tym względem jesteśmy na szarym końcu wśród państw UE. Te zaległości nie powstały dzisiaj. To efekt wieloletnich zaniedbań poprzedniego rządu i dzisiaj - oprócz konsekwencji braku wdrożenia norm prawnych w wielu kwestiach - jesteśmy narażeni na kary za nieterminową implementację prawa unijnego. Już Komisja Europejska kieruje skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE i musimy się liczyć z dotkliwymi konsekwencjami tych zaniedbań. Kwoty kar mogą być ogromne, nawet po kilkanaście tysięcy euro za dzień zwłoki. A przecież mamy opóźnienia nawet kilkuletnie – mówi serwisowi Prawo.pl Bartosz Sowier, Główny Legislator, dyrektor Departamentu Analiz i Legislacji Pracodawców RP. I przypomina, że na kwestię zaniedbań poprzedników zwracał uwagę minister Maciej Berek, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów, który zapowiedział intensywne prace rządu, aby sprostać wymogom implementacyjnym. - Będzie to bardzo trudne zadanie. Wierzę jednak, że tak się stanie i nadrobimy stracony czas. Obawiam się tylko, czy pośpiech spowodowany opóźnieniami będzie służyć wypracowaniu dobrego prawa - tu mam ogromne obawy – zaznacza  Bartosz Sowier.

Czytaj również: Czy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nadużywa trybu odrębnego?
Sprawdź w LEX: Kalendarz szkoleń z prawa pracy 2024 r. >

Rynek pracy czekają zmiany – na razie znane są tylko dyrektywy

Lata 2024-2026 stać będą pod znakiem dużych zmian w przepisach dotyczących rynku pracy. Równa płaca kobiet i mężczyzn i wspólne w UE zasady kształtowania płacy minimalnej to tylko niektóre przykłady.  

Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan, wśród istotnych dla pracodawców projektów ustaw, które dobrze by było, gdyby wiosną br. zostały przedstawione przez stronę rządową, żeby przedsiębiorcy mogli się dobrze przygotować na zmiany, które mają wejść w życie na przełomie 2024/2025 r., wymienia nową ustawę o minimalnym wynagrodzeniu, która ma wdrożyć nowy sposób ustalania płacy minimalnej uwzględniający wymagania dyrektywy unijnej. - To jest temat bardzo złożony, newralgiczny społecznie i gospodarczo, więc rozumiem wyzwania związane z jego przygotowaniem. Owszem mamy jeszcze trochę czasu na wdrożenie dyrektywy, ale wiosną tego roku projekt powinien zostać przedstawiony, żeby w pełni odbyć konsultacje z partnerami społecznymi i merytoryczne rozmowy – podkreśla Robert Lisicki. I dodaje: - Z dyrektywą o płacy minimalnej związane są przepisy o układach zbiorowych. W tym zakresie rząd przedstawił już założenia do projektu ustawy o zawieraniu układów zbiorowych. To również jest istotny temat dla pracodawców. Jeżeli ten projekt przedstawiony zostanie wiosną br., to będziemy mieli czas na przeprowadzenie konsultacji merytorycznych, w tym istotnym dla funkcjonowania rynku pracy obszarze – kluczowym dla dialogu społecznego, uprawnień związków zawodowych i pracodawców. Ten temat budzi szerokie zainteresowanie, dlatego liczymy, że w niedługim czasie rząd przedstawi projekt ustawy. Rozumiemy, że nowy rząd musiał przestudiować te kwestie, ale jako strona pracodawców liczymy, że oba projekty zostaną przedstawione na wiosnę, abyśmy mogli je przeanalizować i przedyskutować na forum Rady Dialogu Społecznego.

