W epoce cyfrowej, gdzie informacje rozprzestrzeniają się niezwykle szybko, a dyskusje publiczne obejmują szeroki zakres tematów, łatwo o uproszczenia. W ostatnim czasie w debacie na temat praktyk bankowych głośno wybrzmiała sprawa WIBOR-u. Część kredytobiorców, licząc, że dojdzie do powtórzenia historii z kredytami frankowymi, mocniej zainteresowała się tym wskaźnikiem, kwestionując rzetelność jego wyznaczania. Sprawdzamy zatem, jak wyglądają fakty z perspektywy instytucji finansowych i nadzorujących je organów.

WIBOR a europejski rynek kredytowy

Sposób „działania” WIBOR-u opiera się na europejskich regułach funkcjonowania tego typu mechanizmów. Zasady, na jakich opracowuje się wskaźniki referencyjne, określa unijne rozporządzenie BMR. Zgodnie z prawem wszystkie wskaźniki, które są bazą do ustalania odsetek od depozytów, kredytów czy stóp procentowych dla różnych instrumentów finansowych, muszą być wyliczane według ściśle określonej metody. Po to, by uniknąć podejrzeń o jakiekolwiek nadużycia.

Mimo jasnych regulacji, w debacie publicznej pojawiają się zarzuty o abuzywność umów opartych na wskaźniku WIBOR. Biorąc pod uwagę różnorodność interesów kredytobiorców i szeroko rozumianego sektora finansowego, nie dziwi, że w części analiz widać selektywne podejście do interpretacji regulacji. Podczas gdy jedni krytykują konstrukcję tych umów, inni podkreślają ich zgodność z obowiązującym prawem, co tylko pokazuje, jak złożona i wielopłaszczyznowa jest ta kwestia.

Czytaj w LEX: I CSK 552/24, Moment kiedy postanowienia umowne są badane pod kątem abuzywności >

 


Frankowicze i złotówkowicze – czy są jakieś analogie?

Gdy spór o kredyty frankowe stopniowo wygasa, uwaga opinii publicznej zaczyna przenosić się na WIBOR. I chociaż niektórzy dostrzegają podobieństwo do kwestii „frankowych”, wydaje się, że oprocentowanie oparte na tym wskaźniku stanowi jednak odrębne zagadnienie.

W dyskusji na temat WIBOR-u przedstawiciele kredytobiorców skupiają się głównie na przejrzystości umów oraz na tym, jak konsumenci mogli rozumieć ryzyko związane ze zmienną stopą procentową. Wskazują również na możliwości manipulowania tym wskaźnikiem, który jednak, w przeciwieństwie do kursów walutowych, jest ustalany przez niezależnego administratora (podlegającego nadzorowi KNF), a nie przez banki będące stronami umów zawieranych z kredytobiorcami.

Wydaje się, że o analogii pomiędzy sytuacją „złotówkowiczów” i „frankowiczów” nie sposób również mówić także z innych względów. Otóż zakres informacji na temat ryzyka zmiennej stopy procentowej, które przedsiębiorca powinien przekazać konsumentowi, jest zgoła odmienny od standardów informacyjnych wypracowanych na tle sporów dotyczących kredytów indeksowanych i denominowanych do CHF. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, odnosząc się do kwestii zmiennej stopy procentowej, w sprawach Gomez I (3 marca 2020 roku, C-125/18) oraz Gomez II  (17 listopada 2021 roku, C-655), wskazywał, że istotna dla oceny wadliwości takiego warunku jest publiczna dostępność informacji o wskaźniku referencyjnym.

Także twierdzenie, że kredytobiorcy przyjmowali na siebie niczym nieograniczone ryzyko zmiennej stopy procentowej, jak w przypadku ryzyka kursowego, zdaje się być mocno na wyrost. Wysokość odsetek kapitałowych i koszty za opóźnienie są bowiem ustawowo limitowane (reguluje je kodeks cywilny, w art. 359 par. 2(1), wprowadzając odsetki maksymalne).  

