W 24-godzinnym strajku uczestniczą pracownicy administracyjni, salowe oraz sprzątaczki, a także personel techniczny. Organizatorzy protestu poinformowali, że w całym kraju została odwołana większość zaplanowanych zabiegów oraz wizyty lekarskie osób, których stan nie zagraża ich życiu.
Jak powiedział Luis Pesca z Krajowej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Publicznych i Społecznych (FNSTFPS), do końca dnia w piątek należy się spodziewać dalszych komplikacji w pracy placówek publicznej służby zdrowia. Przyznał, że z uwagi na duże uczestnictwo załóg w proteście praca szpitali i przychodni lekarskich została niemal całkowicie sparaliżowana.
- Szacujemy, że w strajku na terenie całej Portugalii bierze dziś udział około 90 procent załóg. Nie spodziewaliśmy się tak dużej frekwencji. To protest o największym zasięgu spośród odbywających się w ostatnich latach - ocenił Luis Pesca.
Elementem piątkowego strajku była zorganizowana po południu pikieta pod gmachem lizbońskiego szpitala Św. Franciszka Ksawerego, w której wzięło udział kilkaset osób.
Strajkujący domagają się poprawy warunków pracy, zwiększenia załóg i usprawnienia mechanizmu wykorzystania nadgodzin jako dodatkowego urlopu lub ich finansową rekompensatę.
- Mamy dziś w portugalskiej służbie zdrowia liczne przypadki osób, które przepracowały w roku ponad 50 dni w ramach nadgodzin i nadal nie zostały wynagrodzone. Personel jest już zmęczony i domaga się rekompensaty wysiłku - wyjaśnił Pesca.
Przedstawiciel FNSTFPS, organizatora protestu, ujawnił, że sytuacja pracowników administracyjno-technicznych jest najtrudniejsza w szpitalach miejskich.
- Z uwagi na poważne niedobory pracowników wiele osób zmuszonych jest tam do pracy przez 16 godzin dziennie - dodał Pesca.
Piątkowy strajk jest już drugim ogólnokrajowym protestem w portugalskiej służbie zdrowia w ciągu ostatniego miesiąca. Pod koniec września 2014 dwudniowy protest personelu pielęgniarskiego doprowadził do chaosu na oddziałach szpitali oraz w ośrodkach zdrowia. Brało w nim udział około 80 procent załóg. Protestujący domagali się od rządu zwiększenia liczby personelu pielęgniarskiego i nowelizacji przepisów, która umożliwiłaby odebranie zaległych godzin pracy w formie wydłużonego urlopu.
Czytaj: Portugalia: strajk pielęgniarek powoduje chaos w szpitalach>>>
Szacuje się, że od lipca 2011 roku, kiedy to rząd Pedra Passosa Coelho rozpoczął wdrażanie surowej polityki oszczędnościowej, strajki organizowane są w kraju średnio co pięć dni. Protestują głównie urzędnicy administracji publicznej, nauczyciele i pracownicy transportu. (pap)