Jak zapewnia Lisicki, temat równych płac jest bardzo istotny i choć tutaj mamy więcej czasu, bo dyrektywę mamy wdrożyć do połowy 2026 r., to jednak zgodnie z zapowiedziami niektórych przedstawicieli rządu, projekt może pojawić się wcześniej. – Nie ma wątpliwości, że wszyscy wspieramy równe płace pomiędzy kobietami i mężczyznami, to jednak ta dyrektywa wiążę się z określonymi obowiązkami sprawozdawczymi dla firm i w Lewiatanie mamy wstępną ich analizę. Pojawiło się wiele pytań, jak te obowiązki wykonywać przy bardzo różnych i nierzadko złożonych systemach wynagradzania. W trakcie prac nad krajowymi rozwiązaniami trzeba będzie temu więcej czasu poświęcić, żeby te wątpliwości rozstrzygnąć, i żeby ta sprawozdawczość nie stała się bardzo dużym i nieproporcjonalnym obciążeniem dla firm działających w Polsce. Czwarty temat to dyrektywa w sprawie pracy platformowej. W  środę (24 kwietnia - przyp. red.) w Parlamencie Europejskim ma odbyć się głosowanie nad dyrektywą. - Myślę, że jej wdrożenie stanie się tematem dyskusji w II półroczu br. - dodaje. 

- Przede wszystkim, aby uniknąć projektów i propozycji, które są oderwane od rzeczywistości, akty prawne muszą być konsultowane, a nawet zanim powstaną powinny odbywać się spotkania konsultujące ich założenia. O ile idee często są słuszne, to projekty, które wychodzą potem z ministerstw pozastawiają wiele do życzenia. Świadczy o tym choćby fatalny projekt ustawy deregulacyjnej  – znaczna część z tych propozycji nie powinna ujrzeć w ogóle światła dziennego – uważa Joanna Torbé-Jacko, adwokat, ekspert Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, przewodnicząca Roboczego Zespołu Legalizacji Pobytu i Zatrudnienia przy Rzeczniku MŚP. - Rozumiemy, że MRPiPS nie ma łatwej roli, ale są też apele przedsiębiorców, które powinny kierunkować dyskusję. Potrzebujemy na pewno rozwiązań hamujących nielegalne zatrudnienie cudzoziemców i uderzających nie we wszystkich, ale właśnie w tych, którzy prawo naruszają (np. organizują tranzyt, zatrudniają cudzoziemców jako akcjonariuszy spółek). Przeformułowania sankcji za nielegalne zatrudnienie. Tymczasem otrzymujemy w tym zakresie katastrofalny wręcz projekt deregulacji, niekonsultowany w tej części z MRPiPS. Powstaje pytanie, kto wpadł na ten pomysł i kto dopuścił do jego opublikowania. Tego rodzaju projekty nie zwiększają niestety zaufania do projektodawców – wskazuje mec. Torbé-Jacko.

Jej zdaniem, mamy też na rynku pracy inne problemy. Potrzebujemy podjąć dyskusję o trudnej do wdrożenia dyrektywie w sprawie jawności prac, a także o zasadach kształtowania płacy minimalnej. - Ostatnie nowelizacje kodeksu pracy idą frontem do pracownika. Musimy myśleć o  obciążeniach pracodawców, które są dziś zbyt duże.  - Jeżeli wynik wyborczy nie ma być zmarnowaną szansą, potrzebujemy dobrego prawa, a dobrego prawa nie da się stworzyć w zaciszu ministerialnego pokoju lub wyłącznie słuchającą jednej strony. O tym, do czego prowadzi taka polityka pokazały ostatnie lata polskiej legislacji – mówi mec. Torbé-Jacko.  

Czytaj również: Pracodawcy muszą się przygotować na przepisy, które mogą wstrząsnąć rynkiem pracy>>
 

Trudne przepisy wymagają czasu na wdrożenie

Dr hab. Małgorzata Kurzynoga, prof. UŁ, radca prawny, partner w kancelarii Baran Książek Bigaj, zwraca jednak uwagę na doniesienia medialne, z których wynika, że prace toczą się w kilku obszarach. - Ministerstwo Sprawiedliwości zajęło się teraz wdrożeniem dyrektywy dotyczącej parytetów we władzach spółek, w pewnym stopniu dotykającej problematyki prawa pracy. Właściwość tego ministerstwa wynika z projektowanych zmian w kodeksie spółek handlowych. Czas na implementację upływa w grudniu br. i moim zdaniem jesteśmy w stanie przyjąć przepisy w terminie – podkreśla.

