Ceny mieszkań szybują w górę. Dziś tyle płacimy za kawalerkę, ile jeszcze kilka lat temu za duże mieszkanie. A mieszkania stają się jeszcze większym dobrem luksusowym, aniżeli jeszcze kilka lat temu. I chociaż analitycy obiecują, że za chwilę bańka pęknie i będzie na pewno taniej, to - póki co - pobożne życzenia.
Z najnowszych danych portalu rynekpierwotny.pl wynika bowiem, że ceny wciąż rosną. W wyścigu o miano ubiegłorocznego lidera podwyżek - na najwyższym stopniu podium znalazł się Wrocław (ok. 14,7 tys. zł/m kw.), gdzie średnia cena metra kwadratowego wzrosła aż o 12 proc.. Dwucyfrowa (10 proc.) podwyżka miała też miejsce w Łodzi (blisko 11,5 tys. zł/m kw.), która zajęła drugie miejsce. Na trzecim miejscu jest Poznań (ok. 13,3 tys. zł/m kw.), gdzie podwyżka wyniosła 8 proc. Z kolei w Trójmieście (ok. 16 tys. zł/m kw.) średnia poszła w górę o 7 proc., w Krakowie (ok. 16,5 tys. zł/m kw.) i Metropolii Górnośląsko -Zagłębiowskiej (11,2 tys. zł/m kw.) – o 6 proc., a w Warszawie (17,7 tys. zł/m kw.), gdzie mieszkania są najdroższe – o 5 proc.
Nie jest więc dobrze - coraz mniej osób stać na własne M. Nie ma też co liczyć na rządzących. W Polsce nie prowadzi się w ogóle polityki mieszkaniowej. Każdy kolejny rząd tworzy jedynie programy mieszkaniowe, które razem z przegranymi wyborami - obumierają. Tak było m.in. w przypadku programu Mieszkanie Plus. Idea piękna - na papierze: 100 tys. mieszkań na wynajem dla ludzi, którzy są za bogaci na lokal komunalny i za biedni na mieszkanie od dewelopera. Kilkakrotnie miałam okazję rozmawiać z prezesem spółki PFR Nieruchomości, realizującej program. Za każdym razem słyszałam, że mieszkanie to nie bułka, trzeba poczekać na jego wybudowanie. Od mojej ostatniej rozmowy minęło 6 lat, a te 100 tys. mieszkań wciąż się „wypieka”.
Na przestrzeni dziesięciu lat było też kilka programów kredytowych: „ Rodzina na Swoim”, Mieszkanie dla Młodych”, czy wreszcie program "Bezpieczny Kredyt 2 proc.", jeden z większych winowajców wzrostu cen mieszkań w Polsce.
Wszystkie te programy cieszyły się ogromną popularnością. Wszystkie były ograniczone w czasie. Kolejnym miał być program „Mieszkanie na Start”, jednak już oficjalnie wiadomo, że programu nie będzie. W zamian ma być „coś”. Co konkretnie - jeszcze nie wiadomo. Nie spodziewam się jednak fajerwerków. Na razie Ministerstwo Rozwoju i Technologii jest głównie znane z ciągłej zmiany wiceministrów i sporów koalicyjnych, jak ma wyglądać polityka mieszkaniowa, której nigdy przecież w Polsce nie było.
Jest co prawda zapowiadany pakiet zmian, o czym resort poinformował w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów. Ale o tym, że szykują się zmiany pisałam już w lipcu 2024 r. w tekście „Koniec ograniczeń w obrocie ziemią rolną w miastach". Od tego czasu zmiana jest taka, że wiceministrem rozwoju przestał być Jacek Tomczak (który wypowiadał się w moim tekście) i pojawiła się informacja w wykazie.
Jednocześnie rządzący z premedytacją psują to, co funkcjonuje i ma się dobrze. Tak jest z lex deweloper - dzięki tym przepisom, tereny zdegradowane w miastach miały być zabudowane blokami. Kiedy inwestycje na podstawie tej ustawy „rozkręciły się”, w przepisach pojawił się nieżyciowy, sztywny wskaźnik parkingowy, który blokuje wiele nowych inwestycji. Do tej pory było już chyba z pięć prób jego usunięcia z przepisów, ale żadna ekipa rządząca nie potrafi tego skutecznie zrobić.