Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", politycy postanowili, iż "nie będzie wolnego rynku w służbie zdrowia". Większość ugrupowań (z wyjątkiem partii Polska Jest Najważniejsza), jest przeciwna liberalizacji usług zdrowotnych – "wciąż jako wielkiego lekarza widzi państwo".
Ochrona zdrowia to najczęściej reformowany sektor w Polsce (zmiany lub propozycje zmian widać za rządów każdej opcji politycznej). "Dziennik Gazeta Prawna", chcąc poznać opinie rządzących i opozycji na temat funkcjonowania służby zdrowia, "przesłał 5 obecnym w Sejmie ugrupowaniom odpowiedni zestaw pytań na ten temat".
Opinie poszczególnych ugrupowań
Uzyskane w ten sposób odpowiedzi wskazują, iż "w większości polscy politycy są zwolennikami powierzenia zdrowia obywateli państwu". Jedynie PJN przedstawia liberalną wizję funkcjonowania tej dziedziny: "szpitale działają według zasad rynkowych, pacjenci muszą dopłacać do wizyt (w formie opłat rejestracyjnych i regulacyjnych), funkcjonują dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne".
Prawo i Sprawiedliwość, jak podaje "DGP", "złożyło zaskakującą deklarację programową". Chodzi o "konieczność ograniczenia korzystania z usług medycznych, zwłaszcza specjalistów (służyć temu miałyby minimalne opłaty za wizyty, ale finansowanie ochrony zdrowia miałoby się odbywać wprost z budżetu państwa)".
Jeśli chodzi o stanowisko Platformy Obywatelskiej, to "jest ono niejednoznaczne". Z jednej strony PO jest bowiem "przeciwna obligatoryjnemu przekształcaniu zadłużonych szpitali w spółki", z drugiej "deklaruje, że dąży do utworzenia rynku usług medycznych konkurującego o pacjenta jakością usług".
Z kolei Sojusz Lewicy Demokratycznej obecnie uważa, iż konieczne jest podzielenie Narodowego Funduszu Zdrowia, "gdyż konkurencja na rynku ubezpieczeniowym spowoduje lepsze wydawanie środków na lecznictwo". Nie oznacza to jednak, iż "Lewica jest zwolennikiem otwarcia tego rynku na podmioty prywatne" – uważa ona, że "obecnie dostępne polisy nie przyczyniły się do zmniejszenia kolejek".
Jak podaje "DGP", "rewolucyjną zmianę zapowiada natomiast PSL". Ludowcy chcą "wprowadzenia nowego, obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, aby uniknąć konieczności współpłacenia i nierównego traktowania pacjentów". W ten sposób "suma składek zdrowotnych sięgnęłaby docelowo 12 proc."
Wnioski?
Konkludując stanowiska w sprawie funkcjonowania sektora zdrowotnego, jak również "licząc siłę poszczególnych formacji w Sejmie i wyniki sondażów", "DGP" uważa, iż "w najbliższych latach nie możemy spodziewać się w służbie zdrowia znaczących zmian systemowych, a raczej zmian metodą małych kroków". Jednak "zmiany w tak dużym systemie społecznym, jak służba zdrowia, powinny się odbywać powoli – w czasie jednego pokolenia". Ale "aby ich dokonywać, trzeba konsekwentnie iść w jasno obranym kierunku".
Opracowanie: Agnieszka Sostenes-Brązert, RPE WKP
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 22 kwietnia 2011 r.
Data publikacji: 26 kwietnia 2011 r.
Ochrona zdrowia to najczęściej reformowany sektor w Polsce (zmiany lub propozycje zmian widać za rządów każdej opcji politycznej). "Dziennik Gazeta Prawna", chcąc poznać opinie rządzących i opozycji na temat funkcjonowania służby zdrowia, "przesłał 5 obecnym w Sejmie ugrupowaniom odpowiedni zestaw pytań na ten temat".
Opinie poszczególnych ugrupowań
Uzyskane w ten sposób odpowiedzi wskazują, iż "w większości polscy politycy są zwolennikami powierzenia zdrowia obywateli państwu". Jedynie PJN przedstawia liberalną wizję funkcjonowania tej dziedziny: "szpitale działają według zasad rynkowych, pacjenci muszą dopłacać do wizyt (w formie opłat rejestracyjnych i regulacyjnych), funkcjonują dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne".
Prawo i Sprawiedliwość, jak podaje "DGP", "złożyło zaskakującą deklarację programową". Chodzi o "konieczność ograniczenia korzystania z usług medycznych, zwłaszcza specjalistów (służyć temu miałyby minimalne opłaty za wizyty, ale finansowanie ochrony zdrowia miałoby się odbywać wprost z budżetu państwa)".
Jeśli chodzi o stanowisko Platformy Obywatelskiej, to "jest ono niejednoznaczne". Z jednej strony PO jest bowiem "przeciwna obligatoryjnemu przekształcaniu zadłużonych szpitali w spółki", z drugiej "deklaruje, że dąży do utworzenia rynku usług medycznych konkurującego o pacjenta jakością usług".
Z kolei Sojusz Lewicy Demokratycznej obecnie uważa, iż konieczne jest podzielenie Narodowego Funduszu Zdrowia, "gdyż konkurencja na rynku ubezpieczeniowym spowoduje lepsze wydawanie środków na lecznictwo". Nie oznacza to jednak, iż "Lewica jest zwolennikiem otwarcia tego rynku na podmioty prywatne" – uważa ona, że "obecnie dostępne polisy nie przyczyniły się do zmniejszenia kolejek".
Jak podaje "DGP", "rewolucyjną zmianę zapowiada natomiast PSL". Ludowcy chcą "wprowadzenia nowego, obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, aby uniknąć konieczności współpłacenia i nierównego traktowania pacjentów". W ten sposób "suma składek zdrowotnych sięgnęłaby docelowo 12 proc."
Wnioski?
Konkludując stanowiska w sprawie funkcjonowania sektora zdrowotnego, jak również "licząc siłę poszczególnych formacji w Sejmie i wyniki sondażów", "DGP" uważa, iż "w najbliższych latach nie możemy spodziewać się w służbie zdrowia znaczących zmian systemowych, a raczej zmian metodą małych kroków". Jednak "zmiany w tak dużym systemie społecznym, jak służba zdrowia, powinny się odbywać powoli – w czasie jednego pokolenia". Ale "aby ich dokonywać, trzeba konsekwentnie iść w jasno obranym kierunku".
Opracowanie: Agnieszka Sostenes-Brązert, RPE WKP
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 22 kwietnia 2011 r.
Data publikacji: 26 kwietnia 2011 r.