Zdaniem prof. Kurzynogi, szczególnie dużego nakładu pracy wymagać będzie natomiast wdrożenie dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych, m.in. z powodu brzmienia art. 4 ust. 2 tej dyrektywy. - Wykładnia literalna tego przepisu wskazuje, że obowiązki ustanowienia ram oraz ustanowienia planu działania na rzecz wspierania rokowań zbiorowych nałożone na państwa członkowskie nieosiągające progu 80 proc. pokrycia rokowaniami dotyczą wszystkich rokowań zbiorowych, a nie jedynie rokowań mających na celu ustalanie wynagrodzeń. W przypadku Polski wymaga to przemodelowania całego modelu związkowego, co zresztą jest postulowane od lat w polskiej doktrynie. Opracowanie rozwiązań w tym zakresie nie jest zadaniem łatwym. Cel związany ze zwiększeniem zasięgu rokowań zbiorowych do 80 proc. jest ambitniejszy niż ten dotyczący poziomu ustawowych wynagrodzeń minimalnych – tłumaczy prof. Małgorzata Kurzynoga. I dodaje: - Z doniesień medialnych nie wynika, by konsultowano społecznie przed grudniem 2023 r. projekty ustaw dotyczące implementacji ww. dyrektyw. W chwili obecnej trwają prace nad wdrożeniem dyrektyw i nie możemy oczekiwać ich natychmiastowej implementacji do prawa polskiego.  

Zwraca też uwagę na dyrektywę o luce płacowej. Teoretycznie mamy czas implementacji do 7 czerwca 2026 r., ale jak zaczynamy czytać przepisy, to okazuje się, że pracodawcy – czego nie mają świadomości – powinni dostosować swoje polityki płacowe do 31 grudnia 2025 r. Dlaczego? Dlatego, że w 2027 r. będą raportować lukę płacową za cały kalendarzowy 2026 rok. Pożądane byłoby więc, żeby z wdrożeniem dyrektywy nie czekać do ostatniej chwili, ponieważ pracodawcy nie czytają prawa unijnego i nie mają tej świadomości w tym zakresie. Tu mamy chwilę czasu, ale to też jest kolejny obszar, którym należałoby się zająć – podkreśla.

 


Walka o praworządność... długotrwała

Podstawą przywracania praworządności w wymiarze sprawiedliwości miałyby być m.in. zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa, Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, ale też rozwiązanie problemu ze statusem tzw. neo-sędziów, czyli sędziów powołanych przy udziale neo-KRS ukształtowanej na podstawie noweli z 2017 r. Jak do tej pory przez Sejm przeszła ustawa o KRS - zakładająca, że członków/sędziów Rady wybierać będę znowu sędziowie, a posłowie mają pochylić się nad zmianami dotyczącymi Trybunału Konstytucyjnego.

Zresztą na szybkie zmiany nie ma co liczyć. W rozmowie z Prawo.pl minister sprawiedliwości Adam Bodnar podkreślił, że „jak coś było niszczone przez osiem lat, to do naprawy nie wystarczy tylko i wyłącznie większość parlamentarna oraz zrozumienie społeczne”.

- Mamy obecnie cztery główne prawnicze mechanizmy blokujące – prezydenta, Krajową Radą Sądownictwa (która podejmuje cały czas różne działania, a zwłaszcza opiniuje nowe nominacje sędziowskie), Trybunał Konstytucyjny i neo-sędziów. Z każdego z tych ośrodków płynie jakiś rodzaj sprzeciwu. Trzeba sobie z tym radzić i się nie zrażać, i w związku z tym - być może - trzeba będzie poczekać. Co do noweli o KRS, to naszym zadaniem na teraz jest przyjęcie ustawy w jak najlepszym kształcie, uzyskanie opinii międzynarodowych, środowiska obywatelskiego, przejście przez normalny proces legislacyjny. A później – no trudno – to pan Prezydent weźmie na siebie odpowiedzialność za to, czy będzie dalej pozwalał na funkcjonowanie organu, który tak głęboko ingeruje w zasadę trójpodziału władz i przyczynia się do pogłębiania stanu niekonstytucyjności, niepraworządności w Polsce - mówił.

