Artykuł stanowi polemikę z opinią Co tak naprawdę orzekł TSUE w sprawie sankcji kredytu darmowego

Medialna figura „fali pozwów” może okazać się wcale nie przesadzona. Sądy krajowe mają bowiem przygotowany przez TSUE scenariusza działania – który wymaga ustalenia czy w danej umowie kredytu zapisy dotyczące jednostronnej korekty opłat są zbliżone do tych analizowanych w sprawie C-472/23.

 

TSUE obalił argumenty konsumentów? 

Teza pierwsza z artykułu pełnomocników banku: "TSUE obalił podstawowy argument konsumentów i parakancelarii”. Czy na pewno?

Już sam tytuł tej części artykułu świadczy o (celowym, bądź nie) niezrozumieniu istoty sporu toczącego się wokół zagadnienia pobierania odsetek od kredytowanych kosztów kredytu.

Wedle mojej wiedzy podstawowym argumentem konsumentów i „parakancelarii” nie jest abuzywność tego mechanizmu.

Już w tym miejscu należy podkreślić, że Trybunał wypowiedział się tylko właśnie w kontekście nieuczciwości – bazującej na zapisach dyrektywy 93/13. Wątek ten pojawia się wprost w pytaniu sądu warszawskiego, jak też wyraźnie w odpowiedzi Trybunału (co ciekawe w żadnym punkcie wypowiedzi prawników „bankowych”).

Należy zatem wyraźnie rozróżnić kwestie abuzywności z kwestią sprzeczności z prawem. Mechanizm abuzywności służy bowiem właśnie do weryfikacji i ewentualnie pozbycia się zapisów umownych – zgodnych z prawem. Czyli mamy zapis, który jest zgody z prawem, ale dostrzegamy jego abuzywność. Tj. strony zawarły umowę o konkretnej treści i na moment jej zawierania wszystkie jej postanowienia były wiążące, skuteczne. Dopiero następczo (co również artykułował trybunał), stwierdzając ich abuzywność, usuwamy je z kontraktu.

TSUE wypowiedział się zatem tylko w kwestii abuzywności, a nie sprzeczności z prawem. Powiem więcej – nie sposób odmówić racji zaprezentowanym poglądom w kontekście konstrukcji prawnej odnoszącej się do przepisów uznanych za abuzywne.

Zgodnie zaś z art. 58 kodeksu cywilnego konsekwencją naruszenia przepisu powszechnie obowiązującego przez zapis umowny jest uznanie tego zapisu za nieważny od samego początku, tj. jako nigdy nie zawarty w kontrakcie.

Tym samym – wracając do rozważań TSUE i stosując art. 19 ust. 3 dyrektywy trzeba stwierdzić, że bank wyliczył RRSO źle, ponieważ bazował na mechanizmie, którego (w ujęciu prawnym, wskutek jego nieważności) w umowie – z mocy prawa - nie było.

Warto zaznaczyć, że w podobnej sprawie uchwałę wydał Sąd Najwyższy [III CZP 119/10].

Reasumując – TSUE (jak i prawnicy bankowi) wypowiedział się tylko w przedmiocie bardzo wąskiej i specyficznej problematyki i faktycznie ta wypowiedź (w tym kontekście) może uniemożliwić uwzględnianie powództw związanych z SKD, opartych jednak tylko na zarzucie abuzywności. Konstrukcji takiej po stronie prokonsumenckiej jeszcze nie widziałem.

Trybunał nie wypowiedział się w kontekście tego zagadnienia na gruncie dyrektywy 2008/48, a właśnie ta konstrukcja zdaje się być masową i przeważającą.

Oczywiście trzymając się rzetelności ww. analizy – może się zdarzyć, że część sędziów będzie (błędnie w mojej ocenie) szukała możliwości analogicznego „zastosowania” odpowiedzi na pytanie 1 również do argumentacji nie związanej z abuzywnością.

Nie sposób tego wykluczyć. Podobnie jak nie sposób przewidzieć na ten moment jak Trybunał wypowie się w sprawach C-566/24 oraz C-744/24, choć powyższa argumentacja (w zestawieniu z tezą 31 wyroku C-472/23, zgodnie z którą wadliwe oznaczenie RRSO może również zasadniczo polegać na zawyżeniu jego wartości.) może wskazywać na kierunek odmienny od tego związanego z dyrektywą 93/13.

