Józef Kielar: Pracownicy ochrony zdrowia długo oczekiwali na znowelizowaną ustawę podwyższającą płace minimalne od 1 lipca tego roku. Okazuje się jednak, że prawie 150 placówek medycznych deklaruje, że nie stać ich na wypłatę wyższych wynagrodzeń, a niektórym grozi nawet likwidacja spowodowana m. in. galopującą inflacją. Jak wyjść z tej patowej sytuacji?
Marcin Pakulski: Mamy sytuację nadzwyczajną zupełnie jak na początku pandemii. Po pierwsze jestem zszokowany, że rząd nie zaprezentował planu postępowania na wypadek nasilania się kryzysu energetycznego. Chodzi mi o wskazanie kluczowych obszarów funkcjonowania państwa w kontekście priorytetowego dostarczania energii w każdej postaci. Inaczej to ujmując, jeżeli zajdzie potrzeba oszczędzania energii to kto ma się przygotować, że właśnie jego działalność będzie w pierwszej kolejności objęta ograniczeniami?
Wracając do systemu opieki zdrowotnej brak mi gwarancji, że podmioty medyczne takimi ograniczeniami nie będą objęte. A myślę, że mogą one nastąpić. Do tego dochodzi całkowita destabilizacja finansowa podmiotów ochrony zdrowia na skutek zbiegających się negatywnych czynników ekonomicznych. Po pierwsze, lawinowo rosnące ceny nie tylko nośników energii, ale dosłownie wszystkiego również wskutek wzrostu tych cen dla dostawców, a także wysokiej inflacji. Po drugie, brak zabezpieczenia odpowiednich środków na wypłatę ustawowo podniesionych wynagrodzeń. I tego już zupełnie nie rozumiem, bo o ile nikt nie był w stanie przewidzieć wojny Rosji z Ukrainą, to skutki ustawy o minimalnych wynagrodzeniach można było oszacować.
Konferencja "Zmiany w Ochronie Zdrowia 2022" - zaproszenie >>>
Czytaj także: Projekt o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa to pomysł chybiony>>
To co będzie dalej?
Spodziewam się procesu wstrzymywania działalności lub upadku wielu podmiotów medycznych z przyczyn lawinowo rosnących kosztów, przy czym w przypadku mniejszych jednostek ochrony zdrowia nie będą to koszty płacowe. Szpitale publiczne działające w formie SP ZOZ nie mają zdolności upadłościowej zatem będą dryfować gwałtownie zwiększając zadłużenie. Jak z tego wyjść? To jest zadanie dla polityków. Celem systemu opieki zdrowotnej jest utrzymanie dostępu do świadczeń zdrowotnych, ale na pewno nie może to odbywać się kosztem pracowników czy dostawców. Zatem moja rada dla zarządzających wobec całkowitej ich bierności: nie kombinujcie z oszczędnościami to i tak nic wam nie pomoże. Ta fala i tak was przykryje. Nie wolno oszczędzać na jakości i procedurach, nie można oszczędzać na personelu, ponieważ to wcześniej czy później doprowadzi do ludzkiej tragedii. Obecnie długi szpitali to na pewno nie jest problem personelu i przestaje być problemem zarządzających. Długi szpitali to jest problem rządzących.
Czytaj w LEX: Zastosowanie narzędzi jakościowych w zarządzaniu szpitalem >>>
Cena promocyjna: 51.6 zł
|Cena regularna: 129 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 51.6 zł
Czy ceny świadczeń zdrowotnych powinny być indeksowane wskaźnikiem inflacji?
Oczywiście, że tak. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji nie jest w stanie ciągle przeliczać kosztów procedur. Powinien być przygotowany tzw. automat indeksacyjny tak jak w przypadku płacy minimalnej uwzględniający wzrost kosztów. Tylko w ten sposób można by uniknąć degradacji systemu. Brak tego mechanizmu od lat jest przyczyną systematycznego ograniczania dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Obecnie na skutek zbiegu niekorzystnych okoliczności proces ten gwałtownie przyśpieszył.