Oczekiwania są zresztą większe - prawnicy wskazują choćby na konieczność zmian w kodeksie karnym, w którym od pierwszego października 2023 r. obowiązuje np. bezwzględne dożywocie.  

Sprawdź w LEX: Nowe zawody medyczne – wymagania, obowiązki i uprawnienia >

Reformy ministerstwa zdrowia – głównie zapowiedzi

Skutecznością nie może popisać się Ministerstwo Zdrowia. Po ponad 100 dniach nie przedstawiło swojego pomysłu na reformę szpitalnictwa, do której jesteśmy zobowiązani, aby otrzymać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Nie ma nawet założeń do projektu tej reformy. Opinia publiczna otrzymuje jedynie ogólne zapowiedzi ministry zdrowia Izabeli Leszczyny w mediach lub musi liczyć na odpowiedzi na interpelacje poselskie wiceministrów jej resortu.

Czytaj również: Leszczyna: Małe szpitale powiatowe nie będą likwidowane>>

Koalicja Obywatelska zapowiadała zniesienie limitów w szpitalnictwie. Póki co resort zdrowia zniósł limity tylko w opiece paliatywnej i hospicyjnej. Izabela Leszczyna zaznacza natomiast, że trwają prace nad projektem tzw. odwróconej piramidy świadczeń, czyli część pacjentów z opieki szpitalnej ma być przesunięta do ambulatoryjnej. Resort nie przedstawił jednak ani założeń, ani projektu.

Nie ma także konkretu – oprócz zapowiedzi minister zdrowia – dotyczących e-rejestracji, czyli możliwości zdalnego zapisania się do specjalistów (ale także odwoływania wizyt). Z wypowiedzi Izabeli Leszczyny wynika, że od 1 czerwca ma ona działać, ale tylko w odniesieniu do kilku specjalizacji.

Ministerstwo Zdrowia póki co nie ma też konkretnego pomysłu na problemy demograficzne i na opiekę nad rosnącą liczbą seniorów. Powiaty nie mają pewności co do losów – kontynuacji lub odrzucenia – prezydenckiego pomysłu tworzenia Centrów 75 plus. Resort zdrowia nie przedstawił do tej pory bowiem projektów wykonawczych do ustawy, która weszła w życie.

Czytaj więcej: Centra zdrowia dla seniorów. Powiaty są w kropce>>

Wydaje się, że póki co resort zdrowia skupia się na rozwiązaniach wokół tematyki związane z prawami reprodukcyjnymi i opieką okołoporodową. I także w tym wypadku trudno mówić o jednoznacznym sukcesie. Próba obejścia prezydenckiego weta dotyczącego dostępności tabletki „dzień po” za pomocą rozporządzenia jest krytykowana przez środowisko lekarskie i farmaceutyczne. Wątpliwości co do konstytucyjności tego rozwiązania ma Rzecznik Praw Obywatelskich.

