Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2 września 2021 r., w sprawie C-932/19 pojawiły się w mediach głosy prawników banków, że po usunięciu z umowy klauzul niedozwolonych można umowę utrzymać w mocy i lukę uzupełnić średnim kursem, czyli sądy nie muszą unieważniać umów.
Czytaj też: Frankowicze: Sprawy w rękach jednego sędziego SN>>
Do tego stanowiska przychylił się też dr hab. Krzysztof Koźmiński z Laboratorium Prawa i Gospodarki Uniwersytetu Warszawskiego w czasie debaty „Kredyty walutowe – prosta teoria kontra skomplikowana rzeczywistość”, zorganizowanej przez Klub Odpowiedzialnych Finansów przy Europejskim Kongresie Finansowym, który przypomniał, że kodeksie cywilnym znajduje się odwołanie do średniego kursu NBP.
Co orzekł TSUE w sprawie węgierskiej?
W wyroku z 2 września TSUE orzekł, że przepisy dyrektywy 93/13/EWG należy tak interpretować, że nie kolidują one z przepisami krajowymi, które w odniesieniu do umów konsumenckich decydują o nieważności zawartych w umowie zapisów waloryzacyjnych i w ich miejsce wprowadzają odwołanie umowy do oficjalnego kursu wymiany ogłaszanego przez państwo. Wówczas sąd krajowy nie może orzekać w sposób bardziej preferencyjny dla jednej bądź drugiej strony niż wynika to ze specyficznych przepisów krajowych. Sąd krajowy powinien ustalić, czy rozwiązanie przewidujące ustawową konwersję waloryzacyjnych zapisów umowy pozwala na przywrócenie sytuacji prawnej i faktycznej konsumenta, jaka miałaby miejsce, gdy nieuczciwych warunków nie było w umowie.
- W ramach polskiego porządku prawnego, jeżeli w ogóle dokonywać tego typu oceny, oczywistym aspektem porównawczym jest rzecz jasna opcja nieważności umowy kredytu (czyli obowiązek kredytobiorcy zwrotu wypłaconej kwoty kredytu w PLN, z uwzględnieniem jego prawa do żądania zwrotu wszystkich zapłaconych świadczeń w wykonaniu nieważnej umowy kredytu) z racji statusu niedozwolonych zapisów waloryzacyjnych jako określających główne świadczenia stron i w ich braku – upadku umowy wobec niemożności sprecyzowania praw i obowiązków stron umowy – tłumaczy Filip Olejniczak, prawnik w kancelarii Konieczny, Polak Radcowie Prawni.
Drugi aspekt porównawczy to ewentualne „odfrankowienie” umowy kredytu, czyli pozbawienie umowy niedozwolonych postanowień waloryzacyjnych, z jednoczesnym pozostawieniem w mocy całej reszty umowy, bez dodatkowej ingerencji. Jak mówi Filip Olejniczak, wówczas za miernik porównawczy bierzemy warunki umowy złotowej oprocentowanej o stawkę referencyjną LIBOR 3M dla CHF. Stosowne wyliczenia takiego wariantu (niezakwestionowane skutecznie przez pozwanego) zostały załączone do samego pozwu. Brak jest jednak czynnika, do którego mielibyśmy odnosić wyżej wskazane środki przywrócenia sytuacji prawnej i faktycznej konsumenta w razie braku zastrzeżenia nieuczciwych zapisów umownych (o czym mowa poniżej).
Czytaj też: Izba Cywilna SN nie podjęła uchwały frankowej, pyta TSUE o powoływanie sędziów
Sytuacja węgierska jest inna niż polska
Wygląda jednak na to, że rozważania o sposobie zastosowania wyroku TSUE do polskiej sytuacji są czysto teoretyczne. W Polsce nigdy nie wprowadzono regulacji analogicznej do tej, analizowanej w sprawie węgierskiej. Ustawa węgierska nr XXXVIII z 2014 r. która ma znaczenie dla tej sprawy, prowadziła bowiem do nieważności zapisów umów kredytowych odsyłających do kursów własnych banków i zastępowała je urzędowym kursem stosowanym na potrzeby wszystkich umów.
Czytaj też: Frankowicze wnioskują o odwieszenie postępowań, ale sądy nie zawsze przychylne>>
Tymczasem w Polsce podobne pomysły wprawdzie się pojawiały, np. w czasie kampanii prezydenckiej, ale nie zostały wprowadzone w życie.
- Ustawa antyspreadowa z 2011 r. nie wdrażała swoich regulacji automatycznie do umów kredytowych zawierających odesłania do kursów własnych banku. Ustanawiała ona wyłącznie obowiązek dla banków zapewnienia kredytobiorcom prawa do nieodpłatnego aneksowania umów na spłatę kredytu bezpośrednio w walucie waloryzacji – wyjaśnia Filip Olejniczak.
Zatem ustawa ta nie zmieniała zapisów umów, nie niwelowała też nieograniczonego ryzyka kursowego ponoszonego przez kredytobiorców, odnosiła się tylko do spreadu.
Sama w sobie nie zmieniała ona zatem zapisów umowy, co potwierdziła również późniejsza praktyka banków zawierania wspomnianych aneksów (bo dla jakich innych względów miałyby być one zawierane). Dodatkowo, ustawa antyspreadowa z 2011 r. nie niwelowała skutków ponoszenia przez kredytobiorców nieograniczonego ryzyka kursowego przez kilkadziesiąt lat, lecz wyłącznie zarobek banku w postaci spreadu.
Filip Olejniczak podkreśla, że wyrok w żadnym stopniu nie wypowiada się na temat możliwości zastępowania luk powstałych po niedozwolonych postanowieniach przepisami dyspozytywnymi. Badana była bowiem możliwość stosowania przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych w sytuacji, gdy dane państwo wdrożyło już rozwiązania mające na celu zapobieżeniu naruszania interesu konsumentów w związku z zapisami waloryzacyjnymi zawartymi w umowach kredytów denominowanych/indeksowanych. Co więcej, sam węgierski sąd najwyższy wskazał, po wydaniu wyroku przez TSUE dnia 3 października 2019 r., w sprawie Dziubak (C-260/18), że ów wyrok nie daje konsumentom węgierskim żadnych nowych możliwości, ponieważ treść wyroku była immanentnie związana z polskim porządkiem prawnym, w ramach którego brak jest norm dyspozytywnych (a tym bardziej – bezwzględnie obowiązujących) pozwalających na zastąpienie luk po niedozwolonych postanowieniach umownych.
Cena promocyjna: 14.7 zł
|Cena regularna: 49 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł