Z uzasadnienia wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 9 września 2020 r., sygn. akt VI SA/Wa 1175/20:

„W ocenie organu, ubiegając się o uzyskanie prawa ochronnego na znak towarowy [...], skarżąca w sposób ewidentny zmierza do naruszenia porządku publicznego i/lub dobrych obyczajów, a sprzeczność zgłoszonego znaku towarowego z dobrymi obyczajami wynika z użycia w nim wulgarnego słowa [...], które pozostaje dalej rozpoznawalne w wyrażeniu [...].”

Sprawa dotyczyła skargi spółki na decyzję Urzędu Patentowego RP, odmawiającej udzielenia prawa ochronnego na znak towarowy słowny. Z uzasadnienia wyroku opublikowanego w Centralnej Bazie Orzeczeń Sądów Administracyjnych trudno wywnioskować, jakie były argumenty obu stron, a nawet jaki był stan faktyczny rozpatrywanej sprawy. W wyniku anonimizacji danych ukryte zostały nie tylko nazwa spółki wnoszącej skargę i numer zakwestionowanej decyzji UPRP, ale też nazwa znaku towarowego, którego ochrony urząd odmówił.

 

Tajemniczy wulgaryzm w znaku towarowym

Skarżąca powoływała się na przykład rejestracji innych znaków towarowych, ale nie dowiemy się, jakich – w uzasadnieniu wyroku przeczytamy jedynie, że zawierały słowa [...] i [...]. Organ obstawał zaś przy stanowisku, że „słowo [...] jest wulgaryzmem, mimo iż skarżąca przedstawiła dowody wskazujące na brak posiadania przez słowo [...] takiego charakteru”.

Jak czytamy dalej, skarżąca nie zgodziła się ze stanowiskiem UPRP, „iż zgłoszony znak towarowy sprzeczny jest z dobrymi obyczajami, albowiem zawiera wulgarne słowo [...] dookreślające wyraz [...] oznaczające kobietę, która w naszym społeczeństwie obdarzona jest wysokim szacunkiem i czcią”. Co więcej, skarżąca nie zgodziła się również z poglądem organu „aby wyrażenie [...] dla części Polaków było nacechowane ujemnie ze względu na użycie w nim przymiotnika [...] oraz, aby w przedmiotowym znaku słowo [...] dookreślało słowo [...].” „Według niej”, kontynuował sąd, „często mówi się o kimś [...], [...]”.

W ocenie WSA w Warszawie „nie można odmówić racji stwierdzeniu organu, iż przez osoby, dla których wartością jest szacunek należny matce, skojarzenie wyrażenia: [...] ze słowem [...] byłoby odebrane jako niedopuszczalne, czy wręcz obraźliwe”. Sąd konkludował: „Nie można nie uwzględnić negatywnego odbioru przez część społeczeństwa, która nie chce, aby ich dzieci łączyły określenie [...] z pojęciem [...], czy nawet [...]".

Czytaj także: Sąd docenił oryginalną grę słów w znaku towarowym

 

Spór o znak „Fit Matka Wariatka”

O co w tej sprawie w ogóle chodzi? Jedynie między wierszami można wyczytać, że kwestionowany znak odnosił się do branży fitness, wywoływał skojarzenia z matką i można się zastanowić, czy „nie godzi w dobra osobiste grup ludzi, dotkniętych chorobami psychicznymi”.

Sprawa rozjaśniła się ponad rok później, gdy skargę kasacyjną na orzeczenie WSA rozpatrywał Naczelny Sąd Administracyjny. W odróżnieniu od sądu niższej instancji, nie zdecydował się anonimizować nazwy znaku towarowego, stąd wiemy, że spór dotyczył znaku słownego „Fit Matka Wariatka”, który został zgłoszony przez spółkę znanej w internecie propagatorki ćwiczeń dla kobiet (wyrok NSA z 28 września 2021, sygn. akt II GSK 829/21). Dla porządku odnotujmy, że NSA oddalił skargę kasacyjną, przesądzając, że „określenie ‘matka wariatka’ jest sprzeczne z dobrymi obyczajami”.

Czytaj w LEX: Anonimizacja jako narzędzie służące ochronie danych osobowych > >

 

Sąd ukrywa, o co chodzi w wyroku

Powyższy przykład dotyczy lat 2020-2021, ale nie jest ani jedynym, ani ostatnim dowodem na to, że anonimizacja danych w sporach o własność intelektualną prowadzi do nierozumienia, jaki pogląd orzeczniczy prezentuje sąd, a nawet – czego dotyczy sprawa.

