Firmy podpisały też wstępne porozumienie z Polskimi Inwestycjami Rozwojowymi (PIR), jako potencjalnym inwestorem finansowym w tym przedsięwzięciu.
"Projekt Lotosu i Grupy Azoty mieści się w obszarze zainteresowań PIR. Na tym etapie projekt oceniamy jako bardzo interesujący" - poinformował prezes PIR Mariusz Grendowicz.
"Jeśli wyniki przeprowadzonych analiz w fazie studium wykonalności będą pozytywne (...) PIR podejmie szczegółowe rozmowy z Lotosem i Grupą Azoty dotyczące warunków przyszłej transakcji. PIR może zaangażować się w projekt do wysokości 750 mln zł" - dodał.
Grendowicz ocenia, że krytyczne dla realizacji projektu będzie zaangażowanie banków międzynarodowych.
Wiceprezes Grupy Azoty Witold Szczypiński poinformował, że ostateczna wartość inwestycji może ulec zmianie, po przeprowadzeniu pełnego studium wykonalności projekt. "Na razie mamy do czynienia z bardzo ogólnym zarysem. Szczegóły będą dopracowywane w najbliższych miesiącach" - powiedział.
Dodał, że w instalacjach, które powstałyby w Gdańsku, mogłyby być wytwarzane półprodukty, które mogłyby być później przetwarzane na ostateczne produkty w mniejszych instalacjach rozmieszczonych w poszczególnych spółkach Grupy Azoty. Szacunkowa kwota ok. 12 mld zł obejmuje również potencjalne instalacje poza Gdańskiem.
Gdyby decyzja o inwestycji była pozytywna, budowa kompleksu nastąpiłaby w latach 2016-18, a jego uruchomienie w 2019 r.
„Nie wykluczamy, że w związku z tym przedsięwzięciem zawiążemy spółkę, która będzie plasowana na rynku publicznym” – powiedział dziennikarzom prezes Grupy Azoty Paweł Jarczewski.
Przedstawiciele firm nie wykluczają, że do przedsięwzięcia dołączy trzeci partner branżowy, spoza kraju.
„Najbardziej interesujący z naszego punktu widzenia byłby partner posiadający technologię i rynek. Pytanie, czy taki partner będzie pasował do projektu i czy jego oczekiwania pokrywałyby się z naszymi” – powiedział dziennikarzom prezes Lotosu Paweł Olechnowicz.
Produkty, które powstawałyby po uruchomieniu projektu, byłyby wykorzystywane na potrzeby Grupy Azoty, ale mogłyby też trafiać na eksport.
Olechnowicz ocenia, że atrakcyjnie wygląda rentowność projektu. "My mówimy, że projekt powinien być na granicy 10 proc. IRR (wewnętrzna stopa zwrotu). Ale ten wariant ma próg powyżej” – powiedział.
Prezes Lotosu ocenia, że na razie za wcześnie, by mówić o tym, jakie będą udziały firm w przedsięwzięciu. Ma to pokazać studium wykonalności.
Lotos zaoferowałby jako wkład do produkcji benzynę surową, którą obecnie eksportuje. „W ten sposób uzyskamy wyższą marżę, niż po prostu sprzedając benzynę surową na rynek tak, jak do tej pory” – poinformował Olechnowicz.
Wiceminister skarbu Paweł Tamborski zapytany o to, czy zapowiedziana inwestycja przełoży się na oczekiwania dywidendowe resortu, poinformował: „Przy decydowaniu o wielkości dywidend będziemy brać pod uwagę planowane projekty inwestycyjne”.
Spółki informują, że realizacja inwestycji pozwoliłaby na obniżenie deficytu Polski w handlu chemikaliami. Wskazują, że Polska importuje obecnie znaczne ilości produktów chemicznych; saldo bilansu handlowego w zeszłym roku wyniosło minus 16,7 mld zł (w zakresie chemikaliów organicznych i tworzyw sztucznych w formach podstawowych".
Inwestycja zapewniłaby też ok. 2 tys. miejsc pracy po oddaniu instalacji do użytku.