Z analizy wynika, że w październiku średnie transakcyjne ceny mieszkań używanych spadły najbardziej we Wrocławiu - o 8,7 proc. wobec października ub.r. do 5 tys. 93 zł. Taniej niż przed rokiem było też w Gdańsku i Krakowie. Tam za metr kwadratowy mieszkania płacono odpowiednio: 4 tys. 848 zł i 5 tys. 542 zł, co oznacza spadek cen mieszkań w tych miastach o 3 proc. i 2,7 proc. Również w stolicy ceny lokali spadły średnio o 0,9 proc. do 7 tys. 88 zł za metr kwadratowy.
Według raportu największe wzrosty średnich cen transakcyjnych wystąpiły w Poznaniu - o 13,7 proc. oraz Gdyni i Łodzi - o 2,2 proc. Za metr kwadratowy w tych miastach trzeba było zapłacić odpowiednio: 5 tys. 230 zł, 4 tys. 920 zł i 3 tys. 648 zł.
Marcin Jańczuk z agencji nieruchomości Metrohouse ocenił, że początek czwartego kwartału br. przyniósł dalsze ożywienie na rynku wtórnym. "W największych miastach zainteresowanie zakupem mieszkania jest większe niż zazwyczaj. Często przedmiotem transakcji są mieszkania, które z różnych względów były długo i bezskutecznie eksponowane na rynku" - podkreślił. Chodzi o mieszkania do 80 m kw., zlokalizowane na obrzeżach miast. "Po kolejnej obniżce cen wróciły one na rynek spotykając się z zainteresowaniem potencjalnych nabywców, dla których pierwotne warunki były nie do zaakceptowania" - wyjaśnił.
Jańczuk zwrócił uwagę, że w porównaniu z wrześniem br. transakcyjne ceny najbardziej spadły w Krakowie, bo o 7,1 proc. do 5 tys. 542 zł za metr kw. Po spadkach cen zwiększyła się też różnica między ceną transakcyjną a ofertową mieszkań w tym mieście i wynosi ona obecnie ponad 14 proc. To - jak zaznaczył Jańczuk - świadczy o tym, że sprzedający niechętnie zgadzają się na negocjacje cenowe. Dodał, że największym zainteresowaniem cieszą się tam mieszkania w kamienicach kwalifikujące się do remontu, a także lokale z wielkiej płyty.
Marta Kosińska z Szybko.pl podkreśliła, że w październiku ceny ofertowe mieszkań były o 1,1 proc. wyższe niż we wrześniu. "Zdecydowane ożywienie widać na rynku mieszkaniowym w Łodzi, gdzie w ciągu trzech miesięcy ceny wzrosły o 5 proc." - wyjaśniła. Dodała, że to efekt zwiększonego popytu; poza tym w ofercie pojawiło się więcej mieszkań wybudowanych po 2002 roku, ich ceny są wyższe niż lokali z wielkiej płyty.
Analityk Expandera Jarosław Sadowski podkreślił, że wzrosła średnia marża kredytów hipotecznych bez wkładu własnego. Przypomniał, że od stycznia 2014 r. banki będą mogły udzielać kredytów mieszkaniowych tylko tym, którzy na zakup nieruchomości wyłożą z własnej kieszeni nie mniej niż 5 proc. kwoty.
"Banki podwyższają marże, ponieważ poszukują dodatkowych przychodów. Rekompensują w ten sposób np. zmniejszenie wpływów z tzw. opłaty interchange, która w przyszłym roku zostanie istotnie obniżona" - dodał Sadowski.
Opłata interchange pobierana jest od każdej transakcji kartą płatniczą; jej wysokość ustalają organizacje płatnicze, których właścicielami są banki. Obecnie prowizja ta wynosi 1,2-1,3 proc. Od stycznia 2014 r. organizacje płatnicze, jak Visa czy Mastercard, będą miały pół roku na obniżenie stawek opłat interchange do 0,5 proc. wartości transakcji.
Według Sadowskiego banki decydują się na podwyżki, bo nie obawiają się istotnego spadku popytu na kredyty. "Sytuacja gospodarcza będzie się w najbliższym czasie poprawiała, zachęcając do zakupu nieruchomości. Poza tym kredytobiorcy zwykle kierują się poziomem raty a nie marży. Rata jest natomiast niska dzięki rekordowo niskim stopom procentowym" - dodał.