W uzasadnieniu niedawnego wyroku WSA w Warszawie z 15 kwietnia 2024 r. (sygn. akt VI SA/Wa 4833/23) czytamy m.in., że skarżący zarzucił Urzędowi Patentowemu RP m.in. „brak odniesienia się do dowodów dotyczących zmiany nazwy przystanku kolejowego z [...] na [...] [...] w związku ze zmianą nazwy kompleksu [...] na [...]”. Tym razem sprawa dotyczyła oddalenia wniosku o unieważnienie prawa ochronnego na znak towarowy, którym miał zostać zgłoszony w złej wierze. O jaki znak chodzi i co ma do tego nazwa przystanku, być może dowiemy się w przyszłości – póki co WSA uchylił decyzję i nakazał urzędowi ponowne rozpatrzenie sprawy.

Raz jeszcze rozpatrywana będzie również sprawa, w której Urząd Patentowy RP „omyłkowo podał nazwę miasta [...] zamiast miasta [...]”. Kwestia ta, w ocenie organu, nie wpłynęła jednak na merytoryczną treść jego decyzji. Organ konsekwentnie przekonywał, jak możemy przeczytać wyroku WSA z 10 stycznia 2024 r. (VI SA/Wa 4672/23), że „oznaczenie [...] nie jest oryginalne pod względem gramatycznym”, „odbierane jako całość nie przejawia żadnych cech fantazyjnych” oraz „pozostaje niedystynktywne w stosunku do wymienionych usług”, a zatem „rejestracja oznaczenia [...] jako znaku towarowego jest niedopuszczalna.”.

Zdarza się jednak, że WSA w Warszawie podaje, jakiego znaku towarowego dotyczy sprawa. Tak było w przypadku skargi na decyzję UPRP w przedmiocie odmowy uznania ochrony międzynarodowego słownego znaku towarowego „Signature Zoom” (postanowienie z 22 lipca 2024 r., sygn. akt VI SA/Wa 1473/24). WSA nie utajniał też nazwy znaku, rozpatrując spór o oznaczenie "BAM BUM ENERGY" (wyrok z 22 czerwca 2023 r., sygn. akt VI SA/Wa 2898/22).

Czytaj także w LEX: Dostęp do informacji publicznej w praktyce funkcjonowania samorządu terytorialnego > >

 

Cena promocyjna: 60.3 zł

|

Cena regularna: 67 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 46.9 zł


Anonimizacja prowadzi do absurdu

- Anonimizacja danych w tego rodzaju orzeczeniach prowadzi do absurdu i całkowicie niweczy funkcję informacyjną wyroku - komentuje Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska. Według niego takie działanie sądu nie ma też żadnego uzasadnienia. - Anonimizację może uzasadnić wyłącznie ochroną, po pierwsze, danych osobowych, a po drugie - tajemnicy przedsiębiorstwa. Ochrona danych osobowych dotyczy jednak tylko osób fizycznych, a nie znaków towarowych. Z kolei w przypadku tajemnicy przedsiębiorstwa to przedsiębiorca musiałby udowodnić, że podanie nazwy znaku towarowego niesie ryzyko ujawnienia takiej tajemnicy. Sąd może wyłączyć jawność postępowania w tym zakresie, ale nie automatycznie, a na wniosek strony – dodaje Bartosz Pilitowski.

-  Stosowane w praktyce bardzo surowe zasady anonimizacji orzeczeń wydają się często nadmierne w stosunku do wymogów powszechnie obowiązującego prawa, a nawet zasad wewnętrznych, jakimi sądy powinny kierować się, udostępniając orzeczenia – mówi Jakub Słupski, adwokat z Patpol Legal.

Ewelina Bosek, radczyni prawna z kancelarii Markiewicz Sroczyński Mioduszewski, zwraca jednak uwagę, że w sprawach dotyczących znaków towarowych zapoznanie się z elementami słownymi lub graficznymi znaku często umożliwia łatwe zidentyfikowanie stron postępowania, anonimizacja ma zaś uniemożliwić identyfikację osób. Z drugiej strony usunięcie treści znaku z uzasadnienia powoduje, że orzeczenie takie przestaje być powszechnie zrozumiałe.

- Nie wiedząc, czego dotyczy wyrok, nie jesteśmy w stanie ani stwierdzić, jak kształtuje się praktyka orzecznicza ani poddać orzeczenia kontroli społecznej – przyznaje ekspertka.

Sędzia Małgorzata Jarecka, przewodnicząca Wydziału Informacji Sądowej WSA w Warszawie, tłumaczy, że anonimizacja orzeczeń przeprowadzana jest na podstawie zarządzenia nr 30 prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego z 26 maja 2022 r. Załącznik nr 2 do tego aktu określa anonimizację jako pewnego rodzaju kompromis pomiędzy jak najszerszym udostępnianiem informacji publicznych (jawność życia publicznego) a koniecznością przestrzegania przez sądy administracyjne przepisów ustaw oraz innych aktów prawa powszechnie obowiązującego, w tym rozporządzenia RODO i przepisów kodeksu cywilnego określające katalog dóbr osobistych.