Czytaj w LEX: Kredytowanie kosztów pozaodsetkowych, niektóre obowiązki informacyjne, kredyt darmowy, cesja – omówienie najnowszych "polskich" pytań prejudycjalnych dotyczących kredytu konsumenckiego > >

 

Nowość
Bestseller
Sankcja kredytu darmowego. Praktyczny przewodnik
-10%
Nowość
Bestseller

Katarzyna Kozak, Karolina Pilawska, Emilia Tomanek

Sprawdź  

Cena promocyjna: 170.1 zł

|

Cena regularna: 189 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 141.75 zł


Co zrobią sądy krajowe

Teza druga i trzecia z artykułu pełnomocników banku: “Decydować będzie sąd krajowy” oraz “jednolita sankcja jest dopuszczalna, ale…”

Odpowiedzi Trybunału na ww. pytania są zdecydowanie prokonsumenckie, w tym zakresie należy zgodzić się z tym, że może to wywołać wspomnianą „falę pozwów”. Analogie do sprawy „Dziubak” są w pełni uprawnione.

Trzeba we wstępie zadać pytanie retoryczne czy rozsądny i uważny kredytobiorca po pierwsze - śledzi na bieżąco aktywność podmiotów, których działalność może mieć wpływ na wysokość jego opłat (KNF, UOKiK, Sejm), rozumie wydawane przez nie akty, a przede wszystkim czy może przewidzieć jak wpłyną one na obciążające go koszty, kto będzie miał oceniać czy i jak decyzje tych podmiotów mają wpłynąć na taryfę? Czy ma zakładać, że chodzi o automatyzm, czy może bank sam oceni czy i na ile zastosuje się do ww. aktów? A tak właśnie konstruowane są mechanizm zmian opłat - odsyłają do decyzji KNF, UOKiK, czy nawet sądów - jak również do niedookreślonych "zmian przepisów" (na co wprost zwrócił uwagę TSUE w analizowanym wyroku). Co więcej – bardzo często odsyłają do „wzrostu kosztów związanych z transakcjami bankowymi” – co z kolei wskazuje, że takie Taryfy sektor bankowy może swobodnie i jednostronnie modyfikować tylko i wyłącznie z własnej inicjatywy. Brzmi znajomo w kontekście tabel z kursami walutowymi?

W świetle tak skomplikowanych mechanizmów w istocie decydować będzie sąd krajowy, niemniej w ślad za decyzją TSUE, nie powinien mieć innego wyjścia niż stwierdzić naruszenie obowiązku informacyjnego.

TSUE bowiem wyraźnie wskazał, że za trudne dla zweryfikowania dla konsumenta należy uznać wskaźniki ekonomiczne, w tym wskaźniki kontrolowane przez sam bank, a także wskaźniki opisane losowo, odzwierciedlające ewolucję prawną w szerokim znaczeniu [teza 45].

TSUE też nie wypowiedział się w tym przedmiocie ogólnie, a w odniesieniu do bardzo konkretnych zapisów umowy (zbieżnych z tymi opisanymi wyżej), na kanwie której zadano pytanie prejudycjalne.

Są to niestety zapisy powszechne w polskim sektorze bankowym.

Koniecznym jest zatem przyjęcie, że w każdej sprawie, którą będzie rozpoznawał sąd krajowy, w której stwierdzi podobne zapisy umowne, zasadnym będzie stwierdzenie wadliwości tego mechanizmu i zastosowanie (co niejako potwierdził TSUE) mechanizmu SKD.

Co więcej – TSUE podkreślił (adresując wątpliwości sądu pytającego), że na konieczność zastosowania SKD nie mają wpływu limity podwyższania opłat oraz fakt, iż rzeczone opłaty są wyjściowo na nieodczuwalnych pułapach (kilka – kilkanaście złotych).

Trudno się dziwić, że tych rozważań zabrakło w pracach bankowych analityków.

Sprawdź w LEX: TSUE o sankcji kredytu darmowego i nie tylko. Omówienie wyroku TS z dnia 13 lutego 2025 r., C-472/23 (Lexitor) > >

 

TSUE od ogółu przechodzi do szczegółu

Reasumując – Trybunał (zresztą w swoim stylu), faktycznie częściowo sformułował bardzo ogólną tezę i faktycznie wynika z niej, że każdy przypadek trzeba badać. Szkoda tylko, że wszystko wskazuje na to, że w tym miejscu prawnicy banków zakończyli lekturę wyroku.

Dalej bowiem TSUE od ogółu przechodzi do szczegółu, tj. po tezie 44, w której opisuje wymogi informacji o mechanizmach zmiany opłat, w tezie 45 wyraźnie, opierając się na konkretnych zapisach umownych (powszechnych w naszym sektorze bankowym), wskazuje, iż są [one] trudne do zweryfikowania zarówno przed zawarciem umowy, jak i w trakcie jej wykonywania.

