W ostatni weekend Wojewódzki Szpital Zakaźny na warszawskiej Woli przeżywał oblężenie. Stał się głównym szpitalem covidowym w stolicy. Szpital MSWiA, który miał by szpitalem jednoimiennym, przyjmuje tylko nielicznych. Jego personel tłumaczy, że są szpitalem wysoce specjalistycznym, trzeciego stopnia referencyjności i będą obsługiwać tylko chorych wymagających działań bardzo specjalistycznych, czyli neurochirurgicznych czy ginekologicznych. Pacjentów mających tylko stwierdzonego koronawirusa nie przyjmują. Także Regionalny Szpital Specjalistyczny w Grudziądzu, który jest covidowym, przestał przyjmować pacjentów.
Efekt wykrywania koronawirusa przez lekarzy rodzinnych
- U nas na izbie przyjęć trzy telefony dzwonią non-stop. W ciągu 12 godzin przybywa 80 pacjentów z potwierdzonym COVID-19, ale większość nie wymaga żadnej interwencji- mówi anonimowo lekarka w warszawskiego szpitala. Wskazuje, że karetki przyjeżdżają też pod szpital cały czas z pacjentami w świetnej formie bo rodzinni je wysyłają.
Napór pacjentów, z jakim boryka się warszawski szpital, ale także inne w dużych miastach, to efekt nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia z 8 września 2020 r. w sprawie chorób zakaźnych powodujących powstanie obowiązku hospitalizacji, izolacji lub izolacji w warunkach domowych oraz obowiązku kwarantanny lub nadzoru epidemiologicznego. Na skutek tej zmiany, lekarz rodzinny może skierować pacjenta na test, jeśli ten wykazuje cztery objawy: temperaturę ciała powyżej 38oC, kaszel i duszności oraz utratę węchu lub smaku. Ale lekarze rodzinni zlecają testy także pacjentom z jednym z tych objawów.
Czytaj w LEX: Jesienna strategia walki z epidemią koronawirusa – nowe zadania lekarzy POZ oraz szpitali >
Każdego pacjenta musi obejrzeć zakaźnik
Zgodnie ze zmienionymi zapisami i wytycznymi ministra zdrowia, pacjenta u którego test potwierdzi koronawirusa, powinien obejrzeć lekarz- zakaźnik. W związku z tym w tej chwili każdego zakażonego pacjenta, czy to posiadającego ciężkie objawy zakażenia, lekkie czy nawet bezobjawowego, lekarz POZ kieruje do szpitala zakaźnego.
W efekcie, w Polsce dziennie na izby przyjęć tych szpitali trafia ponad tysiąc osób. – Lawina pacjentów, którzy nie powinni w ogóle trafić do szpitala, znalazła się na izbach przyjęć. Te osoby powinny być obsłużone na wcześniejszym etapie. Trzeba pamiętać, że lekarze POZ od początku istnienia systemu mieli pełnić rolę „sita” zatrzymującego większość chorych. W przypadku strategii walki z COVID-19 to „sito” jest bardzo dziurawe- zauważa prof. Rober Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Chorób Zakaźnych.
Lekarze rodzinni zlecają więcej testów
Zwiększona wykrywalność koronawirusa w ostatnich dniach i dobowe wykrycia COVID-19 oscylujące wokół 1000-1500 potwierdzonych przypadków, to także efekt tego, że medycy rodzinni zlecają testy- 40 proc. potwierdzonych przypadków to właśnie efekt testów przez nas zlecanych - informuje dr Agnieszka Mastelarz-Migas, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej. Jej zdaniem aby izby przyjęć i oddziały ratunkowe nie były tak oblężone, może wystarczyłoby aby przepisy wskazały, że pacjentowi w dobrym stanie wystarczy teleporada z lekarzem zakaźnikiem.
Czytaj w LEX: Teleporady w POZ - jak prawidłowo realizować obowiązek? >
A lekarzy-zakaźników mało
Okazuje się, że lekarzy ze specjalizacją w chorobach zakaźnych jest teraz zbyt mało. Dane Izb Lekarskich wskazują, że liczba lekarzy zakaźników waha się w kraju między 300 a 400. – Z tym, że wielu z nich to emeryci, a inni pracują gdzieś na pół etatu - wskazuje prof. Flisiak. Jego zdaniem to jest mit powielany przez Ministerstwo Zdrowia, że mamy w Polsce tysiące przygotowanych i wolnych łóżek w oddziałach zakaźnych. - Podaje się tysiące miejsc w szpitalach zakaźnych zapominając, że ci pacjenci wymagają izolacji. Na przykład nie wszyscy, którzy do nas trafiają, mają już wynik, nie możemy więc położyć ich na sali razem z innymi zakażonymi. Zakażonych koronawirusem nie możemy też kłaść z innymi chorymi, np. zakażonymi HIV czy z zapaleniami opon mózgowo-rdzeniowych. W efekcie pacjent, który dziś trafia na mój oddział, do czasu wyjaśnienia jego choroby zajmuje de facto trzy miejsca, ponieważ muszę go odizolować od innych chorych.– opowiada prof. Flisiak.
Zobacz w LEX: Zdarzenia niepożądane w placówce medycznej - zadania kadry zarządzającej oraz personelu >
Jesienna strategia walki z koronawirusem
W poniedziałek Adam Niedzielski, minister zdrowia spotkał się z lekarzami- zakaźnikami. Po tym spotkaniu, Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy resortu zdrowia, poinformował, że resort będzie powoływał nowe placówki do walki z koronawirusem.
Do tej pory głównymi placówkami, które zajmowały się pacjentami z koronawirusem, były szpitale jednoimienne. Strategia walki z pandemią na jesień zmieniła system zabezpieczenia szpitalnictwa. Zgodnie z jej założeniami lecznictwo szpitalne dla pacjentów z koronawirusem zostało podzielone na trzy poziomy.
Czytaj w LEX: Zmiany w zasadach prowadzenia dokumentacji medycznej w 2020 r. >
W pierwszym poziomie zabezpieczenia znajdują się 374 szpitale należących do tzw. sieci szpitali. Tam mają powstać miejsca izolacji pacjentów oczekujących na wynik testu na COVID-19. Kolejnych 69 decyzji dotyczy oddziałów zakaźnych i obserwacyjno-zakaźnych, które są zakwalifikowane do drugiego poziomu. Tam będą leczeni pacjenci wymagający m.in. wsparcia oddechowego po zakażeniu COVID-19.
Na najwyższym, trzecim poziomie, znalazło się dziewięć szpitali wielospecjalistycznych, w tym Szpital Uniwersytecki w Krakowie. Do placówek wysokospecjalistycznych będą trafiać pacjenci z rozpoznanym koronawirusem, którzy wymagają wysokospecjalistycznego leczenia, w tym zabiegów z innych zakresów.
We wszystkich szpitalach można udzielać świadczeń także osobom, które nie są zakażone koronawirusem.
Czytaj w LEX: Jakość w szpitalach – przykłady dobrych praktyk i korzyści z nich wynikające >