Czytaj także: Plan B w sprawie tabletki "dzień po" wypali tylko częściowo>>

Sprawdź w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Kwiecień 2024 >

Sprawdź w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Maj 2024 >

Wiele hałasu o nic

Póki co trudno też mówić o jakościowych zmianach w polskiej oświacie, o czym świadczy fakt, że sztandarowym tematem ostatnich miesięcy jest dyskusja o likwidacji prac domowych. Zmiana, o którą właściwie nikt – poza uczestnikiem jednego z wieców Donalda Tuska – nie prosił. Nie popiera jej większość nauczycieli, związki zawodowe, a i beneficjenci reformy, czyli uczniowie, wydają się podzieleni, co do jej efektów. Nie sposób przy tym nie dostrzec, jak mało istotna jest to kwestia, wobec kryzysu, jaki od lat panuje w polskim szkolnictwie. Niewiele zmieniło się na razie, jeżeli chodzi o obiecywane w kampanii przywrócenie prestiżu zawodu nauczycielapedagodzy otrzymali podwyżki, ale nie wdrożono na razie żadnych systemowych zmian w Karcie Nauczyciela. A te są niezbędne – po pierwsze po to, by naprawić luki, jakie pozostawiła nowela dotycząca oceniania i awansu zawodowego, po drugie, by rozwiązać kwestię braków kadrowych w oświacie. Na stronie dotyczącej realizacji stu konkretów na sto dni KO chwali się też odpolitycznieniem kuratoriów oraz likwidacją przedmiotu historia i teraźniejszość. O ile faktycznie w kuratoriach nastąpiła wymiana kadr, nie jest ona tożsama z odpolitycznieniem tych stanowisk – nie wprowadzono żadnej zmiany dotyczącej wyboru urzędników ani ustawowych gwarancji ich niezależności, pozbyto się jedynie tych, którzy byli związani z poprzednią władzą, w tym najbardziej znanej i krytykowanej małopolskiej kurator Barbary Nowak. Likwidacji historii i teraźniejszości z kolei nie przemyślano – rozporządzenie spowoduje lukę, bo wejdzie w życie od września 2024 r., co oznacza choćby mniejsze zapotrzebowanie na nauczycieli, tymczasem zastępująca go edukacja obywatelska ma wejść do szkół dopiero w kolejnym roku. 

Czytaj również: Zamiast pracy pisemnej, wkuwanie na pamięć>>
Sprawdź w LEX: Wyzwania księgowo-kadrowe roku 2024 - cykl szkoleń online >

Zmiany w podatkach poprzedzi analiza

Nowe kierownictwo Ministerstwa Finansów zapowiedziało, że zanim przedstawi propozycje zmian przepisów, w pierwszej kolejności przeprowadzi analizę systemu podatkowego. Jedną z pierwszych decyzji nowego ministra finansów Andrzeja Sadowskiego było odroczenie terminu wejścia w życie przepisów o wdrożeniu obowiązkowego Krajowego Systemu e-Faktur. Nowa data ma zostać podana na przełomie kwietnia i maja, po przeprowadzeniu audytu.

Do pilnych zadań stojących przed MF należy też m.in. opracowanie nowej definicji budowli w podatku od nieruchomości, ponieważ Trybunał Konstytucyjny zakwestionował obowiązujące przepisy, wyznaczając ustawodawcy czas do końca 2024 r. na uchwalenie nowych. Na razie nie ma projektu.

Przedsiębiorcy uważają jednak, że w pracach nad zmianami podatkowymi nie jest wskazany pośpiech. Działania nowego rządu w zakresie podatków pozytywnie oceniła Konfederacja Lewiatan.

- Pośpiech jest wrogiem zmian w systemie podatkowym. Największe szkody przynoszą chaotyczne i częste zmiany. Zatem brak rewolucji i przemyślane podejście do bolączek naszego systemu podatkowego jest bardzo pozytywną informacją dla biznesu, który aby się rozwijać najbardziej potrzebuje przewidywalnego i stabilnego prawa– uważa Przemysław Pruszyński, dyrektor departamentu podatkowego Konfederacji Lewiatan.

 

Pośpiech nie jest wskazany

W opinii Bartosza Sowiera, chociażby na przykładzie ustawy o sygnalistach wiemy, że propozycje przepisów nie zostały prawidłowo skonstruowane i wprowadzenie tych rozwiązań będzie generowało wiele problemów oraz koszty. - Postulujemy zatem, żeby nie tylko nadrabiać zaległości, ale przede wszystkim skupić się na jakości stanowionego prawa i na rzetelnie przeprawionych konsultacjach społecznych, bo w przeciwnym razie koszty społeczno-gospodarcze będą znacznie wyższe od ewentualnie nałożonych kar – radzi.