Ostatecznie, odnosząc się do postulatów banków, już pierwsze przesłuchania kredytobiorców po wyroku C-472/23 wskazują, że nikt tychże zapisów nie rozumie i nie jest w stanie na ich podstawie choćby uchwycić i oszacować tego czy, kiedy i o ile bank może podnieść swoje prowizje i koszty.

W zakresie zaś odpowiedzi udzielonej na pytanie nr 3 prawnicy bankowi ponownie uznali, że większość kwestii warto przemilczeć, a należy podkreślać te, co do których są w stanie zbudować probankowy przekaz.

Podkreśla się zatem następujące kwestie.

„SKD jest możliwa, ale nie konieczna.”

W tym przedmiocie trudno o inne spostrzeżenia, zresztą nie jest to objęte żadnym sporem, art. 23 dyrektywy daje krajom członkowskim swobodę w zakresie wyboru mechanizmu sankcji. Nasz prawodawca wybrał sankcję surową, kierując się wymienionymi w art. 23 dyrektywy wymogami skuteczności stosowanej sankcji.

Wydaje się przy tym, że dokonał wyboru najwłaściwszego. Wystarczy przyjrzeć się analizie zapisów umów kredytów konsumenckich od momentu, w którym zaczęto formułować powództwa oparte o SKD:

  • z umów znikają prowizje (więc nie trzeba ich kredytować),
  • pojawiają się informacje o wszystkich rodzajach odstąpienia od umowy,
  • coraz szerzej opisuje się procedurę przedterminowej spłaty kredytu,
  • znikają zapisy zezwalające bankom na modyfikację tabeli opłat i prowizji.

Nie ma chyba lepszych przykładów na skuteczność sankcji i jej charakter prewencyjny?

Już tylko na marginesie warto zwrócić uwagę na ogólnokrajowe i prokonsumenckie skutki działań rzeczonych „para” czy nawet „pato” kancelarii, bez których (poprzez ilość postępowań i przekaz marketingowy), o skutkach takich można byłoby zapomnieć.

Zobacz w LEX: Skutek restytucyjny z dyrektywy 93/13 ze szczególnym uwzględnieniem problematyki kredytów frankowych > >

 

Zasady stosowania SKD

Dalszej nadinterpretacji dokonuje strona bankowa w zakresie powtarzanych (i powtórzonych w wyroku C-472/23) zasad stosowania SKD, tj. konieczności badania jej proporcjonalności. W tym zakresie nie zmieniło się nic, oczywistym jest, że sankcja nie może być „nakładana” za naruszenia błahe.

Natomiast pomijana istota odpowiedzi na pytanie nr 3:

Po pierwsze, Trybunał rozwinął rozważania z wyroku C-42/15, w którym niejako limitował stosowanie SKD do naruszeń związanych z oceną ciążącego na kredytobiorcy zobowiązania. Trybunał bowiem podniósł, że obok zobowiązań, chodzi także o uprawnienia (teza 56).

Banki zatem nie mogą już „limitować” swojej odpowiedzialności podnosząc, że dane naruszenie nie jest związane z kwotą kredytu czy odsetkami, jest majątkowo irrelewantne, a kredytobiorca nie doznał żadnej szkody wskutek naruszenia.

Sankcja bowiem, zgodnie z powyższymi rozważaniami TSUE ma być bowiem także stosowana, jeśli naruszenie obowiązku informacyjnego dotyczy nieprecyzyjnego udzielenia informacji o uprawnieniu kredytobiorcy.

Co z tego wynika – po pierwsze, naruszenie nie musi wywołać żadnego skutku („mogą utrudniać”, nie „utrudniają”), a po drugie - nie musi dotyczyć zobowiązań, ale też uprawnień.

Dlaczego to takie istotne – ponieważ obok problemu kredytowania prowizji, większość zarzutów podnoszonych wobec polskich umów kredytowych dotyczy właśnie nieprecyzyjnych informacji w zakresie uprawnień konsumentów, czy to w przedmiocie przedterminowej spłaty kredytu czy też odstąpienia od niego.

Tych rozważań na próżno szukać w pracach bankowych ekspertów, a to właśnie one mogą rzeczoną „falę” wywołać.

Ostatecznie zaś, co również jest pomijane, TSUE wypowiadał się na kanwie konkretnego przypadku. Sąd krajowy uważał, że opłaty są na tyle małe, że SKD nie byłoby właściwe. W odpowiedzi na pytanie trzecie TSUE wyprowadził sąd z błędu – wskazując, iż taka właśnie sankcja jest odpowiednia.

Autor: Mariusz Plichta, radca prawny, wspólnik w Kancelarii CGO Recovery Plichta i Wspólnicy