Czytaj w LEX: Rola zarządzania personelem w kształtowaniu wizerunku podmiotu leczniczego >>>
Kto powinien kształtować poziom wynagrodzeń w ochronie zdrowia – ustawodawca, czy dyrektor konkretnej placówki medycznej? Nie sprawdziły się bowiem dotychczasowe rozwiązania tej kwestii, a szpitale nadmiernie się zadłużały i zadłużają.
Nie da się ustawowo ograniczyć wynagrodzeń. Jeżeli będą zbyt niskie, to będziemy tracić kadry na skutek migracji lub rezygnacji z pracy w systemie publicznym. Należy znaleźć kompromis. Jestem przekonany, że możliwe byłoby ustabilizowanie płac z jednej strony poprzez zaproponowanie odpowiednich wynagrodzeń porównywalnych z wynagrodzeniami w państwach Unii Europejskiej, przy czym nie myślę nawet o Niemczech czy Francji, ale o Czechach, Rumunii, Słowacji a z drugiej strony konieczne jest poprawienie warunków pracy poprzez objęcie pracowników medycznych funkcjonujących w ramach publicznego systemu opieki zdrowotnej systemem gwarancji socjalnych i prawnych. Nie jest to nic nadzwyczajnego. Mamy wiele grup społeczno-zawodowych cieszących się takimi gwarancjami choć zależność naszego życia i zdrowia od ich działalności jest dużo mniejsza.
Czytaj: Podwyżkowy pat w szpitalach - pieniędzy na wynagrodzenia wystarczy do października>>
Czy słusznie Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało z powołania Agencji Rozwoju Szpitali oraz z tzw. kategoryzacji tych placówek? Zdaniem niektórych ekspertów w Polsce jest za dużo szpitali. Część należy likwidować, część restrukturyzować i wprowadzić np. zadaniowy czas pracy dla lekarzy.
Słusznie. Konieczne zmiany w systemie opieki zdrowotnej należy zacząć od reformy świadczeń ambulatoryjnych, czyli pozaszpitalnych ze szczególnym uwzględnieniem podstawowej opieki zdrowotnej.
Czy kryzys jest właściwym momentem na likwidację zbędnych łóżek szpitalnych i nierentownych oddziałów? Zmniejszyłby się dzięki temu m. in. niedobór specjalistów. Taka jest opinia niektórych ekspertów zajmujących się zarządzaniem w ochronie zdrowia.
Nie. W tej sytuacji w jakiej obecnie jesteśmy nierentownymi staje większość szpitali. Decyzje o likwidacji czy ograniczeniu liczby łóżek szpitalnych w publicznym systemie opieki zdrowotnej powinny być podejmowane w wyniku rzetelnej oceny potrzeb zdrowotnych a nie dlatego że nie można zapłacić faktury za gaz.
Czy należy otworzyć polski system ochrony zdrowia dla lekarzy i pielęgniarek z innych krajów?
Tak. Nie mamy innego wyjścia. Wynika to z procesów demograficznych. Jednak należy określić jasne i rozsądne reguły z jednej strony nie blokujące dostępu dla obcokrajowców a z drugiej dające rękojmię odpowiednich kwalifikacji. Absolutnie nie może być to sposób na taniego pracownika. Leczenie ludzi to nie zbieranie szparagów.
W jaki sposób państwo może zrekompensować gwałtownie rosnące koszty działalności szpitali dotyczące żywienia pacjentów, opłat za gaz, energię elektryczną, leki czy materiały opatrunkowe? Wzrost wyceny świadczeń nie rekompensuje bowiem tych drastycznych podwyżek.
Widzę dwa mechanizmy. Pierwszy to indeksowanie wycen zgodne z wskaźnikiem inflacji, a drugi to albo zabezpieczenie w sposób nadzwyczajny środków na sfinansowanie cen energii albo zamrożenie ich cen dla wskazanych podmiotów medycznych. I tu wracamy do pytania pierwszego. Jaki plan zabezpieczenia strategicznych obszarów funkcjonowania Państwa ma rząd? Ja takiego planu nie znam.
Czytaj: Kraszewski: Szpitalom potrzebna restrukturyzacja i wprowadzenie zadaniowego systemu pracy>>