Uproszczenia dla mikroprzedsiębiorców w pakiecie deregulacyjnym o kontrolach budzą spore kontrowersje. Świadczy o tym liczba uwag zgłoszonych w trakcie uzgodnień. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postuluje, żeby wycofać się ze skrócenia czasu kontroli z 12 do 6 dni. Nie podobają się także propozycje uzależniające możliwość przeprowadzenia kontroli u przedsiębiorcy od przypisanej mu kategorii ryzyka. Swoje zastrzeżenia mają także ministerstwa. 

To, czy i jakie uwagi zostaną uwzględnione w projekcie wkrótce się rozstrzygnie.  - Pod koniec czerwca odbędzie się konferencja uzgodnieniowa i wtedy przedstawimy nową wersję projektu - mówi Mariusz Filipek, pełnomocnik ds. deregulacji i dialogu gospodarczego przy ministrze rozwoju i technologii.

Czytaj też: Raportowanie ESG w firmach coraz bliżej - mało czasu na przyjęcie projektu

 

Kontrole dla mikroprzedsiębiorców na ludzkich zasadach

Jedna z głównych propozycji pakietu dotyczy zasady kontroli mikroprzedsiębiorców, czyli firm zatrudniających do 10 pracowników, z rocznymi obrotami netto do 2 milionów euro. Zmiany w tym zakresie mają zostać wprowadzone do prawa przedsiębiorców. Resort rozwoju chce skrócić maksymalny czas kontroli mikroprzedsiębiorców  z 12 do 6 dni oraz wprowadzić obowiązek doręczania przedsiębiorcy przed wszczęciem kontroli wstępnej listy informacji i dokumentów, których udostępnienia oczekuje organ kontroli. 

W nowy przepisach zostanie również wprowadzony obowiązek publikowania przez organy kontroli okresowych planów kontroli oraz wyników okresowych analiz prawdopodobieństwa naruszenia prawa, obejmujących identyfikację obszarów podmiotowych i przedmiotowych, w których ryzyko naruszenia przepisów jest największe. 

W opinii Macieja Klicha, prawnika w GKR Legal propozycje przedstawione przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii to krok w dobrym kierunku. Zmniejszą bowiem obciążenia mikroprzedsiębiorców wynikające z inflacji prawa, którą można zaobserwować w ostatnich kilku latach.  - Ograniczenie maksymalnego czasu trwania kontroli u przedsiębiorcy pozwoli na mniejsze zakłócenie w ich codziennym funkcjonowaniu, oraz zmotywuje organy do przeprowadzania kontroli tylko w  uzasadnionych wypadkach - uważa.

Czytaj też w LEX: Zakres stosowania ustawy - Prawo przedsiębiorców w kontroli podatkowej przedsiębiorcy >

 

Mniej czasu na kontrole może być ryzykowne 

Zaproponowane zmiany w  kontrolach nie podobają się innym ministerstwom oraz UOKiK. Krytykują one skrócenie z 12 do 6 dni czasu kontroli. Sugerują, by z tej zmiany zrezygnować.

- Zmiana jest nieuzasadniona i może utrudnić  kontrolę niektórych firm przez Inspekcję Handlową - zwraca uwagę Tomasz Chróstny, prezes UOKIK. Nie podoba mu się także to, że uzależnia się możliwość przeprowadzenia kontroli u przedsiębiorcy od przypisanej mu kategorii ryzyka.  - Biorąc pod uwagę, że w przypadku niskiego ryzyka kontrola może odbywać się raz na pięć lat, istnieje prawdopodobieństwo, że organy kontroli nie będą przypisywać do tej kategorii żadnych przedsiębiorców.

Według niego autorzy projektu nie przewidzieli, że organy kontroli muszą reagować na skargi i inne sygnały, podejmując działania bez zbędnej zwłoki, a nie po upływie dwóch, trzech czy pięciu lat.

