Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 11 grudnia uznał, iż sądowy nakaz powrotu do szpitala noworodka i jego matki, która bezpośrednio po porodzie wypisała się do domu, naruszył prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego.
Skargę do Trybunału wniosła obywatelka Czech. Skarżąca na własne życzenie wypisała się ze szpitala natychmiast po porodzie (który odbył się bez żadnych komplikacji), zabierając oczywiście ze sobą swoje dziecko. Pracownicy szpitala zawiadomili policję. W wyniku wszczętej procedury sąd czeski zastosował środek opiekuńczy i wydał nakaz powrotu noworodka do szpitala ze względu na zagrożenie życia. W domu skarżącej pojawił się komornik, pracownik opieki społecznej i funkcjonariusze, i zabrali skarżącą z dzieckiem na oddział położniczy - zgodnie z przeprowadzonym wówczas badaniem noworodek był w stanie dobrym i nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo. Skarżąca została wypisana ze szpitala dwa dni później, a pracownik opieki społecznej zwrócił się do sądu o zniesienie środka opiekuńczego, ponieważ "ustały powody dla adopcji dziecka". Przed Trybunałem skarżąca zarzuciła, iż taki stan rzeczy stanowił naruszenie jej prawa do poszanowania życia rodzinnego i prywatnego, chronionego w art. 8 Konwencji o prawach człowieka, oraz prawa do skutecznego środka odwoławczego z art. 13 Konwencji (skarżącej nie miała żadnej skutecznej możliwości zaskarżenia nakazu sądu).
Trybunał zgodził się ze skarżącą i stwierdził naruszenie Konwencji. Co prawda władze krajowe cieszą się szerokim marginesem uznania, jeżeli chodzi o politykę rodzinną i stosowanie środków opiekuńczych, to zawsze jednak muszą zachodzić przesłanki uzasadniające stosowanie takiego środka, zwłaszcza środka związanego z wykonywaniem praw rodzicielskich przez rodziców tak małego dziecka. Środek związany z przejęciem sprawowania opieki nad noworodkiem przez instytucję państwową, wbrew życzeniom matki, może być uzasadniony jedynie w wyjątkowych okolicznościach i w świetle wyjątkowo ważnych powodów. Zanim władze państwowe podejmą nagłą interwencję tego typu, muszą przekonująco i wiarygodnie ustalić, iż dziecku faktycznie grozi niebezpieczeństwo. Sąd krajowy stosując środki opiekuńcze musi ustalić, co konkretnie grozi dziecku, oraz zastosować środek najmniej inwazyjny w danej sytuacji.
W omawianej sprawie tak się nie stało. W uzasadnieniu środka sąd krajowy powołał się lakonicznie na notkę lekarza, który wskazywał na ogólne zagrożenia dla zdrowia noworodka w przypadku zbyt wczesnego wypisu ze szpitala - sąd nie poszukiwał żadnych dodatkowych informacji na temat aktualnej sytuacji dziecka i nie wziął w ogóle pod uwagę możliwości zastosowania mniej inwazyjnego środka. Trybunał uznał także, iż nie wykazano przekonująco, dlaczego rodzice dziecka zostali "zaskoczeni" faktycznym odebraniem im dziecka i dlaczego nie można było przeprowadzić z nimi jakiejkolwiek konsultacji na ten temat. Poza tym, kiedy w domu skarżącej pojawił się komornik i pracownik opieki społecznej w towarzystwie policji i lekarza, dziecko zostało zbadane i okazało się, że jego stan dobry, a jego zdrowiu nic nie zagraża. W tym momencie było jednak już za późno, żeby odstąpić od wykonania nakazu sądu. Co więcej, skarżąca nie miała żadnej możliwości odwołania się od zastosowanego środka i jego uchylenia przed opuszczeniem szpitala. Zdaniem Trybunału sądowe odebranie skarżącej opieki nad dzieckiem - w tak ważnym momencie życia i dla matki, i dla dziecka - w sytuacji, w której dobro dziecka nie zostało faktycznie zagrożone, stanowiło przekroczenie marginesu uznania przysługującego państwu w sprawach opiekuńczych. Tym samym miało miejsce naruszenie art. 8 Konwencji.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 11 grudnia 2014 r. w sprawie nr 43643/10, Hanzelkovi przeciwko Republice Czeskiej.
Katarzyna Warecka