"Jeśli komicy rosyjscy są takimi kozakami, to niech spróbują się dodzwonić do polskiej przychodni. Bo to może być trudniejsze zadanie do wykonania niż dodzwonienie się do pałacu prezydenckiego.” -Takie żarty pojawiły się tuż po tym, jak dwóch rosyjskich prześmiewców podało się za sekretarza generalnego ONZ i zatelefonowało do prezydenta Andrzeja Dudy.

Dla wielu pacjentów dodzwonienie się do przychodni rodzinnej to nie lada wyzwanie. Było nie łatwo przed pandemią, ale w czasie epidemii COVID-19, dostanie się do lekarza jest jeszcze trudniejsze. Niemniej jednak medycy zastrzegają, że nawet po ustaniu pandemii nic już nie będzie takie samo jak wcześniej, a w przychodniach jest budowana nowa normalność. W każdym razie przychodnie nie otworzyły drzwi tak jak galerie handlowe.

Czytaj w LEX: Zasady przepisywania bezpłatnych leków dla kobiet w ciąży >

Zapisanie się do przychodni rodzinnej na wizytę nie będzie łatwe

Bo my nie jesteśmy galeriami handlowymi. Do nas zgłaszają się chorzy ludzie. A dzięki pandemii wielu pacjentów już zrozumiało, że do lekarza nie idzie się tylko po to aby porozmawiać, spotkać się ze znajomymi na poczekalni, ale faktycznie tylko gdy jest się chorym - mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Podkreśla, że dzięki temu, że w przychodniach pojawiają się tylko potrzebujący natychmiastowej pomocy pacjenci, spadła zachorowalność i zmniejszyła się transmisja innych wirusów.

- W tej chwili mamy selekcję pacjentów. Przyjmujemy na oddzielne godziny dzieci zdrowe i na szczepienia, a pozostałych pacjentów dzielimy na infekcyjnych i nieinfekcyjnych. Staramy się pracować tak, aby te grupy nie miały ze sobą styczności i już widzimy jak spadła zachorowalność. Potrzeba nam było epidemii aby wprowadzić zasady epidemiologiczne - zaznacza Bożena Janicka.

Czytaj w LEX: Teleporady - co można w ramach umowy z NFZ >

Zapytana o to, jak długo lekarze będą korzystać z możliwości teleporad odpowiada, że już zawsze, bo tam gdzie pacjentowi będzie się dało zdalnie wypisać receptę, to odbędzie się to w ramach teleporady. - A do przychodni powinny zgłaszać się tylko osoby potrzebujące osobistego badania - mówi Bożena Janicka.

Zapisanie się do przychodni prywatnych najpierw telefoniczne

Lekarze zatem chętnie korzystają z teleporad, ale warto pamiętać, że one  nie zostały wprowadzone w czasie epidemii. Już jesienią 2019 r. usankcjonował je rząd mocą rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej.

Także przychodnie nieposiadające kontraktu z NFZ zaczęły chętniej korzystać z teleporad. - U nas telemdycyna był już dobrze rozwinięta przed epidemią. W czasie pandemii jednak nie zamknęliśmy się na pacjentów, tylko konsultanci przed umówienie wizyty zawsze prosili aby najpierw skonsultować się telefoniczne z lekarzem. Gdy okazywało się, że pacjentowi to nie wystarczy, był i jest umawiany na wizytę osobistą - mówi Marzena Smolińska, rzecznik prasowy Medicover Polska. Wskazuje też, że w Medicover 60 proc. porad u lekarzy rodzinnych i internistów odbywa się zdalnie i w dużej mierze na prośbę pacjentów.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność za błąd medyczny w czasie epidemii >

Wielu lekarzy chwali telemedycynę, ale pojawiają się krytyczne głosy, że jest nadużywana. NFZ zachęca nawet lekarzy do otwierania gabinetów i płaci za to dodatkowo 3 proc. wartości kontraktu.

 

Potrzebne standardy zapisu do przychodni

Rafał Halik, epidemiolog wskazuje, że przechodzenie tylko  na teleporady jest ryzykowne.  - Nie rzucajmy się na nie w owczym pędzie. To wielka zdobycz, ale przeanalizujmy kiedy to działa, wypracujmy standardy. Medycyna bezdotykowa to też duże zagrożenie dla pacjenta, ale i dla lekarza - napisał Rafał Halik, specjalista od zdrowia publicznego z Uniwersytetu Jagiellośkiego na Twitterze.

Pisząc o dużym zagrożeniu chciał zapewne powiedzieć, że rodzi ryzyko popełnienia błędu medycznego przez np. niewłaściwe zaordynowanie leku. Poza tym medycy ze szpitali już alarmują, że widzą na izbach przyjęć „ofiary” telemedycyny.

Także do Rzecznika Praw Pacjenta (RPP) dzwonią osoby skarżące się na zamknięte drzwi przychodni. W  okresie od 30 maja do 3 lipca  pracownicy biura RPP  odebrali 9 222 zgloszeń,  w tym 14  proc. dotyczyło zastrzeżeń w dostępie do świadczeń w przychodniach (POZ i AOS).

Zgłoszenia najczęściej dotyczyły:

  • problemów z dodzwonieniem się do placówki,
  • brak możliwości uzyskania wizyty w gabinecie lekarskim pomimo udzielania świadczeń poprzez teleporadę
  • niekierowanie pacjentów na badania diagnostyczne 

Na początku lipca NFZ powołał zespół, który opracuje plan powrotu do pełnej dostępności świadczeń po epidemii. – Będzie to jednak powrót o zupełnie innej rzeczywistości. Z dnia na dzień przeszliśmy cyfrową transformację, która w normalnych warunkach trwałaby całe lata - wskazuje Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.