Czytaj też w LEX: Praca zdalna pod kontrolą Państwowej Inspekcji Pracy >

Prezesowi UOKIK wtóruje minister rolnictwa i rozwoju wsi. W jego opinii w niektórych przypadkach trzeba reagować niezwłocznie. - Organy wykonujące takie kontrole powinny mieć zapewnioną możliwość natychmiastowej reakcji w przypadku otrzymania sygnałów wskazujących nawet na prawdopodobieństwo produkcji/wprowadzania do obrotu żywności zagrażającej zdrowiu, życiu lub zafałszowanej (w sposób zagrażający bezpieczeństwu ekonomicznemu konsumentów). Niezbędne zatem jest wprowadzenie odpowiednich wyjątków dla organów, takich jak np. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych - postuluje Czesław Siekierski, szef resortu rolnictwa. 

Proponowane rozwiązania  - tłumaczy - budzą również poważne wątpliwości co do zgodności z prawem wspólnotowym, ponieważ kontrolowany będzie w stanie przewidzieć termin najbliższej kontroli i precyzyjnie ustalić okres, w którym kontrola taka z całą pewnością nie odbędzie się. - Znaczna część przedsiębiorców podlegających kontrolom organów urzędowej kontroli żywności to duże sieci handlowe, posiadające kilkadziesiąt, a nawet kilkaset placówek na terenie kraju. Z zaproponowanej treści przepisu wynika, że nawet w przypadku celowego i uporczywego naruszania przepisów kontrola działalności takich sieci handlowych ograniczy się do kontroli w jednym sklepie raz na dwa lata. Stwarza to bardzo poważne zagrożenie nie tylko dla ekonomicznych interesów konsumentów żywności, ale również dla ich życia i zdrowia - wyjaśnia minister. 

 


Uproszenia: Tak, ale z głową

Także prawnicy uważają, że warto wprowadzić korekty w propozycjach dotyczących małych przedsiębiorców. 

- Czas kontroli powinien zależeć od branży. Faktycznie w niektórych z nich sześć dni może być za mało. W szczególności dotyczy to przemysłu spożywczego, chemicznego czy szeroko pojętych usług medycznych. W takich branżach mamy do czynienia z koniecznością zachowania norm jakościowych i sanitarnych, a organ nie może mieć związanych rąk z powodu wyczerpania okresu kontroli. Racjonalnym rozwiązaniem wydaje się utrzymanie zasady, iż kontrola nie może być dłuższa niż sześć dni, przy czym jednocześnie należy wprowadzić precyzyjny i zamknięty katalog branż, w przypadku których w uzasadnionych przypadkach okres ten mógłby wynieść nie więcej niż limit wskazany w ustawie - podpowiada Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie.

Czytaj też w LEX: Kontrola działalności handlowej >

Zmiany nie podobają się także Martynie Popiołek-Dębskiej, radcy prawnemu. - Z perspektywy praw konsumentów proponowane zmiany nie są korzystne. - W bardzo istotny sposób ograniczają możliwość przeprowadzenia kontroli. Takie działanie ustawodawcy może w znacznym stopniu wpłynąć na obniżenie standardów w różnych obszarach, a to może mieć realny wpływ np. na bezpieczeństwo żywienia czy stosowanie praw konsumenckich. Ograniczenia kontroli dotyczyć będą przecież nie tylko organów podatkowych, Państwowej Inspekcji Pracy, ale także Sanepidu czy Państwowej Inspekcji Handlowej. Może doprowadzić to do sytuacji, w której duzi przedsiębiorcy, którzy mogą być kontrolowani, będą przestrzegać restrykcyjnych przepisów prawa i ponosić tego koszty. Mali przedsiębiorcy zaś utwierdzani będą w przekonaniu, że przepisy prawa, choć ich dotyczą, to w zasadzie nie muszą ich przestrzegać, bo są niskie szanse na kontrole, skoro można ich kontrolować niekiedy według założeń ustawodawcy i raz na pięć lat - uważa.