Jeszcze 17 listopada Michał Woś, minister bez teki, pisał na Twitterze, że ustalił z ministrem klimatu, że zajmie się podziałem Ministerstwa Środowiska, po to, by Michał Kurtyka mógł się zająć pilnymi negocjacjami klimatycznymi z UE. Trzy niezależne źródła zbliżone do rządu potwierdziły Prawo.pl, że co do zasady podział jest już ustalony.

Czytaj również: Ministerstwo Środowiska podzielone na dwa >>

Do Ministerstwa Klimatu mają być przyporządkowane sprawy klimatyczne, ochrona powietrze oraz gospodarka odpadami. Jego szef przejmie też nadzór nad Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.  Tak też wynika z rozprządzenia  w sprawie szczegółowego zakresu działania ministra Michała Wosia. Wszystko wskazuje również na to, że jeden z wiceministrów klimatu zostanie pełnomocnikiem rządu do spraw OZE. Z punktu widzenia przedsiębiorców, ważne jest jednak, że to minister wcześniej związany ze środowiskiem będzie wdrażał system rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) i zapowiedziany przez premiera system kaucyjny.

 

Nowa nazwa, stary resort

W Dzienniku Ustaw z 19 listopada zostało opublikowane rozporządzenie premiera w sprawie szczegółowego zakresu działania ministra klimatu. Zgodnie z nim nowy minister kieruje działem – środowisko. Formalnie więc mamy dawny resort środowiska, ale pod nową nazwą. Dlaczego? Jak wyjaśnia Centrum Informacyjne Rządu w obowiązującej ustawie o działach administracji rządowej kwestie środowiskowe są jednym działem i nie można przypisać do niego dwóch ministrów.  By to zmienić, konieczna jest nowelizacja ustawy o działach administracji rządowej.

- Po nowelizacji ustawy, minister Michał Woś zostanie powołany na ministra środowiska. Do czasu wyodrębnienia ministerstwa, będzie prowadził stałą współpracę z Ministerstwem Klimatu. Całość spraw zostanie uregulowana w ciągu kilku najbliższych tygodni – pisze CIR. Minister Michał Woś tłumaczy, że za sprawą nowelizacji  zostaną utworzone dwa odrębne działy administracji: klimatu i środowiska. Otwarte pozostaje pytanie, jakie zakresy działań im przypadną. Michał Woś nie chce na nie odpowiedzieć, ale zapewnia, że wkrótce wszystko będzie już jasne.  To on bowiem zgodnie z rozprządzeniem w sprawie zakresu jego działań ma przygotować propozycje podziału spraw pomiędzy działami środowisko i klimat.

Z informacji Prawo.pl uzyskanych w trzech niezależnych źródłach wynika, że nowe Ministerstwo Środowiska ma odpowiadać za ochronę środowiska, leśnictwo, łowiectwo, politykę surowcową, geologię, koncesje i edukację ekologiczną. Sprawy związane z klimatem, ochroną powietrza i gospodarką odpadami trafią do Michała Kurtyki. To on zatem będzie odpowiedzialny m.in.: za wdrożenie dyrektyw: odpadowych i plastikowej. Czy to dobrze?

Przedsiębiorcy się cieszą

Z sondy przeprowadzonej wśród osób związanych z branżą odpadową i opakowaniową wynika, że wszyscy się cieszą, że system rozszerzonej odpowiedzialności będzie wdrażał Michał Kurtyka. Dlaczego? – To jest nowy minister, który był już jednak wiceministrem środowiska - mówi  Magdalena Dziczek, członek zarządu i dyrektor EKO-PAK. - Nawet, jeśli odpowiadał za inne obszary, to zna urząd, ludzi i szybciej się wdroży w sprawy, które trzeba pilnie załatwić. Do lipca 2020 roku mamy czas na uchwalenie przepisów wdrażających dyrektywy odpadowe, do 2023 roku trzeba wdrożyć ROP, a już w 2025 roku osiągnąć pierwsze nowe poziomy recyklingu. Czasu naprawdę jest niewiele. Opieszałość nie jest wskazana, ale wdrażanie dyrektyw w nadmiernym pośpiechu, ustawami pisanymi "na kolanie", bez rzetelnej oceny skutków regulacji i debaty ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, z uwzględnieniem ich doświadczeń, byłoby największym możliwym błędem, za który ostatecznie zapłacą wszyscy obywatele – mówi Magdalena Dziczek. W podobnym tonie wypowiada się Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