Czytaj w LEX: Balwicka-Szczyrba Małgorzata, W sprawie kodeksowej regulacji kapitałowych odsetek maksymalnych >

Wreszcie nie należy zapominać, że tworzenie WIBOR-u jest ściśle powiązane z polityką monetarną odpowiednich organów państwa (takich jak Rada Polityki Pieniężnej i Narodowy Bank Polski), podczas gdy o wysokości kursów obcych walut decydują głównie prawa rynku (popyt i podaż), pozostając na ogół poza zakresem kontroli państwa (system płynnego kursu walutowego). Z dużą ostrożnością powinno się zatem podchodzić do informacji, że złożenie pozwu może gwarantować usunięcie WIBOR-u z umowy bądź jej unieważnienie.

Czytaj: Prof. Adamus: Kolejna fala roszczeń kredytowych może zatopić nie tylko banki

Czy manipulacja w ogóle się opłaca?

Trzeba pamiętać, że ewentualne nieuczciwe działania związane z ustalaniem wskaźnika nie przyniosą potencjalnemu manipulatorowi żadnych korzyści. Zgodnie bowiem z Kodeksem postępowania uczestników fixingu stawek referencyjnych (pkt 20.1.2 [a]), osoby zaangażowane w ustalanie kwotowań do WIBOR nie mogą prowadzić żadnych transakcji, oprócz tych zabezpieczających. Ponadto, zgodnie z pkt 20.1.2 [d] Kodeksu postępowania, wynagrodzenie pracowników banków nie jest w żaden sposób związane z wysokością stawki WIBOR.

Do braku potencjalnych korzyści finansowych należy dołożyć jeszcze dotkliwe konsekwencje, które spotkają każdego nieetycznie postępującego pracownika. Zgodnie z obowiązującym prawem, próby manipulacji WIBOR-em są traktowane jako przestępstwo.

Zakaz manipulacji rynkowej wynika przede wszystkim z art. 15 w zw. z 12 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 z 16 kwietnia 2014 r., zgodnie z którym osobom z sektora bankowego dopuszczającym się takich działań, grożą wysokie kary. Mowa tu o grzywnie do 5 mln złotych, karze więzienia do 5 lat lub obu tych karach równocześnie.

Co więcej, artykuł 183 ust. 1 i 2 ustawy z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi jasno podkreśla, że już samo wejście w porozumienie z inną osobą, mające na celu manipulację może wiązać się z dotkliwą karą wynoszącą aż do 2 milionów złotych.

A czy sam bank skorzystałby na ewentualnej manipulacji wskaźnikiem? W debacie publicznej pojawia się argument, że instytucje finansowe chcą wzbogacić się kosztem korzystających z ich usług klientów, warto jednak pamiętać o stratach, jakie mogłyby ponieść realizując takie praktyki. Zgodnie bowiem z ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym, wysokość kary pieniężnej nałożonej przez KNF może wynosić aż do 10 proc. przychodu rocznego z poprzedniego roku obrotowego.

Ponadto, stawka WIBOR jest projektowana w taki sposób, aby zapewnić równowagę między stawkami offer i bid (cenach, po jakich bank jest gotowy złożyć i przyjąć depozyt), a różnica między nimi nie może przekraczać 0,2 proc. Gdyby bank zadeklarował zawyżenie jednej z tych kwot, musiałby podwyższyć również i tę drugą.

Jednocześnie pamiętajmy, że WIBOR jest ustalany w sposób niezależny, przez GPW Benchmark, na podstawie średniej z kwotowań dziesięciu banków i po odrzuceniu dwóch najbardziej skrajnych wartości. Oznacza to, że indywidualny bank ma bardzo ograniczone możliwości manipulacji tym wskaźnikiem. Brak bezpośrednich korzyści finansowych i wysokie ryzyko kary czynią takie działania mało prawdopodobnymi.

Weronika Magdziak-Śliwa, adwokat, partner w praktyce Sporów Instytucji Finansowych kancelarii Kochański & Partners