Pandemia doprowadziła do ogromnych problemów branży turystycznej. Polacy siedzieli w domach, wyjazdy były odwoływane, a biura podróży musiały oddawać pieniądze klientom. Tarcza antykryzysowa pomogła branży turystycznej przejść przez najtrudniejszy czas. Wypłaty w ramach Turystycznego Funduszu Zwrotów, powołanego do zwrotnej pomocy ze środków publicznych dla organizatorów turystyki w związku z odwołaniem imprez z powodu pandemii, obsługiwał Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.

- Stworzony w 2020 r. na szybko, w ramach tzw. tarczy antykryzysowej, system zwrotów pieniędzy klientom biur podróży w zamian za de facto skredytowanie tych zwrotów przez Skarb Państwa zdał egzamin – skorzystało z niego według różnych szacunków nawet około 300 firm różnej wielkości, a wartość pakietu pomocowego to prawie 300 mln zł – mówi radca prawny Michał Kosiarski.

Oznacza to, że średnio na jednego organizatora przypadało nieco powyżej 1 mln zł pomocy.

- System zakładał wstępną weryfikację zarówno turystów (choćby przez uruchomienie rekompensat tylko dla rozliczających się bezgotówkowo), jak i samych touroperatorów, nakazując tym ostatnim wpłatę niewielkiej części roszczeń klientów, jako swoistego zabezpieczenia. Konsumenci mogli odzyskać swoje (niemałe czasami) wpłaty, organizatorzy turystyki mogli lepiej lub gorzej przetrwać okres pandemii – tłumaczy Michał Kosiarski.

Czytaj też: Dyrektywa Unii Europejskiej o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych, jej implementacja do prawa polskiego i odpowiedzialność biur podróży >>>

Touroperatorzy, którzy stracili klientów, później oddadzą pieniądze

Należności wobec TFZ miały wpływać od organizatorów turystyki w 2022 r., ale ze względu na sytuację w branży ustawodawca w jednej z licznych nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych przesunął termin o rok.

Nie wszystkie podmioty otrzymały prolongatę spłat. Warunek przesunięcia spłaty do TFZ został określony w art. 15kb ust. 7d ustawy „covidowej”, mówiący, że „terminu, o którym mowa w ust. 7a, nie stosuje się do organizatora turystyki, którego łączna liczba podróżnych od stycznia do grudnia 2021 r. w porównaniu do łącznej liczby podróżnych od stycznia do grudnia 2019 r., wynikająca z zawartych umów o udział w imprezie turystycznej, według stanu na dzień 31 marca 2022 r., wyniosła 40 proc. lub mniej, zgodnie z danymi zawartymi w deklaracjach, o których mowa w art. 7 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 24 listopada 2017 r. o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych.” Jak podaje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, jest to 122 przedsiębiorców turystycznych, z czego 121 przedsiębiorców dokonało, a tylko jeden przedsiębiorca nie dokonał spłaty wymaganej dla wszystkich do dnia 31 grudnia 2022 roku.

 

- Wszystkie wpłaty wniesione przez przedsiębiorców przed ustawowym odroczeniem spłaty na rzecz TFZ zostały zaliczone na poczet kolejnych rat.. Dlatego w przypadku wielu przedsiębiorców rata wymagana do 31 grudnia 2022 roku została rozliczona z wpłaty uiszczonej w poprzednich miesiącach – mówi Marek Niechciał, członek zarządu UFG odpowiedzialny za obszar turystyki.

Brakuje informacji o firmach w trudnej sytuacji

Nie wiadomo, jak zwracanie otrzymanej pomocy wpłynęło na branże turystyczną.

- Żałuję, że w ocenie skutków regulacji nie pojawiły się dokładne dane o organizatorach turystyki, którzy albo spóźniali się ze spłatą rat rekompensat (co powinno następować początkowo od przełomu 2021/2022 roku) albo znajdują się w tak trudnej sytuacji biznesowej, że nawet jeśli rozpoczęli spłacanie, to odbywa się to kosztem dużego ograniczenia ich płynności. Ufam, że urzędnicy dobrze wyliczyli, że to właśnie limit 40 proc. klientów jest optymalny dla turystycznej: uratuje zagrożone działalności gospodarcze, a jednocześnie nie nadwyręży finansowo i całego mechanizmu rekompensat – mówi Michał Kosiarski.

Zdaniem Kosiarskiego jest to o tyle ważne, że przyda się jego stosowanie w innych sytuacjach kryzysowych (pandemie, wojny, kryzysy polityczne) i to nie tylko w takich branżach jak turystyka, ale też innych, jak np. transport.

- Przepisy przewidują mechanizm dochodzenia zaległych należności zarówno od przedsiębiorców, którzy wycofali się z branży turystycznej, jak i ogłosili upadłość, więc nie sądzę, abyśmy mieli do czynienia z jakimiś dużymi patologiami i kombinacjami przy braku zwrotów założonych za przedsiębiorców przez Skarb Państwa pieniędzy. Miejmy więc nadzieję, że nie będzie tutaj większych problemów prawnych, chociaż przez najbliższe sześć lat jeszcze może się dużo wydarzyć, co pokazuje choćby wybuch wojny na Ukrainie i przedłużająca się epidemia COVID na popularnym turystycznie Dalekim Wschodzie, zwłaszcza w Chinach – podsumowuje Michał Kosiarski.