 

Daria Danecka, Wojciech Radecki

Sprawdź  

Jaki system kaucyjny wciąż nie wiadomo

W expose premier zapowiedział m.in. prowadzenie systemu kaucyjnego. Nie powiedział jednak, jak będzie wyglądał. Nawet nie wspomniał, czy będzie przypominał ten zaprezentowany na początku września przez resort środowiska. Zakłada on, że część opakowań w systemie kaucyjnym będzie zbierana przez sklepy, a część przez Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów (PSZOK). Byłby więc dwa rodzaje puktów zbiórki. Tyle, że sklepy i tak będą musiały zebrane przez siebie odpady odstawić do PSZOK.

Wysokość opłat określałaby nowa instytucja, roboczo nazywana regulatorem. Ona też odpowiadałaby za efektywność systemu. I tak klient, który odda opakowanie do sklepu lub PSZOK, odzyskiwałby by kaucję (opłatę) wniesioną przy zakupie produktu. Punktom zbiórki kaucję zwracałby regulator. Do niego też trafiałyby pobrana przez sklepy przy zakupie kaucja. Tyle, że póki co nie wiadomo, które opakowania weszłyby do systemu kaucyjnego i ile ta opłata wyniesie. W innych krajach obejmuje on przede wszystkim butelki szklane i plastikowe oraz puszki. Ponadto pieniądze od producentów z tytułu opłaty za produktów opakowaniach wprowadzone do obrotu rozdzielane byłyby na dwa strumienie.  Jeden trafiłby do organizacji odzysku, a drugi do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, a potem do gmin.

Przedsiębiorcy nie są zachwyceni propozycją danego MŚ. - Warto zrewidować i gruntownie zmieni przedstawioną propozycję – uważa Magdalena Dziczek. Jej zdaniem system depozytowy – tak EKO-PAK nazywa system kaucyjny – mogą i powinni zorganizować producenci, tak jak się to dzieje np. w Norwegii czy Estonii. - Odróżniamy system depozytowy od kaucyjnego z bardzo prostego powodu - wyjaśnia Magdalena Dziczek. - W Polsce funkcjonuje już system kaucyjny i dotyczy on opakowań wielokrotnego użytku, które są zwracane w celu ponownego napełnienia. System depozytowy obejmuje natomiast opakowania jednokrotnego użytku, które konsument zwraca w celu poddania ich recyklingowi. Zupełnie inny jest mechanizm i cel funkcjonowania obu systemów. Obawiamy się, że mieszanie definicji skutkować będzie zrównaniem obu systemów, zabijając rynek butelki zwrotnej, której dobry przykład powinien raczej stanowić wzór dla innych typów opakowań - podsumowuje Magdalena Dziczek.

Co z bazą danych o odpadach

Jeszcze szybciej niż nowy system kaucyjny musi powstać  kolejne moduły w pełni elektronicznej Bazy Danych o Odpadach - obecnie funkcjonuje tylko jeden moduł, czyli rejestr podmiotów. Zgodnie z nowelizacją z 4 lipca ustawy o odpadach od stycznia 2020 r. papierowe dokumenty przestaną być uznawane. Karty ewidencji odpadów, karty przekazania odpadów, a także roczne sprawozdania mają być w elektelektroniczne właśnie dzięki BDO. Kto do stycznia nie zdąży się zarejestrować w bazie, nie będzie mógł wstawiać dokumentów, przyjmować odpadów. Problem w tym, że baza, której głównym wykonawcą jest Instytut Ochrony Środowiska jeszcze nie jest gotowa, a czasu do jej uruchomienia jest coraz mniej.