Poinformował o tym w czwartek na konferencji prasowej wiceprezydent Łodzi Radosław Stępień.
"Wielokrotnie prosiliśmy radnych, by w czasie głosowania nad tą uchwałą odrzucili politykę, aby ustał festiwal propozycji. Zwracaliśmy uwagę, że w tej uchwale jest niespójność między przychodami i wydatkami. Niestety, nie zostało to wzięte pod uwagę" - mówił wiceprezydent.
Obecnie łodzianie płacą jeszcze 12,69 zł za wywóz śmieci posegregowanych i 16,50 zł za wywóz nieposegregowanych. Pod koniec października prezydent miasta Hanna Zdanowska poinformowała o możliwości obniżenia tych cen od początku nowego roku. Zaproponowała wówczas, aby za odpady segregowane mieszkańcy płacili 9 zł i 14 zł za nieposegregowane. Taki projekt uchwały trafił w połowie listopada na sesję Rady Miejskiej.
Z propozycją Zdanowskiej nie zgodzili się wówczas radni klubów SLD i Łódź 2020. Ten ostatni tworzą byli działacze PO, którzy kilka tygodni temu zostali ostatecznie wykluczeni z Platformy. Zaproponowali oni, aby łodzianie płacili odpowiednio 6 i 9 zł.
Szef klubu PO Mateusz Walasek przekonywał wtedy, że stawki ustalone przez prezydent Łodzi bardziej sprzyjają segregacji, bo różnica między posegregowanymi odpadami a nieposegregowanymi jest większa. Zwrócił również uwagę, że uchwałę ze zbyt niskimi stawkami może uchylić Regionalna Izba Obrachunkowa (RIO).
Z zarzutami Walaska nie zgodził się lider klubu Łódź 2020 Łukasz Magin, który uważał, że ich propozycja najbardziej sprzyja segregowaniu śmieci. Ostatecznie wszyscy radni, również ci z PO, poparli uchwałę obniżającą stawki za wywóz śmieci.
Wiadomo już, że ze względu na decyzję RIO łódzcy radni mają dyskutować na temat nowych opłat na sesji 11 grudnia.