Sędzia Jarecka wskazuje, że decyzję o zakresie anonimizacji w kwestii znaku towarowego podejmuje indywidualnie, (przy każdej sprawie odrębnie) osoba anonimizująca dane orzeczenie. - Rozbieżności, na które Pan wskazuje wynikają z indywidualnej opinii tejże osoby, jej świadomości odpowiedzialności karnej i cywilnej za ewentualne naruszenie praw stron postępowania oraz z obowiązku przestrzegania zasad anonimizacji – tłumaczy sędzia.

- Trudno tutaj o balans pomiędzy ochroną dóbr osobistych w tym danych osobowych a dostępem do informacji publicznej. Wydaje się jednak, że tak daleko idąca anonimizacja orzeczeń „znakowych” jest zbędna, w szczególności w świetle praktyki sądów własności intelektualnej, które w większości nie anonimizują samej treści znaków, a tym bardziej EUIPO bądź Sądu UE, gdzie swobodnie zapoznajemy się z pełną treścią orzeczenia wraz z danymi stron – podsumowuje mec. Bosek.

 

Wyrok ws. znaku graficznego bez grafiki

Chociaż NSA, w przeciwieństwie do WSA, zwykle mniej rygorystycznie podchodzi do ukrywania treści znaków towarowych, to podobnie jak sąd niższej instancji, nie dołącza do orzeczeń elementów graficznych. To zaś utrudnia zrozumienie wyroków dotyczących znaków towarowych graficznych i słowno-graficznych. „W ocenie Sądu pierwszej instancji, na gruncie niniejszej sprawy odróżniający element słowny został, w odbiorze polskiego konsumenta, wzmocniony przez elementy graficzne, które wyraźnie korespondują z charakterem warstwy słownej” – czytamy w przykładowym wyroku NSA z 14 maja 2024 r. (sygn. akt II GSK 496/21), nie widzimy jednak owych elementów graficznych, co utrudnia wyrobienie sobie poglądu na sprawę.

Mec. Słupski przyznaje, że brak elementów graficznych niekiedy bardzo poważnie utrudnia rozeznanie się w treści orzeczenia, a problem jest podnoszony od lat. - Co istotne, nie wydaje się, aby wynikało to z określonych zasad prawnych – jest to raczej kwestia przyzwyczajenia i praktyki. Świadczą o tym nieliczne co prawda, ale chlubne moim zdaniem wyjątki w postaci wyroków, w których sądy zdecydowały się na umieszczenie w sentencji oraz w uzasadnieniu wizualnych przedstawień znaków towarowych czy wzorów przemysłowych - wskazuje adwokat. - Wydaje się, że rozwiązaniem tej kwestii może być jedynie apelowanie do orzekających sędziów o otwartość na bardziej praktyczny sposób zapisu znaków towarowych orzeczeniach – dodaje.

Bartosz Pilitowski podpowiada inne rozwiązaniem - wprowadzenie instytucji załącznika do uzasadnienia wyroku. - W takim załączniku sąd mógłby umieścić nie tylko grafiki, ale też chociażby zdjęcia, wykresy, tabele, a nawet opinię biegłego, jeżeli uzna, że jej podanie w całości ułatwi zrozumienie treści orzeczenia. Od strony technicznej nie powinno sprawiać to problemu – załącznik może być przechowywany na serwerze Ministerstwa Sprawiedliwości lub sądu, a sąd sporządzając uzasadnienie wskazałby link, pod którym taki załącznik można pobrać – mówi prezes Fundacji Court Watch Polska.

Sędzia Jarecka tłumaczy, że w uzasadnieniach orzeczeń sądów administracyjnych nie umieszcza się w elementów graficznych, ponieważ nie są to elementy uzasadnienia wskazanie przez prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. - Od strony technicznej natomiast umieszczanie elementów graficznych w ogólnodostępnych wersjach orzeczeń sądów administracyjnych nie jest unormowane – przyznaje sędzia.

Orzeczenia z elementami graficznymi są natomiast standardem w sprawach z zakresu własności intelektualnej toczonych przed Sądem UE. Polskie pozytywne przykłady znajdziemy m.in. w orzecznictwie Sądu Okręgowego w Warszawie XXII Wydział Własności Intelektualnej. Graficzne przedstawienie znaków zawierają np. opublikowane w bazie orzeczeń tego sądu postanowienie z 28 marca 2022 r. (sygn. akt XXII GWo 123/21) albo postanowienie z 30 czerwca 2021 r. (sygn. akt XXII GWo 51/21).

Czytaj także w LEX: Zakres anonimizacji danych umożliwiających identyfikację tzw. świadka incognito > >