Państwa członkowskie UE miały do 25 października dostosować swoje wewnętrzne przepisy do dyrektywy, która umożliwia pacjentom korzystanie ze świadczeń medycznych w państwach Wspólnoty i otrzymanie zwrotu kosztów tego leczenia w ich kraju.
Założenia do projektu ustawy wdrażającej dyrektywę rząd przyjął we wtorek. „Czekamy na samą ustawę, która implementuje dyrektywę. Projektu ustawy jeszcze nie ma w procedurze legislacyjnej” – mówiła Pachciarz. Dodała, że jest bardzo prawdopodobne, że unijne przepisy nie wejdą w Polsce w życie 25 października.
„Stosujemy nadal dyrektywę o koordynacji, która oznacza, że NFZ wydaje zgodę na leczenie w przypadkach, kiedy takiego leczenia nie możemy zapewnić w kraju. Sama dyrektywa - która pozwalałaby wyjeżdżać w sytuacjach, kiedy te świadczenia są także w Polsce - jeśli nie będzie ustawy 25 października, nie będzie mogła być stosowana” – podkreśliła Pachciarz.
Część pacjentów miała nadzieję, że już od 25 października będą mogli dokonywać zabiegów za granicą i występować o ich refundację. „Interpretacje prawników są bardzo różne. Prawo unijne nie jest proste, ale orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości są od paru lat dość jasne: dyrektywy czy rozporządzenia unijne mogą być stosowne bezpośrednio tylko pod pewnymi warunkami, jeżeli nadają się one do stosowania wprost, są wystarczająco klarowne i czytelne” – mówiła Pachciarz. Jak wyjaśniła, nie jest to takie proste w przypadku dyrektywy dotyczącej transgranicznej opieki medycznej, ponieważ w przepisach wykonawczych wewnętrznego ustawodawstwa trzeba określić kilkadziesiąt warunków związanych z zapłatą za świadczenia.
Prezes NFZ wyjaśniła, że obywatele innych państw będą mogli leczyć się w Polsce, jeśli ich kraje już implementowały dyrektywę. „To ich ustawodawstwo wewnętrzne reguluje ich uprawnienia w tym zakresie” – mówiła. Dodała, że będzie to szansa dla tych świadczeniodawców w Polsce, którzy oferują dobrą jakość świadczeń i mają personel mówiący w językach obcych.
Polacy ubezpieczeni w NFZ, aby otrzymać zwrot kosztów leczenia przeprowadzonego w innym państwie UE, będą musieli wystąpić z wnioskiem do właściwego oddziału NFZ. Zgodnie z założeniami przyjętymi przez rząd podstawą zwrotu będzie rachunek wystawiony przez zagraniczną placówkę medyczną. Uprawnienie do zwrotu kosztów ma dotyczyć tylko świadczeń gwarantowanych w Polsce, a pacjent otrzyma kwotę równą stawce, jaką NFZ płaci świadczeniodawcom za podobne procedury medyczne wykonywane w kraju. Jednocześnie kwota zwrotu nie może przekroczyć wydatków rzeczywiście poniesionych przez pacjenta.
„Na część świadczeń, w szczególności szpitalnych i kosztochłonnych, będzie potrzebna przez wyjazdem zgoda płatnika” – mówiła w piątek Pachciarz. Dodała, że taka zasada została przyjęta także w tych krajach, które dyrektywę już implementowały.
„Dyrektywa jest trudnym aktem prawnym dla płatników, bo poważnie zaburza nasz budżet. Nie wiemy, jakie to będą koszty. Jeśli będziemy musieli zabezpieczyć więcej pieniędzy na ten cel niż przewidzieliśmy w roku następnym, to oznacza, że będziemy musieli ograniczyć wydawanie pieniędzy w kraju. Dla płatnika to ogromne wyzwanie związane z wielkim ryzykiem” – oceniła prezes NFZ.
Podczas piątkowej konferencji prasowej w Krakowie Pachciarz mówiła, że 350 tys. osób w całym kraju uzyskało do tej pory dostęp do osobistego konta w Zintegrowanym Informatorze Pacjenta, w którym można sprawdzić historię udzielonych świadczeń medycznych. Jak dodała, najczęściej zgłaszane przez pacjentów nieprawidłowości dotyczą sytuacji, kiedy chorzy zapłacili za poradę lekarską, a w ZIP jest informacja, że zapłacił za to również NFZ – najwięcej takich zgłoszeń dotyczy stomatologii oraz ginekologii i położnictwa. W przypadku szpitali nieprawidłowości dotyczą długości pobytu w placówce (pacjent był krócej niż placówka podała w sprawozdaniu).