Na wezwanie związków zawodowych sektora publicznego ADEDY w Atenach od godz. 12 (13 czasu polskiego) na cztery godziny zostanie wstrzymana praca miejskich służb, z wyłączeniem jedynie opieki społecznej.
Przyczyną strajku są plany greckiego rządu, który stara się ograniczyć przerost zatrudnienia w sektorze publicznym. Gabinet premiera Antonisa Samarasa chce do końca września 2013 r. wysłać 12,5 tys. osób na przymusowy urlop, który może zakończyć się zwolnieniem. W tym czasie osoby te będą otrzymywać 75 proc. wynagrodzenia; jeśli w ciągu ośmiu miesięcy nie znajdą zatrudnienia w jednej z pozostałych instytucji państwowych, zostaną zwolnieni.
W niedzielę doszło do ataku na burmistrza Aten Jeorjosa Kaminisa. Według świadków zdarzenia nieznani sprawcy najpierw zwymyślali polityka, a następnie rzucili się na niego z pięściami i uszkodzili jego samochód.
Sam Kaminis w wywiadzie udzielonym w poniedziałek telewizji oświadczył, że za napaścią na niego stoją związki zawodowe służb samorządowych. Związkowcy potępili napaść, a winą obarczyli prawicowych ekstremistów.
"Nie chcę wchodzić w szczegóły. Ataki na wybranych w wyborach przedstawicieli narodu są nie do przyjęcia" - podkreślił. Twierdził, że jego auto zostało ciężko uszkodzone, a napastnicy zaatakowali także jego kierowcę.
Do strajku i napaści na burmistrza stolicy doszło na krótko przed poniedziałkowym spotkaniem ministrów finansów państw strefy euro w Brukseli, na którym ma zapaść decyzja o wypłacie kolejnej transzy pomocy dla Grecji w wysokości 8,1 mld euro. W zamian za pomoc finansową międzynarodowi kredytodawcy Grecji - tzw. trojka, czyli Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy - domagają się realizacji restrykcyjnego planu reform.
W poniedziałek przedstawiciel trojki poinformował, że jej eksperci zakończyli kolejną misję w Grecji i opowiedzieli się za odblokowaniem wypłaty pomocy dla Aten.